wtorek, 23 kwietnia 2013

Jak można zrobić sobie krzywdę różem?



Cześć Dziewczyny!

Bynajmniej nie mam zamiaru pisać posta o nakładaniu różu, gdyż jest to sprawa niezwykle indywidualna.  Ponadto kompletnie nie umiem dopasować Pani Zimy, Lata itd do typu urody, jak kogoś widzę - to wiem, że mu będzie bardziej pasować malinowy, albo bardziej ceglasty ot tak... 
Ale chciałam poruszyć kwestię mocnego napigmentowania, które cenimy sobie w cieniach do powiek, a boimy się w bronzerach i różach.

Chciałam Wam przedstawić róże z niższej półki, ale na które wydaje mi się można zwrócić uwagę.


 
Pierwszy z nich to Hean, Mega Colour, Satin Blush :) 
Ja posiadam odcień 8 czyli brzoskwinię
Nie mam takich kosmetyków w soczystych odcieniach pomarańczu, więc stwierdziłam, że kiedyś trzeba będzie nabyć.Cena - 7 złotych mnie do tego zachęciła :)
Róż jest miękki i mocno napigmentowany. Tak mocno, że za pierwszym razem zrobiłam faktycznie z siebie istną brzoskwinię...


*********************************************************************** 
 
Drugi z nich to róż Virtual, róż prasowany Mono.
I jestem w posiadaniu koloru nr 17, fruit sorbet.
Róże wszelakiej maści uwielbiam i wiedziałam, że gdy mi nie podejdzie, to sobie go stuninguję [jak TU] i będzie git!
Cena zawrotna, bo aż 10 złotych:)
Ten róż jest twardy, zwarty i tępy. Jednocześnie również zadziwił mnie pigmentacją i intensywnie różowym licem.


***********************************************************************


Trzeci z nich to róż INGRID, w kolorze Gloria

Jest to delikatniejszy kolor czerwieni. Wybrałam go, bo dokładnie takiego koloru są moje naturalne rumieńce :) Sprawdzałam szczypiąc się po buzi i tak, to jest to taki mój "róż" :)
Cena to około 6 złotych.
Ten róż jest czymś pomiędzy poprzednikami. Nie jest tępy i twardy, ani też miękki. Pod względem konsystencji najbardziej mi pasuje.

***********************************************************************

Co mają wspólnego te trzy gagatki?
Trzeba przede wszystkim uważać przy nakładaniu, zwłaszcza w makijażu dziennym , który ma być lżejszy, delikatny, wręcz tylko muśnięty kolorem. 

Małe zestawienie kolorów po MUŚNIĘCIU!! różami. Mój DIY świetny na dzień wypada tu blado :D
***********************************************************************

Po drugie - pędzel. Ostatnio miałam te róże w podróży testując je w warunkach ekstremalnych. Nie miałam przy sobie mięciutkich pędzli z BH cosmetics, tylko parę sztywniaków za parę złotych. I co? W ogóle nie mogłam rozetrzeć różów twardszym pędzlem, po prostu zrobiłam sobie kolorową kulkę. Także do tych napigmentowanych jak szalone róży preferowany jest mięciutki pędzelek. 

Po trzecie - lubię je bardzo. Wszystkim trzem w zatrważająco szybkim tempie starły się napisy na wieczku.  Ale mi to nie przeszkadza. Trwałość, pigmentacja i wydajność w stosunku do ceny to duży plus.

Jednak gdy zaśpię i w pośpiechu chcę się maźnąć jednym albo drugim i zapomnę, żeby zamaczać pędzel najdelikatniej jak się da - denerwuje się przesadzonym efektem. Co nie zmienia faktu, że chętnie sięgnę po więcej odcieni :)




No więc tak to wygląda w makijażu... Cóż mogę więcej powiedzieć? Przyzwyczaiłam się do różu, który dopasowałam do swoich potrzeb w makijażu dziennym, który nie podkreśla niedoskonałości i czerwonych punktów na twarzy. Wciąż numerem jeden pozostaje róż robiony domowo :)  [TU]

Czy myślicie, że w takich produktach cena i marka ma znaczenie?
Buziaki!!!

13 komentarzy:

  1. świetnie wyglada ten z ingrid i hean.ja nie potrafie do tej pory poslugiwac sie różem,nie umiem tez dobrac odpowiedniego koloru,dlatego calkiem z niego zrezygnowalam.

    zapraszam na rozdanie u mnie

    http://opiniuj-kosmetyki.blogspot.com/p/wio.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Hean bardzo mi się podoba!:)Zgadzam się, że pędzel ma też bardzo ważne znaczenie w aplikacji.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak? bardzo latwo, dlatego nie uzywam rozu :D on mnie niewbyt lubi

    OdpowiedzUsuń
  4. ja w zasadzie nie używam różu :) podoba mi się ten środkowy makijaż! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. rzadko używam różu ale po twoim poście chyba się skuszę
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również rzadko używam... może zaczne jak kupie dobry pędzel :)
    Zapraszam do mnie w sumie dopiero zaczynam ale bedzie mi milo:*
    Obserwujemy?
    onthesundirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cena i marka zawsze ma znaczenie, choć nie zawsze jest ono jednoznaczne z tym, że wysoka cena niesie w parze dobrą jakość, no ale to temat rzeeekaaa :) Ja nie lubię mocno napigmentowanych róży, dlatego właśnie nie polubiłam się z Bella Bamba, Benefitu. Lubię, jak róż jest delikatny, bezproblemowy i można stopniować samemu jego efekt i umalować się nim nawet po ciemku ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne róże :)ja lubię te w odcieniach chłodnego jasnego różu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeja ale Ty sliczna jestes :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne róże, Virtual by do mnie pasował :)
    Otagowałam Cię do metamorfozy, wszystkiego dowiesz się u mnie ;)
    http://artbyklauu.blogspot.com/2013/04/no-make-up-challenge-czyli-tag-moja.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie bardzo ładne:) ja ostatnio ciągle kupuję róże (i lakiery):D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja mam dwa jakieś róże, ale nie mogę się zdecydować na używanie ich ;x chyba wolę u siebie "gładki" makijaż :P

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się pięknie w podzięce za każdy komentarz! C;
Pisz śmiało, krytykuj konstruktywnie i dziel się swoją opinią - takie komentarze zawsze czytam chętnie nie tylko ja, ale też inni, którzy tu zaglądają.