piątek, 8 sierpnia 2014

Jest deszcz, ale gdzie tęcza??

Cześć Dziewczyny!

Z racji nieuchronnie zbliżającego się WIELKIEGO DNIA jeździliśmy ostatnio po całej Polsce rozwożąc białe koperty dla weselnych gości. Powiem Wam, że nic mnie tak nie męczy jak całodniowe eskapady autem, więc ostatni tydzień był dla mnie niczym wyjęty z życiorysu. Odespałam i wracam do świata żywych :)

Już w niedzielę miał pojawić się ten tęczowy post, ale rozjazdy skutecznie opóźniły publikację. Na tęczowy makijaż skusiła się Paulina i Marta, która już wcześniej jako niespodziankę dodała go w tygodniu zielonym :) Klikając w zdjęcia polecicie prosto do ich wpisu!


I ja też postanowiłam pobawić się w kolorową papugę :) Ale że nie mogłam się zdecydować na zestawienie kolorów zaczęłam od najprostszego zestawienia - matowe/lekko satynowe cienie, tylko pięć kolorów, delikatnie roztartych bez kreski ani żadnych dodatków. Wyszło bardzo świeżo i pomimo swej pstrokatości fajnie wyglądał jako dzienniak :)


Potem do tego co już miałam dołożyłam kolejnych, bardziej roziskrzonych kolorów no i moje nowe pigmenty, w których jestem po prostu zakochana :) Ach! Nie obeszłoby się bez wzmocnienia roztartą, niewyraźną, czarną kreseczką :) Makijaż nabrał trochę bardziej wieczorowego wyrazu przez to blink blink.


Na żywo mocniej widać było różnicę między tymi makijażami. Mój Luby bardzo polubił tą drugą wersję :) Ale, żeby nie było tak nudno postanowiłam dołożyć jeszcze coś, czego nie włożyłabym ani na dzień ani na wieczór - dołożyłam rzęsy w rozmiarze XXL!


Rzęsy, które tutaj widzicie pochodzą ze strony KKCenterHK ogromniasta para o wdzięcznej nazwie "Red Cherry" i numerku #101. 
Nie mogę odmówić uroku wszystkim pudełeczkom, w których przychodziły do mnie w ramach współpracy rzęsowe wielopaki, jednak takie plastikowe pudełeczka jak pokazane na zdjęciu obok są... no zwyczajnie najwygodniejsze! Po pierwsze - widać od razu po co sięgam, po drugie - zajmuje mniej miejsca, a po trzecie i najważniejsze - po ściągnięciu rzęs można je bezpiecznie z powrotem przykleić bez odkształcania. 
No jeśli chodzi o same rzęski - same widzicie. Są ogromniaste! I raczej najlepiej sprawdzą się przy szalonych sesjach zdjęciowych, albo makijażu artystycznym. Ujęcia z góry albo z boku wyglądają naprawdę zdumiewająco :) Trochę nierealistycznie, ale kobieta wygląda jak żywy obraz z wachlarzem rzęs...
Na opakowaniu jest napisane 100% human hair, co szczerze powiedziawszy trochę mnie na początku przeraziło! gdyby było napisane samo "natural" myślałabym, że rzęsy pewnie pozyskiwane są z krów (wiecie, jakie krowy mają piękne, długie rzęsy???:D) ale, że niby ludzkie? Hmm... To chyba przepalane albo "spawane" jakoś do kupy, bo mimo szczerych chęci nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś na świecie takie ma, nawet po najlepszej odżywce :) 
Red cherries są na czarnym pasku, dość grubym, no ale powiedzmy, że rozumiem - utrzymać takie ciężkie włoski na chudym pasku byłoby ciężko. 
AA! Właśnie co do ciężkości... Bardzo czuć je na oku (trudno żeby nie!) i w ogóle miałam problem z normalnym funkcjonowaniem :D Otwieranie oczu na maksa nie wchodziło w grę. Dlatego na obu zdjęciach obok mam oczy jakbym zaraz miała kopyrtnąć :D Nie żebym nie próbowała - owszem, otworzyłam oko trenując w międzyczasie mięśnie okołooczne, ale skończyło się tym, że patrząc na moją twarz nie było widać nic innego jak... rzęsy :D
Cały kolorowy makijaż ZNIKNĄŁ pod wachlarzem czarnych kłaczków wybijających się na pierwszy plan.

