Siostra dziś wraca z Egiptu (ale jej dobrze!) a ja ślizgam
się po naszych polskich drogach moją starą polówką… Udało mi się dziś wpaść do
Galerii Handlowej w przeuroczym Bielsku, po to, żeby jutro wrócić tam z
pieniędzmi:) Spodobało mi się tyyyle rzeczy, wśród tylu barwnych cyferek
obwieszczających potencjalnemu klientowi PRZECENĘ, że się pokuszę :) Dziś
niestety byłam o braku środków do życia, więc jedyne co miałam to 10 złotych na
B-smarta w KFC i kokardkę, ale o niej na końcu :)
Moje Drogie Panie!
Jako, że zauważyłam, iż odkąd żyję Blogosferą pełna piersią moje wydatki na kosmetyki
wzrosły. Z racji tego chciałabym w końcu zrobić podsumowanie włosowych produktów, które
szczęśliwie mniej lub bardziej zużyłam w ostatnim czasie! Taki mój mały Hair Project przed
ostatecznym podsumowaniem Akcji Zapuszczania Włosów organizowanej przez Frombodytohair.
Zacznę może od mgiełki Jantar. Wcierka tejże serii mnie
uwiodła, faktycznie włosiska po niej rosły i skóra głowy śmiesznie się świeciła
:) Jak zwykle idę za ciosem uważając, że produkty tej samej serii musza być
fajne więc zakupiłam mgiełkę. Za śmieszne pieniądze, bo około 6-7złotych. A więc sprawa ma się tak –
używając od czasu do czasu jestem zadowolona z rezultatów jakie dawała. Włosy ładnie się układały i były uporządkowane,
co przy moich niesfornych kłakach jest bardzo uciążliwe. Nawilżenie jako takie
nie mam pojęcia czy było, ochrona to samo, jednak uważam, że od czasu do czasu mgiełka dobrze robiła włosom. JEDNAK
przy codziennym stosowaniu trochę
wysuszała włosy i wolałam psikać nią włosy po odżywce b/s, albo odstawić ją
na jakiś czas. I po powrocie znów bardzo mi odpowiadała. Mój związek z tą mgiełką oznaczam statusem „to skomplikowane” i
daję 4/5 w
ocenie ogólnej.
**************************************************************
Następny zdenkowany produkt to Kompres nawilżająco-regenerujący Joanny. Seria „z apteczki babuni”
podbija ostatnio moje serce, nie ukrywam :) Kompres ten kupiłam ze względu na
nazwę (tak, nawilżanie i regeneracja – w sam raz dla mnie!) nie kierując się ani
składem ani tez opiniami. I uważam go za strzał w dziesiątkę. Osobom, które
posiadają, lub miały do czynienia z Kallosem powiem tak – działa podobnie :) Za
słoiczek 250ml zapłaciłam 7zł. Aj,
miło mi się go używało. Konsystencja jest podobna do Kallosowej, działanie też,
trzymałam go bardzo krótko i bardzo długo na włosach – w obu wypadkach spisał
się świetnie. Moje włosy jakkolwiek to się działo – były mięciutkie już w trakcie masowania przy nakładaniu i ślicznie się układały
po użyciu kompresu. Były delikatnie wygładzone, a jeśli chodzi o błysk – ciężko
go zaobserwować po maskach, czy odżywkach na moich włosach więc i tu nie
potrafię jednoznacznie powiedzieć. Dodatkową zaletą może być zapach, który bardzo mi się podoba i
tylko uprzyjemnia korzystanie z kosmetyku. W ogólnym rozrachunku wystawiam mu
zasłużoną 5!
**************************************************************
Pozostając przy
Joannie przedstawiam Serum na końcówki. Kolejny dowód na to, że jestem „seryjnym”
zakupoholikiem:) Serum bardzo przypadło mi do gustu głównie przez swój bajeczny
zapach. Ma kremową konsystencję w odróżnieniu do jedwabiów i olejków, które
zwykłam używać na końcówki. Przy stosowaniu serum nie zauważyłam rozdwajania
końców, ani tez wyraźnej regeneracji czy poprawy (włosy od wrześniowego cięcia zostają
w dobrym stanie!!) zresztą wiemy, że zniszczonej końcówki już nie zregenerujemy…
Ale na opakowaniu może sobie pisać „regenerujące” :) Jestem mimo wszystko
zadowolona i daję 4/5, odejmując za opakowanie, z którego przy końcu ciężko mi się było dogrzebać do resztek i
dziwne zjawisko, gdy przy końcu jednolita masa zrobiła się nagle tak jakby …dwufazowa…
?
