Cześć Dziewczyny!
Bynajmniej nie mam zamiaru pisać
posta o nakładaniu różu, gdyż jest to sprawa niezwykle indywidualna.
Ponadto kompletnie nie umiem dopasować Pani Zimy, Lata itd do typu urody,
jak kogoś widzę - to wiem, że mu będzie bardziej pasować malinowy, albo bardziej
ceglasty ot tak...
Ale chciałam
poruszyć kwestię mocnego napigmentowania, które cenimy sobie w cieniach do
powiek, a boimy się w bronzerach i różach.
Chciałam Wam
przedstawić róże z niższej półki, ale na które wydaje mi się można zwrócić
uwagę.
Pierwszy z
nich to Hean, Mega Colour, Satin Blush :)
Ja posiadam odcień 8 czyli brzoskwinię.
Nie mam takich kosmetyków w soczystych odcieniach pomarańczu, więc
stwierdziłam, że kiedyś trzeba będzie nabyć.Cena - 7 złotych mnie do tego zachęciła :)
Róż jest miękki i mocno napigmentowany. Tak mocno, że za pierwszym razem
zrobiłam faktycznie z siebie istną brzoskwinię...
Drugi z nich to róż Virtual, róż prasowany Mono.
I jestem w posiadaniu koloru nr 17, fruit
sorbet.
Róże
wszelakiej maści uwielbiam i wiedziałam, że gdy mi nie podejdzie, to sobie go
stuninguję [jak TU]
i będzie git!
Cena
zawrotna, bo aż 10 złotych:)
Ten róż jest
twardy, zwarty i tępy. Jednocześnie również zadziwił mnie pigmentacją i
intensywnie różowym licem.
Trzeci z nich to róż INGRID, w kolorze Gloria
Jest to delikatniejszy kolor czerwieni. Wybrałam go, bo dokładnie takiego koloru są moje naturalne rumieńce :) Sprawdzałam szczypiąc się po buzi i tak, to jest to taki mój "róż" :)
Cena to około 6 złotych.
Ten róż jest czymś pomiędzy poprzednikami. Nie jest tępy i twardy, ani też miękki. Pod względem konsystencji najbardziej mi pasuje.
***********************************************************************
Co mają
wspólnego te trzy gagatki?
Trzeba przede
wszystkim uważać przy
nakładaniu, zwłaszcza w makijażu dziennym , który ma być lżejszy, delikatny, wręcz
tylko muśnięty kolorem.
Małe zestawienie kolorów po MUŚNIĘCIU!! różami. Mój DIY świetny na dzień wypada tu blado :D |
Po drugie
- pędzel. Ostatnio miałam te róże w podróży testując je w warunkach
ekstremalnych. Nie miałam przy sobie mięciutkich pędzli z BH cosmetics, tylko
parę sztywniaków za parę złotych. I co? W ogóle nie mogłam rozetrzeć różów twardszym pędzlem, po prostu zrobiłam sobie kolorową kulkę. Także do tych napigmentowanych jak szalone róży preferowany
jest mięciutki pędzelek.
Po trzecie -
lubię je bardzo. Wszystkim trzem w zatrważająco szybkim tempie starły się napisy na
wieczku. Ale mi to nie przeszkadza. Trwałość,
pigmentacja i wydajność w stosunku do ceny to duży plus.
Jednak gdy
zaśpię i w pośpiechu chcę się maźnąć jednym albo drugim i zapomnę, żeby
zamaczać pędzel najdelikatniej jak się da - denerwuje się przesadzonym efektem.
Co nie zmienia faktu, że chętnie
sięgnę po więcej odcieni :)
No więc tak to wygląda w makijażu... Cóż mogę więcej powiedzieć? Przyzwyczaiłam się do różu, który dopasowałam do swoich potrzeb w makijażu dziennym, który nie podkreśla niedoskonałości i czerwonych punktów na twarzy. Wciąż numerem jeden pozostaje róż robiony domowo :) [TU]
Czy myślicie, że w takich produktach cena i marka ma znaczenie?
Buziaki!!!
świetnie wyglada ten z ingrid i hean.ja nie potrafie do tej pory poslugiwac sie różem,nie umiem tez dobrac odpowiedniego koloru,dlatego calkiem z niego zrezygnowalam.
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdanie u mnie
http://opiniuj-kosmetyki.blogspot.com/p/wio.html
Hean bardzo mi się podoba!:)Zgadzam się, że pędzel ma też bardzo ważne znaczenie w aplikacji.:)
OdpowiedzUsuńjak? bardzo latwo, dlatego nie uzywam rozu :D on mnie niewbyt lubi
OdpowiedzUsuńJa tez nie u iem dobrac rużu hehe
OdpowiedzUsuńja w zasadzie nie używam różu :) podoba mi się ten środkowy makijaż! ;D
OdpowiedzUsuńrzadko używam różu ale po twoim poście chyba się skuszę
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
Ja również rzadko używam... może zaczne jak kupie dobry pędzel :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie w sumie dopiero zaczynam ale bedzie mi milo:*
Obserwujemy?
onthesundirection.blogspot.com
Cena i marka zawsze ma znaczenie, choć nie zawsze jest ono jednoznaczne z tym, że wysoka cena niesie w parze dobrą jakość, no ale to temat rzeeekaaa :) Ja nie lubię mocno napigmentowanych róży, dlatego właśnie nie polubiłam się z Bella Bamba, Benefitu. Lubię, jak róż jest delikatny, bezproblemowy i można stopniować samemu jego efekt i umalować się nim nawet po ciemku ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne róże :)ja lubię te w odcieniach chłodnego jasnego różu :)
OdpowiedzUsuńJeja ale Ty sliczna jestes :)
OdpowiedzUsuńFajne róże, Virtual by do mnie pasował :)
OdpowiedzUsuńOtagowałam Cię do metamorfozy, wszystkiego dowiesz się u mnie ;)
http://artbyklauu.blogspot.com/2013/04/no-make-up-challenge-czyli-tag-moja.html
Wszystkie bardzo ładne:) ja ostatnio ciągle kupuję róże (i lakiery):D
OdpowiedzUsuńJa mam dwa jakieś róże, ale nie mogę się zdecydować na używanie ich ;x chyba wolę u siebie "gładki" makijaż :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili :)