niedziela, 17 sierpnia 2014

Za ciasne spodnie i upał... katastrofen!


Cześć Dziewczyny!

Ostatnio miałam okazję poznać naprawdę przesympatyczną Panią Z., z którą przegadałam ponad dobre dwie godziny o ślubie, problemach i planowaniu rodziny. Tak, Pani Z. pracuje jako instruktorka w poradni życia rodzinnego w pobliskim miasteczku, jednak jest osobą tak sympatyczną, że cały ten czas zleciał mi niczym na pogawędkach z dobrą babcią. Pani Z. nie tylko wyglądem, wiekiem, ale i sposobem wyrażania się i postrzegania otaczającego nas świata do złudzenia właśnie przypominała mi babcię. Wszystkim, które wybierają się na takie rozmowy życzę aby trafiły na tak serdecznych ludzi :) Ale dlaczego wspominam o Pani Z. skoro dziś chciałam Wam powiedzieć o żelu do higieny intymnej? A no bo rozmawiałyśmy o naszej świadomości.

Gdy byłam nastoletnim buntującym się przeciw wszystkiemu szczylem i zaczął się u mnie okres dojrzewania nie bardzo wiedziałam co, jak i gdzie, a nie mieliśmy wtedy komputera, nie wspominając już  internecie. Tak, byłam dwunastoletnią nieświadomą życia pokraką, która myślała, że od całowania można zajść w ciążę... Ale moja mama, pomimo, że nie bardzo radziła sobie z rozmawianiem ze mną na takie tematy jak okres, ani w głowie było jej tłumaczenie o tym jak przebiega cykl, wybrnęła z sytuacji kupując mi na mikołaja" wspaniałą książkę "Co się dzieje z moim ciałem?". Głodna wiedzy i wytłumaczenia co się ze mną dzieje i dlaczego właśnie tak pożarłam książkę wracając pewnego popołudnia do domu. Szczególnie zainteresowała mnie sekcja o dojrzewaniu chłopców, jednak znalazłam chyba odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie wtedy dręczyły. Czułam się chwilowo zaspokojona, aż poszłam do liceum, pochłaniałam książki do biologii, potem szperałam po internecie, bo moje zainteresowanie własnym ciałem było naprawdę wielkie...

BUM!
Przenoszę Was do niedalekiej przeszłości, kiedy to odnalazłam bloga Anwen i zaczęłam namiętnie czytać alternatywne sposoby dbania o włosy. Kupuję pierwsze buteleczki płynów i żeli do higieny intymnej namiętnie kładąc je na włosy. Loki faktycznie są po nich ładniejsze, ale większość z preparatów działa na całość kłaczków jakoś tak przesuszająco... Buteleczki po zużyciu lądują w koszu a ja zapominam o takich wynalazkach.
Parę miesięcy po tych eksperymentach męczą mnie ciągłe przeziębienia pęcherza. Siedzę w Kieleckim akademiku zaparzając jakieś zioła i zwijam się z bólu robiąc kolejne okłady. Przeszło! Wizyty na basenie fundują mi kolejne przykre niespodzianki po których zmieniam się w stałą pacjentkę mojego ginekologa. Aż w końcu zaczyna się kolejny dla mnie  semestr akademicki a mnie dopada choroba nerek... Przy badaniu wychodzi, że nie tylko cały mój organizm jest cholernie odwodniony, ale też okolice intymne są przesuszone. Prócz zastrzyków dostaję tonę tabletek i zalecenie na stosowanie delikatniejszych środków myjących do higieny intymnej... Wrr... Jak sobie przypomnę tamte miesiące to mnie aż dreszcze przechodzą! 
Powiedziałam sobie wtedy, że już nigdy nie dopuszczę do przeziębienia nerek i będę o siebie dbać! Minęło sporo czasu, a żele do higieny intymnej na stałe zagościły na mojej półce. Sięgam chętni po te apteczne i drogeryjne, jednak zawsze staram się mieć jeden w pogotowiu. 
_______________________________________________________________________________________________________________

I znów chcę powrócić do tematu świadomości naszego ciała, ponieważ mamy okres wakacji, gdzie znów królują nam baseny i ogólnodostępne kąpieliska, ciasne stroje i obcisłe szorty. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie warto wciskać się w upał w te krótkie opinające pięknie tyłek spodenki, kiedy czuję jak pod spodem ciało przy ponad 30 stopniach się zaparza lepiej niż herbata zalana wrzątkiem. Odparzenia, pieczenie - daj Boże tylko to! Kiedyś takie rzeczy mnie jakoś nie dotykały, a im starsza jestem, tym łatwiej o podrażnienia, które ja na złość - wolniej się goją!

