Cześć Piękne!
Wkręciłam się w tematykę ślubną, ale postanowiłam na wiosnę troszkę przełamać nudę i wprowadzić trochę koloru na swoje oczy.
Pisałam już o tym, że w mych rodzinnych stronach chodząc na makijaż do "profesjonalistów" jeszcze nigdy nie wyszłam zadowolona. Albo kończyło się płaczem i poprawianiem tego co jest, albo zmywaniem całości i robieniu po swojemu. Czasami zamiast płaczu były nasze siarczyste, polskie przekleństwa za wydane na marne pieniądze :)
Mój makijaż ślubny nie jest do końca jeszcze zaplanowany, postanowiłam sprawdzać się w wielu wersjach, które mi się wymyśliły. Wiem na pewno, że musi być czarna kreska i jest to element bez którego nie wyjdę. Nie wiem czemu ten najważniejszy dla mnie element był prawie zawsze niewykonalny dla pań które miały okazję mnie malować?? Tym bardziej, że nie mam nie wiadomo jak trudnego oka do wymalowania (ani opadającej powieki, żeby trzeba było majstrować z jaskółką, ani głęboko osadzonych oczu...)
No nic, decyzja zapadła - umaluję się sama, bo po raz kolejny beczeć nie mam zamiaru. Po wakacjach mam zamiar zaopatrzyć się w niezbędne kosmetyki do twarzy (odcieniowo) jednak teraz skupiłam się na oczach w stosunku do całości (czyt. mojego ryjka)
Pierwszy makijaż to mocniejsza wersja mojego makijażu dziennego utrzymana w brązach i kremach. Jest bardzo bezpieczny, nawet potrafi mnie delikatnie "upiększyć" w Dniu Paszczaka (o którym pisałam TUTAJ ) a to nie lada wyczyn.
Makijaż numer dwa to powrót do szarości, które były moimi ulubionymi kolorami na powiece gdy byłam jeszcze nastolatką :D (jak to staro brzmi!!!) Jak już pisałam gdzieś kiedyś - kolorem przewodnim mojego ślubu i wesela będzie jasny, pastelowy róż i delikatność. Połączyłam więc róż, szarość i biel wszystko zamknięte w jednej paletce z AVONu :)
Zdjęcie paletki wklejam obok. Jest ona wyjątkowo starym eksponatem, kiedyś używanym namiętnie, teraz troszkę go zaniedbałam stwierdzając, że szary mnie postarza. Jednak kolory są naprawdę przepiękne i za to właśnie lubię AVONowe paletki - jakość nie zawsze powala, ale zestawienia barw są idealne.
Kolejnym elementem, który na pewno zagości w moim makijażu będzie ulepszenie rzęs. Zaczęłam już kurację 4 Long Lashes która trwa 1,5 miesiąca a efekty dla mnie już są rewelacyjne. Jednak by efekt był naprawdę taki jak chcę osiągnąć potrzebuję małego wzmacniacza, bo co jak co, ale cenię sobie mocno podkreślone paczadełka. Początkowo myślałam, że będzie to któryś z modeli rzęs od KKCenterHk, które miałam okazję testować. Miałam swoich ulubieńców nawet troszkę "znoszonych", modele które pięknie upiększały makijaż jednocześnie wyglądając naturalnie. Myślałam też o krzyżowych włoskach jakie ma model After A8 który chciałam Wam pokazać w moim różowo-szarym ślubnym makijażu.
Nawet opakowanie trochę przypominało mi ślubne, no nie? :) Bardzo podobały mi się włoski skrzyżowane na całej długości i muszę tutaj przyznać rację vlogerkom i blogerkom - takie modele wyglądają duuużo lepiej na oku niż normalne, proste rzęsy!
