Cześć Dziewczyny!
Nie ma mnie tu dość długo, bo zdałam sobie ostatnio sprawę, że wraz z imprezą Sylwestrową weszliśmy w rok 2014, a jest to rok mojego wesela (nie tam, żeby moje poczucie teraźniejszości było jakieś załamane, wciąż powtarzam, że do wesela jeszcze mam dwa lata....)
Wraz z nabyciem świadomości, że zostało mi niecałe 8 miesięcy wzięłam dupę w troki i zabrałam się za ogarning. Pomogła mi w tym kochana Nadine która wybrała się ze mną na dzikie pląsy po zimnym, mokrym i brydnym Krakowie w poszukiwaniu i przymierzeniu sukni, przynajmniej w pewnym sensie przypominającej tą, którą zamiar mam w lutym zamówić.
Zniszczyło to całkowicie mój światopogląd, gdyż znalazłam dwie suknie idealne, które pięciokrotnie przewyższały ceną suknię dotąd idealną i co najgorsze - śnią mi się po nocach. Na górze posta wkleiłam jedną z tych ideałów (nawet nie wiecie jak żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia na sobie - była idealna! Na wieszaku wisi tak smutno...)
Ale dopiero gdy panie wpinały welon i patrzyłam na siebie w tych białych długich cudach zaczęłam się zastanawiać - okej, ale co ja będę mieć na głowie???
Z jednej strony świetnie czuje się w upiętych i podniesionych włosach, co pasowałoby do księżniczkowej sukienki. Z drugiej strony - zapuszczam jak głupia od dwóch lat włosy do wesela i chciałam, żeby było to choć trochę widać :) Jednak patrząc na różne zestawienia zdjęć wciąż urzekają mnie upięcia... Będąc na paru weselach, gdzie pani młoda miała włosy rozpuszczone podziwiałam po paru godzinach oklapłe strączki... To pewnie albo wina ciężkich włosów posiadaczek, albo słabego utrwalacza, ale to tam.... Ponadto felerne cięcie, które możecie podziwiać TUTAJ niejako zmusza mnie do podpięcia tego co mi z włosów pozostało.
A więc decyzja zapadła gdzieś pomiędzy chowaniem ramiączek stanika pod gorset sukni, a głębokim wdechem gdy gorset został zasznurowany i zobaczyłam się w lustrze:
"Ja moje smutne strączki podepnę":)
Stąd poniższe inspiracje:



Tak jak wspomniałam i wspominać pewnie jeszcze nie raz będę - pozbawiono mnie brutalnie większej części mych włosów. A do wesela czas płynie, jakby co najmniej jakiś gość nad nami włączył nagle tryb przyspieszony. Po szpitalu włosy zaczęły na dodatek szalenie wypadać, więc poradziłam się przyszłej szwagierki-farmaceuty i zaczęłam kurację-suplementację...
Na pierwszy ogień poszedł VITAPIL, którego połknęłam tylko jeden płatek składający się z 15 tabletek. Po tygodniu włosy przestały wypadać :) Teraz kończę BIOTEBAL (włosy jak przestały wypadać, tak siedzą na głowie :)) a wykupuję REVALID.
Co do tego ostatniego mam ogromne nadzieję, gdyż przyjaciółka po felernym cięciu do ramion dzięki REVALIDOWI zapuściła w ciągu paru miesięcy naprawdę piękne długie włosy! (niestety nie mam zdjęć przed, a te po są już po PARU ŚCIĘCIACH!, ale tyle ile jej odrosły to mi oczy na wierzch wychodzą!) Wiem, na każdego działa co innego, ale nie mogę się oprzeć pokusie i będę obserwować tabletki pod kątem przyspieszania porostu :)
A Wam jakie fryzury najbardziej się podobają u Panny Młodej? :)