Dlatego też z ogromną przyjemnością używam już jakiś czas normalizującego żelu do higieny intymnej z Green Pharmacy. Rynek jest przepełniony produktami o kuszącej nazwie "śmietanowych", "ciasteczkowych", "owocowych" albo "orzeźwiających" zapachów, które bez bicia przyznaję - uwielbiam. Mój żel bije zaś po oczach KORĄ DĘBU i drzewem herbacianym. I trochę mnie to przeraziło, bo oczami(a właściwie nosem) wyobraźni wyczuwałam zapach takiego rozmoczonego drewna... Zapach zaś o dziwo jest niezwykle delikatny, ale przyjemny i słodkawy. Producent informuje nas, że kompozycja zapachowa jest stworzona bez zastosowania alergenów. Ale powiem Wam szczerze - wiem z doświadczenia, że i produkty hipoalergiczne mogą uczulać, więc dopóki sama nie sprawdzisz - nie możesz być pewna czy coś Cię nie uczula. 

Opakowanie to prosta i poręczna butla z cienkiego plastiku, która jak widzicie na zdjęciach jest PRZEZROCZYSTA! Kurczę! Jest to chyba jeden z nielicznych żeli, kiedy widzę ile mi jeszcze zostało! Przyznaję, że resztę sprawdzałam pod lampką, bo plastik był biały albo kolorowy. Za to ode mnie duży plus, bo lubię kontrolować stan kosmetyków w łazience :) 
Jeśli chodzi jeszcze o udogodnienia - pompka (której jestem fanką) działa jak należy, a mianowicie współpracuje prawidłowo z konsystencją produktu. Tak, jest to żel, ale ani  nie taki baaaardzo gęsty i galaretowaty, ani też za bardzo lejący. Dzięki temu nie zapycha pompki, nie rozlewa się wszędzie dookoła, ale dobrze jest go rozprowadzać. Kolor również jest przezroczysty, a sam "dżel" pieni się delikatnie. Z małą ilością wody zamienia się w taki miły mus.


Nie chcę pisać, co mówi o tym żelu producent, bo to znajdziecie na opakowaniu i w internecie również. Pisałam Wam, że żele do higieny intymnej są moimi dobrymi przyjaciółmi, bo używam ich do wielu celów tym z kolei chcę się z Wami podzielić, bo testowałam mój żel z Green Pharmacy nie tylko zgodnie z przeznaczeniem :)

Do czego możemy użyć żelu do higieny intymnej?
1. Oczywiście zgodnie z przeznaczeniem czyli do pielęgnacji okolic intymnych. Dlaczego są lepsze niż normalny żel pod prysznic? Bo są delikatniejsze, mają zazwyczaj pH zbliżone do odczynu tamtych sfer, co nie narusza tak naszej naturalnej mikroflory bakteryjnej. Żele czasami, tak jak i ten mój z korą dębu są idealne na każdego rodzaju podrażnienia - czy to od odparzeń, podrażnień po goleniu, czy też podrażnień spowodowanych noszeniem za ciasnej bielizny(znacie ten ból, gdy koronka przy Waszych pięknych majtach niemiłosiernie obedrze Wam skórę? Nie? To macie szczęście!!:) ) Warto kupić małe pudełeczka, przelać trochę żelu i zabrać ze sobą w podróż.
2. Do włosów. Niektórym faktycznie służy :)
3. Do mycia pędzli. Idealne! Delikatne, nie męczą tak włosia, czasem po takim żelu nie trzeba nakładać odżywki i są milutkie :) (tak, mam odżywkę do pędzli, która nie sprawdza się do moich włosów a do golenia nóg się nie nadaje, bo mam po niej wysypkę:P)
4. Do mycia rąk! Lepsze niż każde mydło w płynie! Poobdzierane ręce po szuflowaniu 6-ściu ton węgla źle reagują na wszystko czym można by je domyć. Żel delikatnie łagodzi rany i tak NIE PIECZE! Po przesuszeniu rąk, gdy łaziłam cały dzień w upapranych w farbie łapach też zdał egzamin :)
5. Na krostki na plecach. Kiedyś wyczytałam to na jakiejś stronie i faktycznie staram się przemywać plecy delikatnym żelem,a potem dopiero przecieram je Davercinem. I na pleckach jest o niebo ładniej!
6. Do całego ciała/do golenia. Skoro można plecy, to dlaczego nie całego siebie? Próbowałam na nim usunąć zbędne owłosienie z nóg. I wiecie co? Miałam mniej irytujących, czerwonych punkcików niż zazwyczaj! :D

Butla mieści sobie 300ml, jest opakowana w kartonik ze wszystkimi informacjami i składem, a w sklepie online kosztuje 11,99zł. I co? Jestem jak najbardziej na tak!
_______________________________________________________________________________________________________________

Wracając do moich rozmyślań - dziesięć lat po mnie zaczęła dojrzewać moja siostra. Z dumą przekazałam jej moją książkę, bo z jej gadania wywnioskowałam, że jest takim samym laikiem jak ja w jej wieku. Po pół roku zapytałam:
"Przeczytałaś książkę i wiesz już wszystko, nie?" 
W odpowiedzi usłyszałam puste: "NIE. A PO CO?"

