Cześć Dziewczyny!
Dziś przylatuje do Was z szybką recenzją kosmetyku, który bardzo mi się podobał, ale... szybko jego czar prysł! LIP TINT firmy Bell o numerku 3, to kosmetyk "trwale barwiący usta" o pomarańczowym, soczystym odcieniu czerwieni. Kosmetyk za niecałe 12 złotych dostępny m.in. w Drogerii Natura.
Za pierwszym użyciem byłam zachwycona - trzymał się elegancko moich ust. Nie maluje się na tak intensywne kolory, ale lip tint wyjątkowo przypadł mi do gustu - taki intensywny odcień! Dodatkowo mogłam nałożyć więcej lub mniej kosmetyku uzyskując delikatnie mocniejszy, lub delikatny efekt. Różnica nie była ogromna ale widoczna :)
Wytrzymał coś około 7 godzin bez poprawek, aż zawitałam do KFC na tłuste jedzonko zmywając się w dość specyficzny sposób.
No i tak to właśnie jest - tint zmywa się zostając na zewnętrznej części ust i w załamaniach, co nie wygląda zbyt... ciekawie. Ponadto po miesiącu nie wytrzymuje już magicznych 7 godzin, które zaprezentował za pierwszym występem, ale po pół godzinie padł pod naporem kanapki zostawiając wszędzie ślady. Przy pierwszych użyciach mogłam spokojnie "całować" wszystko w koło nie brudząc. Jak to możliwe?
Ponadto po miesiącu leżakowania całkowicie zmienił kolor. Zaraz po nałożeniu wciąż jest soczyście czerwoniutki, jednak po chwili - ciemnieje nabierając koloru pod jasny brąz. To już podoba mi się mniej. Ponadto na brzegach lubi zebrać się taka nieładna, ciemniejsza krawędź.
Ponadto po miesiącu stracił też na swojej trwałości. Wystarczyła kanapka z jajkiem i serem i po pół godzinach mój makijaż ust wyglądał nieestetycznie i wypadałoby go poprawić.
Niestety kolejny minus, to nakładanie. I nie mówię tu o samym nakładaniu kosmetyku na usta, bo dzięki pacynce jesteśmy w stanie zrobić to naprawdę precyzyjnie. Jednak gdy nie mamy super wypielęgnowanych ust - tint może to podkreślić. Co lepsze! Mnie na przykład szczypał i "spinał".
Reasumując - kosmetyk o krótkiej dacie przydatności. Zmiennokolorowy, brzydko ścierający się i wysuszający kosmetyk. Pomimo to, wciąż szaleje za pierwotnym kolorem i chyba porozglądam się za szminką w takim kolorze :) Ten egzemplarz wykorzystam typowo do zdjęć...
Czytałam u Was na blogach nie tylko o tintach, ale też o matowych błyszczykach.
Utwierdzając się w przekonaniu, że dobra szminka nie jest zła :)
A Wy na co osobiście 'chorujecie' jeśli chodzi o usta?;)
Buziole! :*
Choruję na pomadki Inglota i smakowe masełka;-)
OdpowiedzUsuńHmmm jaj swój mam już kilka miesięcy i sprawuje się świetnie ciekawe czemu Twój płata takie figle:(
OdpowiedzUsuńNie wiem, gdyby nie fakt, że data i na początku "działał" bez szwanku, to bym myślała, że jakiś po terminie?
UsuńZdjęcie w kapturze - wrr seksownie! :)
OdpowiedzUsuńOdcień nie jest bliski memu sercu, wolę jaśniejsze barwy, jednak Tobie bardzo pasuje.
Ja też wolę jaśniejsze, bo intensywne zmniejszają moje wąski usta. Ale jest parę wyjątków ;)
Usuńmnie tez szczypał lekko, ja piłam tylko z nim takze co do jedzenia sie nie wypowiem. seksi masz kolor:D
OdpowiedzUsuńSenk ju :) Akurat co jak co, ale kolor też mi się podoba ;P
Usuńja uwielbiam chyba wszystkie mazidła :) ale jak mi cos nie przypasuje do rzucam w kąt :)
OdpowiedzUsuńCzytam o tych tintach z bell i też miałam chrapkę :) jednak musze sie zastanowić gdyz wole na codzień delikatesowe kolorki a zazwyczaj tylko w nich sa mega intensywne.
Ale ty wyglądasz sexi flexi :)
Haha, określenie mnie rozbawiło :) Choć szczerze? Tylko raz wyszłam do ludzi w takich ustach.