Według mnie nie robią takiego teatralnego looku, ale ładnie zagęszczają całość. Jeśli chodzi o estetykę - dałabym 10/10. Są na czarnym pasku, więc raczej bałabym się ich nosić bez czarnej kreski, ale jak już pisałam - jest to element obowiązkowy :)
Jednak pomimo moich zachwytów nad ich niewątpliwie upiększającą rolą w całym makijażu jest jeden podstawowy minus - sztywność paseczka. Ciężko go dopasować do oka, potem pomimo "przyzwyczajenia do ciężaru" sztucznych rzęs czuje je na oczach cały dzień. O dziwo byłam przekonana, że sztywność wpłynie na słabą trwałość, ale wyjątkowo po podcięciu na szerokości (pasek zbyt długi) ładnie trzymały się na kleju DUO. W zbliżeniu na łocach wyglądają urocz <3
Bardzo mi się podoba ten model, choć sztywny wyczuwalny pasek obniża komfort noszenia. Dobrze, że chociaż go tak nie widać a oko się "otwiera". No i na koniec cały makijaż już z rzęsiorami na właściwym miejscu:
Wiem już, że żadne z rzęs na pasku nie zastąpią mi kępek i to one będą chyba moim głównym pomocnikiem w Wielkim Dniu. Rzęsy na pasku są za to niezastąpione w makijażach sesyjnych i moja miłość do nich nie maleje.
Który makijaż bardziej Wam się podoba?
Pomimo oporów na dzień dzisiejszy chyba zdecydowałabym się na róż :)
Buziaki!
(Ps. Przypominam w razie chęci na kupno tych albo innych rzęs z KKCenterHk na hasło "picolaworld" dostaniecie zniżkę 10%. innych rzęsach możecie przeczytać pod etykietą "sztuczne rzęsy" na dole strony :) )
M i się pierwszy bardziej podoba - buźka jakaś taka wyraźniejsza :)
OdpowiedzUsuńA rzęsy mam wrażenie, że ciut za długie?
Hmm, ja się w nich dobrze czułam i widziałam (ale wiadomo JA jestem nieobiektywna dla siebie:P)
UsuńDziękuję za opinię! :)
Pięknie Ci w pełnym makijażu, dla mnie też króluje róż. I masz rację, że sztuczne rzęsy robią za połowę efektu 'wow' :)
OdpowiedzUsuń:) jednak dają taką wyrazistość wszystkiemu co się nałoży na ślepka :)
UsuńZe sztucznymi rzęsami wyglądasz ekstra, niedawno robiłam makijaż ślubny krok po kroku i też w różu może by Ci się spodobał :)
OdpowiedzUsuńDzięki za info! Byłam już obejrzeć - jest przecudny! I tak jak napisałam - czekam na mocniejsza wersję :)
UsuńChyba nawet nie opłaca się marnować pieniędzy i nerwów, skoro tak pięknie malujesz się sama! Naprawdę, oba makijaże są świetne, ale chyba zgodzę się z Jamapi, że pierwszy jest ciut lepszy. Wydaje mi się bardziej elegancki :)
OdpowiedzUsuńA kreska jest po prostu perfekcyjna! Lepszej nikt Ci chyba nie zrobi ;)
Sama nie wiem który naprawdę lepszy, choć w sytuacji podbramkowej na pewno uratuje pierwszy, czyli brązy.
