Cześć Dziewczyny!
Jeśli jeszcze nie widziałyście aktualizacji posta z podsumowaniem Pomarańczowego Tygodnia, przeniesiecie się do niego klikając tutaj.
A dziś chciałabym Wam szybko przedstawić trzy kredki do oczu, które lubię bardziej lub mniej, ale wśród wielu suchelców, które tylko drażniły mi powiekę te zasługują na parę słów. Ja na stałe przerzuciłam się na eyelinery, ale lubię mieć w kosmetyczce czarną kredkę "pewniaka", która mnie nie zawiedzie i pozwoli wyczarować ładną, roztartą krechę na wieczór. Czy warto skusić się na droższą kredkę?
Zacznę może od moich oczekiwań - kredka powinna być miękka, ale móc dać się natemperować do ostrego szpica i podczas zabiegu zaostrzania, żeby nie marnować całej kredki na raz. Ma być też kremowa i dobrze się rozcierać, ale jednocześnie nie migrować po całym oku w ciągu dnia. No i najlepiej byłoby, żeby nie opróżniała mojego małego portfelika :)
Czy któraś kredka spełnia te wymagania?
Pierwsza z nich to długowieczny GOSH, który naprawdę wstyd mi się przyznawać, ale ma naprawdę już chyba dobrze ponad rok, o ile nie dłużej! Ostał się ogryzek a ja trzymam go "jak kotka gówno". Nie bez powodu. GOSH jest najbardziej miękką kredką w wersji czarnej jaką posiadam! Jest milutka przy rysowaniu kreski na powiece, a także świetnie się rozciera dając taki trochę... mokry? efekt, który próbowała uchwycić na zdjęciu. W sumie - samą kredką można wyczarować ciekawe smokey, bo efekt po roztarciu przypomina mi trochę obrazek narysowany węglem malarskim. Świetnie "zagęszcza" rzęsy gdy chcemy osiągnąć efekt WOW i smyrgolimy kredką pomiędzy włoskami rzęs.
Kredkę dostałam od mojej mamy, bo ona kupuje ją nałogowo i niezmiennie od lat, płacąc około 30 złotych. Kredka jest wydajna i co najważniejsze - łatwo się ją temperuje. Jedyny minusik, który odnotowałam - w gorące dni łatwo ją nieumyślnie rozetrzeć na oku i może się odbić na tłustej powiece. Mimo wszystko - należy do moich ulubionych kredek :)
_______________________________________________________________________________________________________________
Druga kredka, a właściwie khol-liner to upolowany na promocji -40% w Rossmanie Maybelline Master Kajal. Cena regularna to około 30złotych czyli tyle co GOSH, jednak promocje pozwalają upolować go taniej. Ma zdecydowanie grubszą końcówkę, przez co jest mniej precyzyjny. Nie, nie próbowałam go strugać, bo bałam się, że go złamię :) Master jest miękki, ale nawet w połowie nie tak jak GOSH. Rozciera się go przeciętnie - traci przy tym znacznie więcej koloru niż inne kredki. Mimo wszystko jego używanie nie drażniło oczu, jednak brak precyzji go zabijał. Ponadto nie ukrywając - źle mi nim operować i są jeszcze dwa czynniki związane z samym opakowaniem, wpływające na to, że z recenzowanych dzisiaj kredek po tego gagatka sięgam najrzadziej.
Przede wszystkim zamykanie, które ZAWSZE, ale to zawsze muszę ubabrać w czarnej kohlowej masie. Nie umiem włożyć sztyftu do zatyczki, żeby jej nie upaprać! A jeśli już chodzi o zatyczkę, przyczepię się do braku możliwości nałożenia zatyczki na tył opakowania. Zawsze używając kredki po odkryciu grafitu nakładam zatyczkę na tył kredki - pozwala mi to zachować jako taki porządek, bo gdy tego nie robię zazwyczaj zatyczka spada, potem szukając jej zdarza mi się na nią depnąć i wiele innych śmiesznych sytuacji. Tutaj nie możemy założyć zatyczki na tył futurystycznego opakowania Mastera, co mnie - jako pierwszorzędnej upuszczaczce zatyczek przeszkadza.
_______________________________________________________________________________________________________________
I nadszedł czas na ostatnią w dzisiejszym zestawieniu kredkę wypuszczoną z rodziny Vipery. I już na wstępie chciałaby zaznaczyć, że jest to dla mnie najlepszy zakup i najczęściej używane maleństwo. Czarny jest naprawdę intensywny i mocny, a jednocześnie kredka jest bardzo miękka. Nie jest aż tak masłowata jak ta GOSHa, ale wciąż miło sunie się nią po powiece. Łatwo się rozciera nie tracąc wiele koloru, bardzo dobrze również się ją temperuje i można sprawić, żeby stała się naprawdę ostra (widzicie ten cienki szpic na zdjęciu?:)) W moim przypadku sprawuje się nawet lepiej niż GOSH bo mniej odbija się na tłustej powiece i trudniej ją "przez przypadek" rozetrzeć na oku w ciągu dnia. Rysowałam nią pojedyncze włoski w brwiach, wąsy, precyzyjne krechy na oku i różnego rodzaju wzorki - w każdym wypadku sprawdzała się znakomicie! No cóż, chwalę, zachwalam, ale jednym z większych plusów jest jej cena - dorwałam ją za zawrotną cenę... 10 złotych!