***********************************************************
Następnym cudem włosowym jest coś z produktów znanych firm –
Timotei i Intensywna Odbudowa! Kolejny
produkt kupiony
a) przez napis na
opakowaniu:)
b) przez
przemagiczny, przecudowny zapach!
O produktach z różą jerychońską zrobiło się głośno, pełno
bilboardów i reklam, aż rzygać się chciało… W końcu wzięłam tą oto odżywkę z
półki, żeby powąchać to reklamowane wszem i wobec cudo. Zako(wą)chałam się!
Wzięłam do koszyka i koniec! Cóż, zacznę od minusów :) Produkt jest niezbyt
wydajny, ja muszę go nakładać dużo. Butelka jest może i jakoś tam ekologiczna,
ale otwieranie wcale mi nie spasowało, źle mi się z niego wydobywało odżywkę. Samo
działanie? Śreeeednie…. Nie zauważyłam jakichś efektów, które mogłabym tu
opisać. No cóż, jak to po odżywce, trochę lepiej mi się rozczesywało włosy i
były delikatnie milsze w dotyku. Używałam jej głównie jako pierwsze O w OMO,
gdyż zapach utrzymywał się po spłukanie jedynie przez chwilę na włosach (nad
czym pierońsko ubolewam!). Nie jest źle, super też nie jest. Daję zasłużone 3/5.
*****************************************
Z racji, że jest to projekt włosowy wspomnę może o moim nowym maleństwie, gdyż zakupiłam dziś sobie
KOKARDKĘ do włosów!
Jako, że w Orsay’u jest wyprzedaż akcesoriów i większość asortymentu
można dostać za 5złotych przygarnęłam to oto cudo. Zapinane na klips,
plastikowe, czarne cudo. Marzyłam o kokardce, więc myślę, że te małe marzenia
czasem trzeba urzeczywistnić kiedy nadarza się okazja! :)
I w związku z tym daje sobie postanowienie noworoczne, a co!
Nauczę się jakoś spinać moje kudły (bo moje zdolności
manualne ograniczają się do rozpuszczenia włosów, kucyka albo założenia
opaski:P ) a być może za niedługo pochwalę się jakąś fryzurą z użyciem tejże
kokardki. Miałam dziś ją już co prawda na głowie, ale założyła mi ją koleżanka
z roku i czuję, że sama tak nie potrafię…
Co do kosmetyków – może coś Was zainteresuje z tego zestawu
powyżej, może coś już miałyście?
A ja poszukując inspiracji chętnie przyjmę tu Wasze linki z
jakimiś propozycjami fryzur z użyciem kokardek !!! :)
Buziaki!
Od dłuższego czasu przymierzam się do tego serum na końcówki z Joanny, a Twój post jedynie mnie jeszcze bardziej zachęcił :) Ruszam jutro do drogerii.
OdpowiedzUsuńMam tą kokardę i ją uwielbiam! Szkoda, że z moją czapą nie chce współpracować ;)
Najczęściej spinam nią połowę włosów, a reszta rozpuszczona - taki look "grzeczna dziewczynka" ;)
O, tak mniej więcej dzisiaj miałam :) (pomijając fakt, że każdy włos żył swoim życiem:))
UsuńSerum jest bardzo w porządku, możesz się śmiało przymierzać :D
Spośród całego zestawienia znam jedynie mgiełkę Jantar. Niestety na moje włosy nie działała tak dobrze- po zużyciu około połowy opakowania zaczęłam zauważać lekki przesusz, więc odstawiłam :(
OdpowiedzUsuńJaaaakaaaaa kokardka *.* Piękna!