UsuńKreski to must have! Dziękuję <3
Oba są wspaniałe - pierwszy jest zdecydowanie bardziej elegancki, drugi bardziej romantyczny. Myślę, że będziesz miała naprawdę trudny wybór, ale z drugiej strony - w obu makijażach wyglądasz świetnie, więc każdy wybór będzie dobry :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Gabrielle :) na pewno przemyślę to jeszcze w ciągu najbliższych 4 miesięcy BAAARDZO poważnie, ale Wasze zdanie jest dla mnie ważne ;)
UsuńRównież myślałam o tym, żeby malować się sama jednak nie wiem, czy przed tak ważnym dniem ręce nie będą mi się telepały na tyle, że nie zrobię sobie krzywdę - echh, jak żyć! :D
OdpowiedzUsuńWiele osób mi o tym mówiło, a powiem Ci szczerze, że akurat jest to element, którego boję się najmniej bo jeszcze ręce nigdy mi się nie trzęsły ;)
UsuńJak dla mnie 1 zdecydowanie! :) Choć oba są przeprzepiękne :) I masz racje po co tracić pieniądze i denerwować się skoro Ty sama tak pięknie się malujesz! :)
OdpowiedzUsuńMam niecny zamiar za te 200złotych które wydałabym za próbny i ślubny kupić sobie porządne kosmetyki. To znaczy te do twarzy, cienie to tam - dobra baza i kolor ;)
UsuńJestem za opcją numer 1 - wygląda bardziej ślubnie i bardziej podoba mi się na Twojej twarzy. Poza tym myślę że skoro wybrałaś róż jako kolor przewodni, będzie on powtarzał się na tak wielu elementach, także w stroju (buty? bukiet?) że szkoda byłoby ujednolicać z nim także twarz - żeby nie została "dodatkiem do wystroju" :) Z drugiej strony jeżeli czujesz, że to właśnie jest TEN makijaż, i TAK chcesz wyglądać, to nie próbuj kierować się opiniami innych - najważniejsze żebyś czuła że właśnie spełniasz swoje marzenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię :) Tak bardzo poczułam, że to jest TO, ale na następny dzień spróbowałam się umalować identycznie i już tak "bosko" się nie czułam...
UsuńJednak bezpieczny brąz, to bezpieczny brąz:) No i może faktycznie ta powtarzalność koloru WSZĘDZIE byłaby zabójcza??
Też mam tę starą paletkę z avonu i jest świetna, choć podobnie jak Ty, ostatnio unikam szarości! :) Co do makijażu to miliard razy bardziej podobasz mi się w pierwszej opcji - prześliczna! Fakt, druga wpasowuje się w kolorystykę wystroju, ale przecież nie wszystko musi być liliowe :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAh no to chyba dokładnie przemyślę swoje decyzję, bo miliard to naprawdę duża różnica :D :*
oba makijaże piękne, bardzo mi się podobają, pasują do Ciebie i do okazji, ale nie wiem, czy tak samo Ci wyjdzie w nerwach i stresie w dniu ślubu... ja właśnie z tego względu wybrałabym się do kogoś innego, ale skoro nikogo zaufanego nie ma to co tu wymyślic.
OdpowiedzUsuńNie chcę iść do kogoś innego na siłę, tylko dlatego, że może mi nie wyjść... Ślub jest późno, mam nadzieję na dużo czasu na ten rytuał w razie poprawek, ale nie przewiduję chwiejnej ręki :D
Usuństrasznie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńbardzo ładny :) chociaż ja osobiście wolę kolory brązu :)))
OdpowiedzUsuńczyli kolejny głos za brązem :) dziękuję za komentarz, Wasze opinie są naprawdę bardzo ważne :)
