środa, 17 października 2012

Włosy do kontroli!

Ah, znów wracam do włosowego tematu, na punkcie którego ostatnio wręcz zachorowałam. Ale nigdy nie byłam tak zdeterminowana, żeby zapuścić ZDROWE włosy :)
A więc zacznę może od tego, że przede wszystkim szukam najlepszych produktów do pielęgnacji używając każdego miesiąc i zmieniam kosmetykowi repertuar. Dopiero, gdy zaczęłam to rozpisywać i „datować” stałam się regularna i nie zapominam o niczym :)

    *  14 WRZESIEŃ – 14 PAŹDZIERNIK  *   

Na pierwszy ogień przy przyspieszaniu porostu poszedł Jantar wcierka i miesięczne picie pokrzywy. Dodatkowo aplikowałam namiętnie Jantarową mgiełke, końcówki były chronione przez nowy jedwab z Green Pharmacy, z szamponami(bez SLS) i maskami bywało różnie.

Normalny przyrost u mnie jest różny i zależy nie wiem od czego? W wakacje włosy rosną mi najszybciej, potrafią wystrzelić z porostem koło 10 cm! Ale od jesieni do wiosny jest to około 1 centymetr…! Jak by rosły co najmniej nie na tej samej głowie co w wakacje! Sama nie wiem jak to jest i czy to zależy od słońca, braku stresu, czy braku suszenia???

W każdym bądź razie odkąd zrobiło się chłodniej i dzień zaczął się skracać zauważyłam nagłe standardowe opóźnienie w rozwoju mej czupryny.
Po miesiącu Jantaru i pokrzywy porost podskoczył do 3 centymetrów co mnie baaardzo ucieszyło i zmotywowało do dalszej walki o długie włosy :) W tej chwili na pasemku kontrolnym z 24 długość dobiła do 27 z paroma milimetrami – yuppie!!

A po miesiącu intensywnej pielęgnacji kłakeny prezentują się następująco:

lewe zdjęcie z września, trochę bokiem więc wydają się długościowo takie same. Prawe z dziś :)

Co prawda może nie widać oszałamiającej różnicy, ale ja zauważam zmiany na żywo. Przede wszystkim zaczęły się bardziej kręcić, nie są już tak sianowate i przesuszone. Coś się dzieje na tej głowie, niezaprzeczalnie :)


     *   NOWY MIESIĄC  *    

Od paru dni piję skrzyp(muszę przyznać, że jego smak mniej mnnie odrzuca, pokrzywa była dla mnie katorgą…) i wcieram olejek przyspieszający wzrost z Green Pharmacy z papryką. Zobaczymy jak to wszystko pójdzie – jak to powiedział pewien znany koksu :)


Na początku go nie lubiłam, bo przetłuszczał mi włosy, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że po prostu za dużo go daję :)

Radość jest więc wśród Was :)
A jeszcze pochwalę się trochę, bo to w sumie za sprawą nieustannego kuszenia blogerek zakupiłam swoją pierwszą paletkę Sleeka, ostrożnie biorąc zestaw nudziakowy Au Naturel 12.  Właściwie to nie ja zakupiłam, tylko dostałam w prezencie od mojego TŻ, który stwierdził, że należy mi się jakiś prezencik po wypłacie :D
Używam go już od tygodnia i jestem najszczęśliwszym stworkiem w makijażowym królestwie :) Paletki dotąd kupywane były świetne i miały piękne kolory(ze względu na które je kupowałam) ale szybko znikały z powieki albo się obsypywały. A w kreacjach Sleek obchodziłam całą imprezę w szampańskim nastroju i świetnym makijażu. Ach, już koniec zachwytów! :)  Teraz tylko malowanie! :)

4 komentarze:

  1. Ja mam ten olejek w wersji ze skrzypem polnym i bardzo go lubię- świetnie działa na moje włosy (kłakeny- jak Ty to fajnie nazwałaś :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, może też pokażesz swoje szkła na blogu? Ja bym chętnie zobaczyła, jakie sobie wybrałaś :)

      Kochana, nie widzę okienka obserwatorów u Ciebie, a chciałabym się dodać do listy :)

      Usuń
    2. Oooo, teraz już widzę i oczywiście wstąpiłam w szeregi Twoich obserwatorów- mam nadzieję, że dam dobry przykład i przyciągnę innych :)

      Co do okularków- ja na pewno pokażę się w moich- może nikt się nie przestraszy :P

      Usuń

Kłaniam się pięknie w podzięce za każdy komentarz! C;
Pisz śmiało, krytykuj konstruktywnie i dziel się swoją opinią - takie komentarze zawsze czytam chętnie nie tylko ja, ale też inni, którzy tu zaglądają.