UsuńNa co dzień też pomykam w delikatesach ;)
O to się zgrałyśmy dziś z postem, obie napisałyśmy o raniących nasze uczucia, trwałych pomadkach ;) Byłam napalona na te tinty Bell, bo na początku pojawiła się fala dobrych opinii, ale ostatnio im więcej o nich szukam, tym na znacznie gorsze opinie trafiam. Większość osób zarzuca im podobnie jak Ty, po prostu słabą trwałość.
OdpowiedzUsuńNo widziałam, że u Ciebie również szału nie było z trwałością...
UsuńCóż, nowa seria trwałych pomadek już mnie nie zachęca :)
hmmm nie używałam nigdy, ale uważam, ze prezentuje się całkiem ładnie :) ja uwielbiam neutralne, zadbane (!) wargi, czasem z odrobiną koloru, różu lub czerwieni :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie ważne co, ważne, żeby było wypielęgnowane :D
UsuńAle wygląda nieziemsko u Ciebie !:D
OdpowiedzUsuńJa z 6 jestem zadowolona, nic na razie z nim się nie dzieje. Nie zauważyłam zmiany koloru.:( Zgadzam się, że tinty wysuszają.
OdpowiedzUsuńTo ten taki fioletowy? :) ale się go bałam na półce ;P
UsuńOjj kosmetyków do ust mam sporo :P zresztą pisałam kiedyś o nich :) aktualnie poszukuje jakiejś kremowej pomadki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili :)
Z kremowych fajne są Celii i Oriflame :) tzn. moje serce podbiły :)
UsuńO nie, ja nie jestem w stanie wytrzymać bez jedzenia kilku godzin, a i nie mam w zwyczaju robić poprawek w ciągu dnia więc totalnie nie dla mnie. Szukam czegoś, co miałoby kolor pomadki z essence all about cupcake, ale żeby było bardziej matowe i trwałe, hmmm...
OdpowiedzUsuńHmmm... no niestety mnie ciężko coś polecić.
UsuńSama jeśli bym pisała recenzję tego tinta miesiąc temu - byłyby raczej pozytywy. Więc każdy kosmetyk trzeba rozpatrzyć indywidualnie...
Piękna czerwień!
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam jej odcień :)
UsuńPrześliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się u Ciebie podoba, więc zostaję na dłużej ;)
Dziękuję, bardzo mi miło, że się podoba :)
Usuńnaczytałam sie dobrego o nim, a tu jednak nie jest tak rózowo, miałam ochotę na niego, a teraz sama nie wiem, bo kolorek na ustach wygląda mimo wszystko pięknie - bynajmniej do tych 30 minut po aplikacji :)
OdpowiedzUsuńja choruję na jeden błyszczyk loreala, co jestem w ross to się maznę, czekam na jego promocję :)
a tak w ogóle to jaka Ty jesteś śliczna *_*
Aaa idze idze :)
UsuńWłaśnie nie wiem, czy mój tint jest jakiś felerny i tak szybko wyschnął, zestarzał się, zepsuł? Na początku był bardzo fajny (prócz wysuszania były prawie same plusy!) ale ale...
Nie miałam nigdy błyszczyków L'oreal, aż pójdę pomacać co tam jest takiego na co chorujesz :)
Świetna recenzja, piękne zdjęcia, muszę wypróbować go, kolorek bardzo dla mnie odpowiedni ;)
OdpowiedzUsuńWierzę wciąż, że mój tint to jakiś niewypał i życzę gorąco, żeby inne były jak najdłużej takie, jak mój za pierwszymi użyciami :)
UsuńDziękuję :*
Rzeczywiście schodzi nierównomiernie. Ta obwódka nie prezentuje się zbyt korzystnie, dlatego nie warto sięgać po tego tinta, gdy planujemy posilić się w pracy/na uczelni. Kolor prezentuje się obłędnie. Szkoda, że z czasem zaczyna podchodzić pod brąz...
OdpowiedzUsuńKolor najpiękniej prezentuje się do paru minut po nałożeniu.
UsuńTzn. za pierwszym użyciem i paroma późniejszymi kolorek był cały czas równie piękny! Teraz się mu coś w głowie poprzewracało i robi się brzydaśny :(
Wlasnie chorowałam na takie tinty:)
OdpowiedzUsuńMasz pięknie zrobione brwi! o takim kształcie marzę.
OdpowiedzUsuń