Usuńja jestem za makijażem numer 2:) pierwszy też jest piękny, ale bardzo jasny i może zginąć w tej całej bieli ślubnego outfitu:D na tym ślubie co teraz byłam panna młoda malowała się u jakiejś kosmetyczki i ta podobno zastosowała na niej kosmetyki, którymi 'maluje się do reklam', na weselu nie było czasu, ale muszę się od niej dowiedzieć co to za specyfiki:D mało tego, że jej makijaż idealnie wytrzymał przez całe wesele to jeszcze na poprawiny zmyła sobie i pomalowała jedynie twarz - fluid, puder, róż, a oczy przetrwały nienaruszone, tak że jeszcze całe poprawiny makijaż się trzymał:) mógł mieć też na to wpływ fakt, że panna młoda po weselu spała jedynie 2h:)
OdpowiedzUsuńAaaa ciekawa jestem co to za cuda, że tyle wytrzymały :D nie ma to jak ekonomiczny makijaż - malujesz się raz, w makijażu oblatasz dwie imprezy dzień po dniu :D
UsuńMi się najbardziej podoba 1, rozjaśnia i ożywia twarz :)
OdpowiedzUsuń2 fajny, ale róż+ szarość mogą w pewnych momentach dawać wrażenie zmęczonych oczu, a pierwszy właśnie tak odświeża twarz ;)
Właśnie tego najbardziej się boje - w razie jakiegokolwiek koloru trochę można sobie zaszkodzić, brąz ZAWSZE daje radę :D
Usuńwczorajszy :)) piękny jest, choć 1 bardziej do mnie przemawia, ja to bym jeszcze nawet kącik mocniej przyciemniła - na zdjęciach sama wiesz jak makijaż wchodzi delikatnie :) ale to ja, ciekawa jestem na co Ty ostatecznie postawisz
OdpowiedzUsuńjakbym miała taką rękę do makijażu to też bym sama machnęła :) nerwy nerwami, ale znasz swoją cerę najlepiej
No właśnie ten w którym byłam u Ciebie już był nie tak fajny (albo moje oczy już były zmęczone i niewyspane i dlatego?? :D)
UsuńNa pewno ostateczny będzie dużo ciemniejszy przez aparatowe tendencje do zjadania (a raczej pożerania!) kolorów i nasycenia :(
ja się zachwycałam Twoimi oczami i kreską a Ty mi takie rzeczy mówisz ;p bo się pogrążę w rozpaczy nad swoimi umiejętnościami malowania oczu ;p
Usuńjeej, taka piękna Picola *.* pierwszy chyba fajniejszy, oryginalniejszy :D
OdpowiedzUsuńAch, wpadam w samozachwyt :D Ale po tym przypomniałam sobie, że to tylko makijaż :D dzięki za głos ;)
Usuńdrugi makijaż przepiękny, jak dla mnie idealny!
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle, to Ty serio miewasz dni paszczaka, jak to świetnie określiłaś? :P nie chce mi się wierzyć.. :D
przy okazji - pytałaś o wymywanie farby castinga opalizujący karmel :) przyznam, ze po paru myciach, jak wróciłam do domu, to nikt praktycznie zmiany nie zauważył :P trochę wyblakł, ale mimo wszystko nadal mam ciut cieplejsze, rudawe refleksy ;) mimo że oczekiwałam innego efektu, jestem zadowolona :)
haha, n. nadzwyczaj często przez moją skłonność do ciągłego zarywania nocy ;)
UsuńA co do Catinga właśnie kiedyś kolor się trzymał jak rzep psiego ogona, a teraz niesamowicie szybko mi się wymył... Zwalałam winę na olejowanie oliwą z oliwek... ale...?
Ja bym Cię umalowała!! ;)) makijaż nr 2 całkiem, całkiem - ale wg mnie to jeszcze nie to jeśli chodzi o makijaż na ślub :)
OdpowiedzUsuńProponowałabym Ci mocno rozświetlony wew. kącik oka, potem do połowy powieki brudny, perłowy róż (taki jak w paletce Sleek Garden Of Eden - chyba Eve's kiss) jakiś ładny matowy fiolet roztarty różem i zew kącik przyciemniony czernią lub bardzo ciemnym fioletem :) dolna powieka prawie cała brudnym różem, a tylko zew kącik dolnej powieki fioletowy, a tuż przy linii rzęs ciemny fiolet / czerń :)
UsuńTylko ja unikam fioletów jak ognia :D Uwielbiał połączenia róż+fiolet tylko u kogoś, u mnie fiolet ma jakąś magiczna tendencję podkreślania moich cieni pod oczami (nawet jak mam zakryte najlepiej jak się da :( )
UsuńUbolewam nad tym przeogromnie zazdroszcząc innym malującym się w tym kolorze, bu!