Znalazłam jej już fajne zastosowanie na głowie psiaka:D
UsuńMi też regularni robiła suszę, ale od czasu do czasu na szybkiego psikana niejednokrotnie uratowała busz :)
Urocza ta kokardka ;)
OdpowiedzUsuńPS Też uwielbiam bismarty z KFC :D
Kiedyś mój standardowy obiad za piątaka :)
UsuńMgiełki Jantar nie miałam, ale właśnie kończę wcierkę ( którą uwielbiam ) i szampon ( średniak)
OdpowiedzUsuńTeż jestem seryjna :) i zazwyczaj używam jednocześnie szamponu i odżywki z jednej serii, albo przynajmniej o podobnym działaniu.
Timoteia tegoż samego z awokado - szampon i odżywkę - też posiadam i właśnie zostało mi na ostatnie użycie jednego i drugiego - moje włosy je uwielbiają, są nawilżone, gładkie, błyszczące.
Świetny duet
A ten kompres to jak Kallos Latte?? bo Latte mi w ogóle nie odpowiada - za to Jasmin i Argan podbiły serce moich włosów :)
Jantarową wcierkę również uwielbiam! Z tego co wiem szampon miał SLS więc się nie kusiłam, ale mgiełka wpadła.
UsuńKompres owszem przypomina mi Kallosa Latte, może o delikatniejszym działaniu. Nie miałam niestety do czynienia z Jasmin i Argan :)
Piękna kokardka;)!! uwiiieeelllbiam kokardki:)
OdpowiedzUsuńTaką samą reakcję miałam w sklepie przed półeczką z biżu :D
UsuńJa również zaczęłam wydawać fortunę na kosmetyki - dowiaduję się tu o zbyt wielu perełkach ;) Kokardka piękna ;) Zaprosiłam Cię do tagu na moim blogu - jeśli masz ochotę to zapraszam do zabawy ;)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, chętnie się "zabawię" :)
UsuńWłaśnie blogosfera jest kopalnią wiedzy kosmetycznej i tak się czlowiek naogląda i narobi "chcicy" :)
Też skusiłam się na Timotei i również żadnych większych efektów. Co prawda moje włosy teraz cieszą się lepszą kondycją więc wielkiej odbudowy nie potrzebują ale sprezentowałam ją siostrze, której 'przesusz' woła o pomstę do nieba i również bez żadnych efektów. Mocno przereklamowany produkt. Za to bardzo mnie zainteresowałaś tym kompresem, muszę się za nim koniecznie rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńA kokardka przeurocza ;)
Właśnie póki pielęgnacja moich kłaków ograniczała się do odżywki+szamponu tej samej znanej marki - Timotei mi pasowało. Nagle, gdy zaczęłam dbać jest niewystarczające w porównaniu do nowych włosowych produktów :)
UsuńO proszę, ostatnio komentowałam, że nie mam przekonania do Apteczki Babuni Joanny i że zawsze czytam kiepskie opinie, a tutaj proszę - na odwrót, taka zadowolona jesteś :) Ja na spóźnionego Mikołaja dostałam wcierkę Jantara i zaczynam używać od lutego :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy Ci spasuje? :) Mnie dopiero po czasie dopadły efekty wcierania, za to od razu po odstawieniu widziałam jej brak. A co do Apteczki Babuni Joanny mam parę kosmetyków tej serii (nie tylko do włosów:)) i wszystkie bardzo lubię :)
UsuńJa za tą serią nie przepadam - z ciekawością przeczytałam.
OdpowiedzUsuńKokardka urocza.
Z tego co się dowiaduje wiele osób nie przepada :D
UsuńPRZEDE WSZYSTKIM- cudowna kokarda :D
OdpowiedzUsuńJa też zaczęłam trochę dbać o włoski i miałam tę joanne (apteczka babuni) i powiem szczerze że serum do końcówek- OK, ale ta odzywka/maska jest dla mnie bee ;( włosy po niej mialam tak okrutnie ciężkie i oklapnięte że zrezygnowałam Ale Jantar chcę mieć ! (; Trzeba wypróbować :D
Mnie pasuje może dlatego, że potrzebuje obciążenia i ten kompres mi trochę pomógł w oswojeniu puchatej zawartości mojego skalpu? :)
Usuń