Jeszcze na dokładkę dwa ujęcia z przedziwacznej sesji, zakrywające wszystko czarne firany i moje wymęczone oczyska :D

(Ps. Przypominam w razie chęci na kupno tych albo innych rzęs z  KKCenterHk na hasło "picolaworld" dostaniecie zniżkę 10%. innych rzęsach możecie przeczytać pod etykietą "sztuczne rzęsy" na dole strony :) )

Koniecznie pochwalcie się w linkach, jeśli macie jakiś tęczowy makijaż!
Buziaki!

środa, 25 czerwca 2014

Kurs wizażu - małe rozważania...


Cześć Dziewczyny!

Miałam ostatnimi czasy fajną okazje uczestniczyć w kursie wizażu w Krakowie - jarałam się jak stodoła na myśl o przedsięwzięciu (w końcu to był mój "pierwszy raz") i chciałam powiedzieć na ten temat parę słów MOTYWACYJNYCH dla tych z Was, które pasjonują się makijażem, a niekoniecznie po drodze Wam na takie kursy.

Całość trwała trzy dni od rana do wieczora. 
Co bardzo mi się podobało - rozróżnianie typów kolorystycznych na podstawie podkładania różnych materiałów. Dowiedziałam się, że jestem subtelną jesienią :) I to chyba najfajniejsze co można robić. Sama zaczęłam zabawę z określaniem typów kolorystycznych na komputerze całej mojej rodzinie robiąc im zdjęcia saute i z zebranymi do tyłu włosami :D Jest ubaw!

Praca w makijażu opierałam się w większości na kosmetykach Artistry. Które pomimo pierwszego dużego "OOOOCH" na wejściu troszkę mnie zawiodły :)
Tj. podkład na mojej niewymagającej przecież twarzy, pomimo zagruntowania zrolował i zważył się już po dwóch godzinach. Tusz był nie owijając w bawełnę kiepski, tak samo jak liner, który odbijał się niemiłosiernie na powiece i mazał wszędzie gdzie się dało! 

Ok. Przejdę może do części motywującej :)
Kochane moje, prawdę powiedziawszy nie dowiedziałam się na kursie niczego więcej, czego bym już nie wiedziała po czytaniu Waszych blogów. 
Ba! W paru przypadkach wydaje mi się, że są łatwiejsze/poręczniejsze rozwiązania, lepiej wybrać inny pędzel, albo zastosować inną technikę przy wyznaczaniu granic kreski. 

Ponadto faktycznie w praktyce wyszło na to, że moje małe sposoby oparte na wiedzy z blogów/vlogów są... lepsze :D
Dla porównania kreska wykonana techniką zaproponowaną przez panią prowadzącą kurs vs. pierwsza lepsza znaleziona w folderze "zdjęcia" kreska którą wkładam na co dzień na oko:


Kolejny problem to rzęsy. Jeszcze nie widziałam, żeby osoba wychodząc od kogoś miała dobrze pomalowane rzęsy. Prawdą jest, że wolę sobie sama pomalować, niż oddać się w ręce kogokolwiek innego. Sama też oddaję buteleczkę z mascarą osobom, które maluję. Mam wrażenie, że czują się pewniej docierając do samej nasady rzęs, podczas gdy ja tylko lekko posmagałabym włoski. (nie dotyczy osób z naturalnymi firankami, one i bez mascary wyglądają bosko:P)
Dolepiane kępki? Poprawianie plamek uciapanych przez tusz? Ok, zrobię. Ale tuszowanie zostawiam właścicielkom rzęs :)

Cosik blado czyż nie?