Bądźmy świadome, w każdej dziedzinie, a zwłaszcza tej, która bezpośrednio nas dotyczy.
Buziole!

28 komentarzy:

  1. po tytule myślałam, że może spodnie się przerwały :P :-D to prawda, że żele do higieny intymnej są bardzo dobre do innych rzeczy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Spodnie się przerwały na upale, ale mojemu teściowi... Na pogrzebie :D

      Usuń
  2. Jeszcze nie miałam żelu Green Pharmacy, ale przy jakiejś okazji na pewno kupię, skoro zachwalasz :) Do tej pory przeważnie używałam Ziaji, niestety moja skóra jest tak przyzwyczajona do SLS/SLES, że łagodne płyny, takie jak Facelle strasznie wysuszają mi skórę. To samo, jeżeli chodzi o używanie płynu do higieny intymnej jako szamponu - jeden wielki kołtun na głowie, skalp jest tak suchy, że na drugi dzień z włosów prawie kapie mi tłuszcz, bo produkcja sebum idzie pełną parą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to samo zaobserwowałam. Może przy dłuższym stosowaniu by się uspokoiło, ale na krótszą - eksperymentalną przygodę nie dało rady :) O widzisz, wiele miałam rzeczy, ale Ziaji akurat nie miałam ;)

      Usuń
  3. higiena intymna i opis chorób okolic intymnych blogerek... głupota wkracza na wyższy poziom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, więc też byłaś na tyle głupia, żeby tu wejść i przeczytać i to jeszcze nie dochodząc do przesłania?:) Poor child...
      Choroba intymna jest jak KAŻDA inna, a przez tworzenie wokół tego tabu baby boją się iść do ginekologa i mają potem problemy, więc jestem zdania, że wręcz wypada o tym mówić. Jak i o wszystkim. Amen

      Usuń
  4. ja odkad uzywam zelu do higieny intemnej nie mam juz problemow z pecherzem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Ja z pęcherzem mam od dzieciaka i też teraz narzekam na niego znacznie rzadziej ;)

      Usuń
  5. o proszę, nawet kieleckie akademiki się przewinęły w Twoim życiu:D nie miałam jeszcze niczego z tej firmy, ale chyba warto w końcu się skusić:) podobny żel ma Biały Jeleń (też przeźroczysty i żel i butelka i także jest z pompką:) ) muszę wypróbować patent z goleniem nóg, bo ja całe życie mam na nich jakieś podrażnienia, ostatnio zaopatrzyłam się w ałun i jest lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Kieleckie akademiki to było miejsce najgorszych powrotów w moim życiu xD
      Też słyszałam o Białym Jeleniu tylko jakoś nie miałam nigdy z nim przyjemności? A może jestem już ślepa, kto to wie :D
      Ooo! Ja tez myślałam o ałunie, albo takiej maści... Yyy... Nie z witaminą A, tylko takie innej... Ale żel do hig.int. daje radę :)

      Usuń
  6. Ja sobie nie wyobrażam braku preparatów do higieny intymnej. Chociaż pytając znajomą farmaceutkę, który produkt do hig.int. by mi poradziła, usłyszałam,że tego typu preparaty to bujda i nic nie robią, że myć się mogę nawet zwykłym mydłem. Hm..no nie wiem...Myłam się i tymi tym w miejscach intymnych i jednak widzę różnicę.

    Nie rozumiem też komentarza Pani/Pana Anonima. Higiena intymna jest tak samo ważna jak higiena skóry twarzy, głowy itd, ba! nawet powiedziałabym,że najważniejsza gdyż każda infekcja może doprowadzić nawet do bezpłodności a w trakcie ciąży do poronienia. Ja bardzo chętnie czytam recenzje kosmetyków do hig.intym. gdyż kosmetyków do niej jest pełno na rynku i niestety połowa może tylko nam zaszkodzić,więc dobrze jest się dowiedzieć co w trawie piszczy i po co sięgać. Żyjemy w XXI i śmieszy mnie jeżeli ludzie takie tematy uważają za tabu mimo że np. sex to rzecz normalna już dla 12latków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja szwagierka też farmaceutka i sama mi poleca różne żele:) Widać co osoba to przekonania i ja i ona też widzimy różnicę od mydła:D