brązy i kremy! wyglądasz absolutnie nieziemsko! :)
OdpowiedzUsuńi też bym Cię pomalowała z piękną kreską (nie uznaję makijażu bez kreski ;)) i w ogóle tylko chyba mi trochę za daleko z Warszawy ;)
Usuńdziękuję za twój (jakże ważny dla mnie!) głos :)
UsuńOj no widzisz, do Ciebie to bym się mogła wybrać bez stresu i żadnych oporów!! Tylko dlaczego tak daleko jestem/jesteś? :D
jeszcze możesz spróbować kogoś nauczyć jak zrobić ten Twój kremowy makijażyk ;) nie polecam chyba, żebyś się sama malowała. jeszcze Ci ręka nie tak poleci i co wtedy? :)
UsuńPójść do kosmetyczki w makijażu i uczyć ją go zrobić? :D
UsuńNie, nie boję się zrobić tego sama, na pewno zdam szczegółową relację z tego czy ręka się trzęsła :D
zgaduję, że będzie, bo ostatnio byłam świadkiem niezłego bałaganu malując na takim ślubie. bo deszcz padał i w popłochu trzeba było zdobyć białą parasolkę... uwierz, że będziesz miała za dużo stresu i makijaż może nie wyjść. nie masz jakiejś znajomej wizażystki? to by załatwiło sprawę ;)
Usuństawiaj na wyrazne oko w brazach i kremach z rzesami , mega !
OdpowiedzUsuńahaha jak ja jeszcze sie sama nie malowalam a mnie ktos tez o kresce moglam pomarzyc, i zauwazyłam ze wiekszosc ludzi jak chodzi gdzies do salonu to kreski nie ma ,.
Ostatnio koleżanka poszła do kosmetyczki i przyszła do mnie potem pokazując zdjęcie z rzekomą kreską, której nie było :D
UsuńAle baba ostro się uparła, że przecież kreska jest! Ale albo wszyscy byli ślepi, albo kreska niewidzialna :D
Dzięki Bery za twój głos :*
haha. tego to jeszcze nie słyszałam. ja nie wypuszczam pacjentek bez kreski i albo ją chowam pod cieniami albo wyciągam (z reguły to drugie), ale dla mnie kreska musi być (wymuskana co do milimetra, bo innej nie robię), żeby zdefiniować linię rzęs. fakt, że to zajmuje dużo czasu, ale to naprawdę "robi" cały makijaż oka! jak bardzo te ludzie idą na łatwiznę... i pewnie biorą za makijaż więcej niż ja. masakra :/
UsuńBardzo ładny makijaż <3 Wiem coś na temat chodzenia do "profesjonalistów". W mojej okolicy raczej takich nie ma, więc zawsze byłam niezadowolona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rzetelne-recenzje.blogspot.pl
Widzę, że nie tylko ja mam takie odczucia (no i moje znajome :P) a najlepsza jest moja mama (bladzioszek) która zawsze wychodzi jak solara, albo marchewa - ale tylko na twarzy i dekolcie, no mam ubaw po pachy!
UsuńOjjj co ja przeszłam przed ślubem. Masakra, dzień przed zmieniałam wizażystkę i fryzjerkę. Masakra, ta też mnie zawiodła. Myślałam, że nie muszę zwracać uwagi na to co robi wizażystka bo wydawała sie byc profesjonalistka, dopiero krzyk znajomej fryzjerki mnie ocucił. Otóż miałam przedłużane rzęsy osypał mi się na nie cień więc inteligentna pani postanowiła nałożyć mi dwie warstwy tuszu. Bosh... pajęcze nóżki, co najgorsze nie miałam czasu juz żeby to zmyć. W sumie później zapomniałam o makijażu bo skupiłam się na tym co sie dookoła mnie dzieje. Ale gdybym miała 2 raz brać slub wtedy na 10000% sama bym się wymalowała. I wyszło, że wystarczy papierek, żeby nazwać się profesjonalistą. Nigdy wiecej!!:/:) Jeżeli czujesz się na siłach, wymaluj się sama. Szkoda nerwów i łez;)
OdpowiedzUsuńUłaaa :/ Nie ma to jak zakryć pyłek podwójną warstwą masakry... yyy, to znaczy maskary!