Generalnie kredki dobrze trzymają się na oku - tutaj widzicie moją rękę po zaciekłym tarciu wacikiem i maminym mleczkiem do demakijażu... Nie polubiłam Kajala od Maybelline, pozostałe dwie kredki uważam za naprawdę DOBRE.
A przecież wszystkie znamy to powiedzenie, że skoro nie widać różnicy, to... po co przepłacać? :)
A Wy macie ulubione czarne kredki?
Buziole!
Mam kredkę z Vipera i jest rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńPóźniej jej już nie mogłam spotkać, ale jest warta uwagi :)
UsuńW kredce Bourjois do ust nie umiem trafić w zatyczkę. :D
OdpowiedzUsuńKredka KONIECZNIE musi koniecznie mieścić zatyczkę z tyłu i KONIEC! :D
Uf, ciesze się, że nie tylko dla mnie takie rzeczy mają znaczenie :D
UsuńWkurzające jest nietrafianie w dziurkę (choć wiem, że to nie my od trafiania w dziurkę jesteśmy:P)
Moją ulubioną jest czarna kredka LL z Essence :)
OdpowiedzUsuńMusiałam oblukać na google, bo miałam parę z essence ale były okropnie suche... Znów ta w cielistym kolorze Big Bright Eyes jest jak masełko!!! <3
Usuńbędę szukać tej Viperowej, bo jak na razie ostała mi się tylko beznadziejna czarna kredka Scandaleyes z Rimmela:)
OdpowiedzUsuńUuuu, muszę poszukać o skandalajsie, bo akurat kredek nie używam, ale lubie wiedzieć czego unikać :D
Usuńi zgłaszam mój zielony makijaż:) http://primesbeauty.blogspot.com/2014/07/akcja-kolorowanie-by-picola-kolor_26.html
UsuńKajal zdecydowanie nadaje się do stosowania jako baza, albo na linię wodną, ja czasem uużywam też do przyciemnienia zew. kącika, ale do kresek faktycznie odpada :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że liczyłam na linię wodną, ale dupa blada - trzyma się jak każda inna kredka... No i jako baza też jakoś kredka lepiej się spisała, bo kajal po roztarciu traci kolor... Ale jest plus - nie szkoda go pod cienie xD
UsuńJa uwielbiam czarną kredkę z Pupy - Multiplay, jest idealnie miękka, fajnie się ją rozciera dzięki gąbeczce którą ma z drugiej strony :)
OdpowiedzUsuńJedyną jej wadą jest cena, kosztuje ok. 48zł, ale raz na jakiś czas można sobie pozwolić :)
Zaciekawił mnie Gosh ;) Szukam czegoś, co było by wodoodporne i tym samym mięciuteńkie ;)
OdpowiedzUsuńTa kredka z Vipery jest jak dla mnie najlepsza, moja jest już taka malutka! :)
OdpowiedzUsuńJa lubię kredki z Sephory i Sensique :) Słyszałam też dobre opinie o Essence :)
OdpowiedzUsuńTą Viperę już parę razy widziałam i chyba się w końcu skuszę:)
OdpowiedzUsuńja mam ulubiony typ z Inglota... miękka, wodoodporna, nałożona na linię wodną trzyma się i trzyma... :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie czarnych kredek używam bardzo, bardzo rzadko :) Zazwyczaj stawiam na eyeliner - mam jednak nowy kajal od Golden Rose i muszę go wreszcie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale będę miała na uwadze. Bardzo lubię i chętnie sięgam po czarne kredki, ponieważ szybciej potrafię narysować nimi kreskę niż eyelinerami :)
OdpowiedzUsuńMam tego khola i jak dla mnie to średniak...Najlepiej sprawdzała się u mnie kredka Rimmela, idealnie się rozcierała i miała piękną czerń...
OdpowiedzUsuńNa blogu zielony makijaż :) http://kuferekmarleny.blogspot.com/2014/07/akcja-kolorowanie-by-picola-tydzien-v.html
Ja używam kredki firmy Avon. Sprawdza się nieźle, więc nie zmieniam.
OdpowiedzUsuńNa blogu kolejny zielony makijaż: http://nailseyes.blogspot.com/2014/07/moj-dzienny-makijaz-z-zielonym-akcentem.html
Jeszcze jeden mój post z zielonym makijażem: w sumie są trzy: http://nailseyes.blogspot.com/2014/07/zielony-po-raz-trzeci.html
UsuńCzuję się namówiona na kupno Vipery :)
OdpowiedzUsuńja mam z essence i lubię ją (też niska cena) ;-) ale ta z vipery w porównaniu faktycznie wygląda najlepiej
OdpowiedzUsuńMam jakieś kredki, ale szczerze mówiąc nawet nie wiem jakiej są firmy - sięgam głównie po eyelinery ;)
OdpowiedzUsuńMój zielony makijaż - http://galeria-puszki.blogspot.com/2014/07/akcja-kolorowanie-zielony.html :)
Ta z Vipery mnie zaintrygowala najardziej. Choć ja to używam tylko eyelinery, ze względu, że taka sierota ze mnie pod względem lepszego makijażu :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKredka Gosha faktycznie wygląda na "mokrą", zaciekawiłaś mnie nią, chociaż ja od zawsze do kresek używam eyelinera... Kiedy decyduję się na czarną kreską na linii wodnej to wybieram Soft Kohl od Rimmela, całkiem ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kredki Vipera Ikebana, mam wiele kolorków i bardzo je sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio ciągle używam KAJAL Pierre Rene i jestem zadowolona, chociaż trzeba przyznać, że nie mam zbyt wielu wymagań :)
OdpowiedzUsuń