      Też nie rozumiem Anonima - tym bardziej, że faktycznie sama czytam o najróżniejszych rzeczach na blogach, a już naprawdę wiele zawdzięczam dziewczynom, które piszą o ciąży i porodzie. W żadnym podręczniku się tyle nie dowiedziałam co z ich opowieści! Dlatego nie uważam, że mówienie o problemach, które dotykają prawie każdej z nas jest ani dziwne ani głupie. A tak jak piszesz - infekcje są poważne i bagatelizowanie problemu może się skończyć nieprzyjemnie. Dlatego tak ważna jest świadomość co z nami jest i o można robić, żeby zapobiegać, a jeśli już jest - łagodzić :)

      Usuń
    2. Hm, to chyba kwestia indywidualna. Używając osławionego Lacracydu łapałam infekcje co chwilę. Po przerzuceniu się na białego jelenia było o wiele lepiej! A jak się nauczyłam sama robić mydło to już w ogóle rewelka i spokój:) a mój TŻ sam nie wyobraża sobie mycia się czymś innym. Zgoda, co do tego, że obcisłe stroje i przede wszystkim sztuczna bielizna (syntetyczna) to na upale zbrodnia na własnym ciele.

      Usuń
  7. Wiele dziewczyn mówi o tym, że żelu używa do włosów. Ja nie mam odwagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom niejeden jest delikatniejszy niż szampon, który nakładamy :)

      Usuń
  8. Tylko raz czy dwa chyba właśnie majtki mnie obtarły...Bolało jak cholera (sorry za określenie :D). Nigdy WIĘCEJ!
    Co to za beznadziejna odżywka, która do golenia nawet się nie nadaje? :D
    Pamiętam jak w wieku 12 lat będąc któregoś razu w jakiejś księgarni przyniosłam mamie książkę jakąś o dojrzewaniu czy coś, bo baaaardzo chciałam ją kupić - to dostałam :D Przeczytałam w jeden wieczór ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, widzisz - zainteresowanie wzmaga apetyt na czytanie i widzę, ze nie tylko ja chciałam wiedzieć co i jak w trawie piszczy ;)
      Odżywka bananowa, bosko pachniała i z ginko biloba, ale firmy Ci nie podam, bo było okropne opakowanie więc przelałam do buteleczki po Isanie :D

      Usuń
    2. ŁoŁoŁO - banan ^^
      Ja nie mam co zrobić z głupią, głupią odżywką z Isany niebieską... :( :D

      Usuń
  9. Ja bardzo dbam o okolice intymne. Żel do higieny intymnej polecam także do mycia twarzy, ja tak robię, gdy ten do twarzy mi się skończy. Aktualnie używam żelu z Bialego Jelenia- jest bardzo dobry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, o twarzy nie myślałam i podeszłabym do tego ostrożnie, ale jak mówisz że nie ma źle?;) W sumie wszystko to jedna wielka chemia...

      Usuń
  10. Tez dostalam 'co sie dzieje z moim cialem' pod choinke i pochlonelam jednym tchem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Naprawdę fajna lektura! I dobrze napisana dla nastolatków.

      Usuń
  11. nie wyobrazam sobie juz ogolnej higieny bez zelu i tez uzywam tej firmy , sa rewelacyjne!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też już przyzwyczaiłam się do takiej pielęgnacji i tym akurat jestem bardzo pozytywnie zaskoczona i z chęcią zużyję do końca ;)

      Usuń
  12. ojeju nie zdawałam sobie sprawy, żę do tylu rzeczy można uzywać płynu do higieny intymnej. A do pędzli nie bedzie za delikatny? Wiedziałam, że można go używać do włsów ale jescze nie próbowałam. Ale za to spróbuję na plecki, bo czasem coś tak wyskoczy :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kangarooo spisuje się do pędzli świetnie! Tak samo jak do beauty blenderów (czyt. podróbek, oryginału nie miałam:P). Mnie w lato wyskakuje czasem właśnie i atakuje biedne plecochy :/

      Usuń
  13. Haha skąd ja znam historie z książką :D Sama dostałam taką pod choinkę jak chyba miałam 12 lat - Moja dalej leży w mojej biblioteczce , siostry nie mam, więc może za x lat sprezentuje ją mojej córce o ile jeszcze będzie aktualna :D
    Też mam płyn od GreenPharmacy - mój jeszcze przydaje się do zmywania makijażu pod prysznicem :D Jest niezastąpiony do tego !

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się pięknie w podzięce za każdy komentarz! C;
Pisz śmiało, krytykuj konstruktywnie i dziel się swoją opinią - takie komentarze zawsze czytam chętnie nie tylko ja, ale też inni, którzy tu zaglądają.