Cóż. Całość wyglądała tak jak na zdjęciu rozpoczynającym ten post - nie ma źle, ale tylko z daleka :) Z bliska widać wieeele niedociągnięć, których naprqawdę dało się uniknąć.

Podsumowując - jeśli marzy Wam się sprawna ręka i chcecie się wprawić w makijażu - niekoniecznie kurs, a także związane z nim wydatki będą najlepszym rozwiązaniem. Rada ode mnie?
Oglądajcie filmy instruktażowe, ćwiczcie zdobytą wiedzę tworząc makijaże na sobie, wybierajcie najlepsze dla Was rozwiązania. Będziecie wiedziały jaki pędzel wybrać, jak zrobić prostą, symetryczną krechę, wymodelować twarz, albo optycznie powiększyć usta...

Buziole!

poniedziałek, 2 grudnia 2013

O postrzeganiu piękna i potrzebach.


Cześć Dziewczyny!

Dziś bardzo krótko, bo o pięknie uczymy się całe życie. Piękne są słowa, piękne czyny, piękni ludzie i piękne niedoskonałości, które czynią ludzi wyjątkowymi. 

Piękne jest spojrzenie, które zostanie uwiecznione na zdjęciu, piękny moment, który zapisze się w naszej pamięci. Piękna muzyka i piękne emocje. 

Dopiero jak to wszystko weźmie się do kupy, to jest takie przeładowanie, że aż głowa puchnie.... Albo przychodzi Ci ochota na zrobienie czegoś wyjątkowego!

Mnie przyszło i jedno i drugie. A ponieważ potrzeba zrobienia czegoś nowego, czego jeszcze nie robiłam była tak duża, to pierwszy raz od dawien dawna odważyłam się narysować siebie (nigdy tego nie umiałam robić, więc ten twór nie jest absolutnie odzwierciedleniem słowa JA, więc nie wiem czy mogę pisać, że narysowałam siebie, skoro to niby siebie, a niby nie....:))


A żeby było śmiesznej - to zupełnie śmieszne wzorować rysunek na sobie i jeszcze zrobić to tak niepodobnie.

Ogłaszam wszem i wobec, że choruję i gorączkuję w trybie nieprzerwanym i nie mam już na nic siły :(
Chyba w związku z tym ten wpis zrobił się bardziej bez sensu niż przypuszczałam:)

sobota, 25 maja 2013

Konkurs portretowy :)

Cześć Dziewczyny!

Niestety bez bicia się przyznaję: opuściłam się w blogowaniu. I niestety jeszcze chwilę muszę sobie odpuścić, bo gdyby chodziło o lenistwo, to co innego, ale mój organizm zwyczajnie nie wyrabia.

Każdą wolną chwilę staram się spędzić na ogarnianiu ostatniego już rozdziału pracy licencjackiej, którą to chcę skończyć, oddać i dajta mi wszystkie profesory święty spokój!

A jako, że chwyciła mnie parszywa choroba, zmagam się z niegojącą się po zabiegu krioterapii stopą a "spanie" stało się dla mnie trochę abstrakcyjnym pojęciem - poddałam się...

ALE...

Jako, że tęskno mi za Wami chciałam zorganizować konkurs :)
(Tak, byłam w Rossmanie jak połowa kobiet w Polsce, tym razem konkurs nie-kosmetykowy:)) 
A do wygrania będzie WASZ portret.