UsuńW moim regionie też mam wrażenie, że są ludzie, którzy byli "wolnymi słuchaczami" i z malowaniem mieli do czynienia tylko na obrazkach. A iść z makijażem na zdjęciu i prosić "chciałabym taki jak na zdjęciu" to już w ogóle kosmos co potrafią wyczarować:D
Nabrałam jeszcze więcej 'siły' do samodzielnej pracy!
ale jestes piękna :))
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale nie wszystkie Twoje zdjęcia mi się wyświetlają, ale z tych co widziałam bardzo mi się podobało :) Pewnie, że maluj się sama robisz to świetnie, na dodatek najlepiej to ukażesz bo będziesz wiedzieć czego oczekujesz :)
OdpowiedzUsuńKurcze, Malwinko sprawdzałam na wielu komputerach i przeglądarkach i na wszystkich idzie?? :(
UsuńTeż sama sie malowałam- byłam raz u makijażystki i wróciłam z pandą i płaczem (1 cm szarego cienia na dolnej powiece- żeby widać było z daleka to nie dla mnie) DO tego miałąm już bazę, cienie ,pedzle i koszt to tylko zakup dobrego podkładu. i nie musiałam się martwić o makijaż na sesji w niedzielę kiedy wszystko jest zamknięte
OdpowiedzUsuń;) wyłapałam same plusy :D Ja też raczej nie stosuje się do takich typowych rad typu oko podkreślone na dole jest większe. albo niebieskookim dobrze w fiolecie, bo... źle wyglądam i źle się czuję.
UsuńBrawo za odwagę ;)
A może jakaś wypadkowa z tych make up'ów.... Myślę, że we fiolecie byłoby Ci ładnie, postawiłabym na zimne odcienie fioletowego. Róż jest ok, ale trochę mdło, a jeżeli jest to kolor przewodni to tym bardziej. Ciemne brązy przytłaczają, a beże dają zbyt transparentny look. Do 1 make'upu dodałabym błyszczący pyłek (Inglot) na środek powieki lub delikatne muśnięcie perłowego cienia, żeby zwiększyć efekt glow. Również postawiłabym na kępki rzęs, bo całe paski nieco obciążają powiekę. Zastanów się tylko dobrze, czy w tym wielkim dniu dasz radę je sama przykleić i ręce nie będą drżały ze zdenerwowania ;-)
OdpowiedzUsuńA i dodam może link makijażu Miss Heledore na snobce, spróbuj może Ci się spodoba http://www.snobka.pl/artykul/korekcyjny-makijaz-slubny-w-fioletach-19267
UsuńI jej porady odnośnie makijażu ślubnego http://www.wizazonline.pl/makijaz-slubny-porady/
Doradzam, bo mnie taki make up czeka za rok na mój ślub i już się zastanawiam na jaki look postawić, a z tego co wyczytałam i sprawdziłam na własnej skórze podczas wesel, to naprawdę makijaż musi być nienaganny i jednocześnie świetnie utrwalony.;-)
O utrwalenie się nie martwię - na suchej skórze nie mam problemu ze świeceniem ani spływaniem makijażu :)
Usuńdziękuję za link, oglądałam już z polecenia paru osób i wieeele innych poradników.
Osobiście za błyskaniem na powiece nie przepadam i jeśli chodzi o glow - wolę na policzku, a fiolety odpadają już na wstępie, bo podkreślają sińce pod oczami :)
Haha, drżenia rąk się nie obawiam, raczej łzawicy niekontrolowanej! I innych głupich rzeczy o których psiałam...kiedyś :D
PS. napisałam to jakbym nie miała zamiaru inwestować w utrwalacze - tak nie jest ;d
UsuńZdecydowanie, ten z elementem różu. Ten odcień przy sesji mi poleciła fotografka, jako dobrze wyglądający na twarzy, dodający jej świeżości i zdecydowanie się z tym zgadzam. Zastanowiłabym się jedynie jeszcze nad nieco silniejszym rozświetleniem wewnętrznego kącika i może dla bezpieczeństwa nie dać za dużo szarości. Zastanawia mnie ta opinia, iż róż i szary przytłacza, według mnie właśnie brązowe cienie mają do tego tendencje i obstawiam, że wersja numer jeden się nie sprawdzi na taki długi dzień i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się wersja z rzęsami, faktycznie takie skrzyżowane dają super efekt :)