    Zasady są proste:    
1. Konkurs jest organizowany dla obserwatorów publicznych mojego bloga.
2. Aby wziąć udział należy podesłać mi maila na adres  j.olcia91291@gmail.com  w tytule wpisując "Konkurs - ............." (w miejsce kropek nick pod jakim obserwujecie bloga:)) załączając w mailu plik ze zdjęciem, które chciałybyście widzieć u siebie w formie portretu :)
3. Zwycięzcę wybiorę na podstawie odpowiedzi na pytanie, dlaczego chciałabym mieć taki portret :)
4. Konkurs trwa od 25 maja do 20 czerwca 2013r. 
5. Wyniki zostaną ogłoszone do 5-ciu dni po zakończeniu konkursu.
6. Planowo przewiduję jednego zwycięzcę, choć jeśli odpowiedzi będą ciekawe - na pewno rozpatrzę więcej nagród, więc oficjalnie zastrzegam sobie prawo do zmiany regulaminu i zwiększenia liczby zwycięzców :)
7. Nagrodą jest szkic w formacie A4 na szkicowniku (twardy papier)
8. Koszty wysyłki pokrywam ja.
9. Szkice wysyłam tylko na terenie Polski. Ale wierzę, że osoby zza granicy mają jakieś dojścia do adresu rodziny/znajomych, którzy by mogli odebrać rysunek :)


Czyli... Możecie podesłać swoje zdjęcie, ale możecie też podesłać zdjęcie mamy, córki, ukochanego, grafikę jakiejś gwiazdy dla koleżanki, która ją uwielbia itd. 
Możecie kopiować baner, możecie powiedzieć koleżance, która chciała coś naskrobane ołówkiem.
W razie pytań - również proszę o maila:)

Wybaczcie, ale moja produktywność na razie wciąż będzie ograniczona :)
Życzę powodzenia!

piątek, 29 marca 2013

"A za nawzajem udław się jajem!"

Cześć Kochane!

Tytuł posta jest trochę przerażający biorąc pod uwagę, że najbliższe święta składają się głównie z pochłaniania jaj w ilości większej niż norma przewiduje :) 
No a ja w związku z zawodem mojego Narzuconego muszę powoli zacząć przyzwyczajać się, że większość Świąt, ważnych okazji itd będę spędzać sama. Dlatego w tym roku Wielkanoc w gronie rodzinnym wydaje mi się wyjątkowo atrakcyjna i nawet fajniejsza niż do tej pory!

Cieszy mnie, że posiedzę sobie z ludźmi, pooglądam serial i będę zajadać się pysznościami.  I pominąwszy wszystkie znane tradycje mam w domu jedną taką, którą lubię najbardziej - a mianowicie spersonalizowane pisanki! 
Oprócz wielu kolorowych jaj gotujemy parę w łupinach, żeby skorupki lekko się zarumieniły. A następnie rozpoczyna się proces zdobienia, podczas którego każdy z domowników ma wytwarzaną własną, podpisaną pisankę :)


A więc chciałam Wam przedstawić swoją rodzinkę w paru odsłonach : 

1. Moja rodzina jako banda wystraszonych kurczaków


2. Moja rodzina jako banda psychicznych, zmutowanych kurczaków
(babci nawet się upiekło i fryzura wyszła jak trza!)


1. Moja rodzina jako... moja rodzina :) Plus jeden "domownik" gratis :D


W tym roku mam zamysł również z podobiznami, jedynie wykonanie trochę inne - ciekawa jestem jak wyjdzie :) No i tegoroczne jajka będą miały sesje fotograficzną w śniegu... To sprawia, że mówiąc innym "wesołych świąt" mam wrażenie, jakbym miała jakieś deja vu i wróciła na Boże Narodzenie. 
No ale odbiegając od pierdółek - chciałam Wam życzyć smacznego jajka i dużo spokoju w najbliższe dni. Pamiętajcie, że to TYLKO święta i nie dajcie się zwariować!  (mieszkam z taką, która przez to wylądowała w szpitalu, więc wiem co mówię:)) 

Cholercia - patrząc na to jak ciepło jest na zdjęciach nie mogę wytrzymać porównując to z krajobrazem za oknem!


A Wy macie jakieś swoje prywatne tradycje?
Widziałam u paru z Was boskie ozdóbki świąteczne! (oczywiście ręcznej roboty:))
PS! Dziękuję za perfumowe zwierzenia i sugestie - na pewno się rozejrzę :*