Ach blogowy świat! Przez wszystkie kuszące dziewczyny ciągle
mam ochotę coś sobie kupić… A gdy już kupię to okazuje się jeszcze gorzej :D
Ostatnio dostałam od mamy w prezencie olej kokosowy, o którym tyle jej mówiłam,
a który znalazła przypadkowo w swoim sklepie ze Zdrowa Żywnością.
Mój przyjaciel mieści się w ręce (bez skojarzeń...!! :) |
Z racji tego, że namiętnie się nim nacieram
dwa razy dziennie, czuję niepohamowane zapotrzebowanie na żarcie kokosu. Nie,
to już nie jest chęć zjedzenia, czy też słodkiego posmakowania – to jest żądza
żarcia! Zapach kokosowy chodził za mną wszędzie, na włosowych blogach, wszędzie kokosowe maski, peelingi, cholera jasna... Ale kulminację moich codziennych rozterek przeżyłam czytając wpis u Kasi
która niesamowicie barwnie musiała opisać kokosową kulkę… Tego było za wiele! Na
następny dzień pojechałam do sklepu po składniki i dziś w końcu zrobiłam sobie
moje ukochane, ulubione ciasto – Rafaello… Chwilowo po wyjedzeniu masy i skosztowaniu kawałka czuje się zaspokojona :) Szukałam na Internecie przepisu, ale nie znalazłam dokładnie
takiego jak mój, stwierdziłam więc, że kulinarna notka nie zaszkodzi :) Jedziemy!
*** RAFAELLO ***
Do BISZKOPTU:
6 jajek
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki
Pół szklanki mąki ziemniaczanej
1-2 łyżeczki proszku do pieczenia
No i bez filozofii – najpierw ubijamy białka z szczyptą
soli, potem dodajemy żółtka, potem cukier no i mąki i proszek. Osobiście
zauważyłam, że ciasto jest dużo lepsze, gdy mąkę jedną i druga uprzednio
przesiejemy przez sitko dopiero dodamy do jajek i cukru :)
Masę na dużą brytfankę i około 25 minut w nagrzanym
piekarniku się piecze.
Do MASY:
3 szklanki mleka
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki
1 cukier wanilinowy
1 margaryna
Paczka całych migdałów (20dag)
1. Najpierw wrzucam migdały do jakiegoś kubeczka i zalewam
wrzątkiem. Gdy ostygną to obieram z brązowych skórek(lubią wtedy skakać po
całej kuchni!) i Blenderem lub an maszynce je rozdrabniam. Są soczyste i
pyszne! Takie(o ile ich nie zjem:P ) czekają prawie na sam koniec.
2. Teraz zrobimy budyń po domowemu.
Do garnka wlewamy 1,5 szklanki mleka, cukier i cukier
wanilinowy. Gotujemy.
W tym czasie w osobnym pojemniczku mieszamy pozostałe 1,5 szklanki mleka z mąką. Dobrze
wymieszane wlewamy na GOTUJĄCY się roztwór mleka z cukrem. Mieszamy aż zrobi się
budyń :) Odstawiamy sobie do ostygnięcia.
Gdy ostygnie budyń należy utrzeć z margaryną i dodać
migdały. Masę dobrze jest schowac na chwilę do lodówki.
Placek powinien się już upiec, więc musi ostygnąć. W tym
czasie można przygotować kokos.
Do KOKOSU:
2 łyżki cukru
2 łyżki margaryny
20dag (mniej spokojnie tez wystarczy) kokosu
Margarynę rozpuszczamy, wsypujemy kokos i posypujemy
cukrem(ja lubię dać więcej :P). Mieszamy prażąc na złotawy kolor, lub lekko
przypalając dla lubiących taki kokos :)
Placek nam ostygł, więc trzeba go przekroić na pół i tu w
całym pieczeniu zawsze mam największy problem. Ale… Po przekrojeniu hojnie
pakujemy masę z lodówki pomiędzy obie warstwy placka, zostawiając troszkę, żeby
posmarować górę. Na górę wystarczy tylko troszkę, ażeby nasz kokos się mógł
przykleić i nie odpaść(i tak skurczybyk będzie to robił!).
Wyjadanie masy dozwolone dopiero po skończeniu placka!:) |
I tak oto powstaje mój raj na ziemi :)
Nie wiem, może nie wygląda apetycznie, jest niewyrośnięty i na
pewno wyjdzie trochę inaczej(mój jest dziwny, bo robiłam go z mamy mąki –
bezglutenowej. Ona jest chora i nie może innej, a ta dziwna bez glutenu nie
chce wyrastać i wszystko z niej jest jakieś takie bielsze i mniej smaczne, ale
cóż, na chorobę nic nie poradzimy!)
FINITO! |
Polecam wypróbować jeśli czujecie kokosowe zapędy! Ja go
kocham(przynajmniej w tej wersji, bo próbowałam już innych i nie zawsze
Rafaello = Rafaello) , a jeśli chodzi o czas, to jest to szybki placek, jedynie
co to trzeba czekać na stygnięcie, a tak po dwóch godzinach jemy już po kawałku:)
A co tam, że jedzenie na noc jest niezdrowe…
Ponadto przeżyłam dziś rozstrój emocjonalny, gdyż okazało
się, że muszę musowo nosić okulary… tak bardzo nie chciałam, że poczułam się jak
dziecko i miałam ochotę tupać i płakać krzycząc: „Nie będę nosić okularów!!” na
całą przychodnię… Nie dość, że jutro je odbieram i od jutra zacznę oglądać
świat z innej perspektywy, to jeszcze za wszystkie badania i trele morele
zostałam całkowicie oskubana z pieniążków… Ach… :(
Trzymajcie się cieplutko!
robiłam to ciasto ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
O goooosh, teraz to Ty wodzisz nas na pokuszenie! Akurat mam taką ochotę na coś słodkiego...
OdpowiedzUsuńTego przepisu nie znam, ale w podobny sposób moja mama robi tort Rafaello- uwielbiam to ciacho i mam właśnie ochotę biec do sklepu po składniki i zrobić sobie takie... Albo przynajmniej pralinki Rafaello kupić :P
zrobiłam wczoraj to ciasto :)zazwyczaj jeszcze ponczuję trochę biszkopt przed nałożeniem masy:) Twoje pysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPicola, widziałam Twoje makijaże u Trustmyself - ten inspirowany Gagą powalił mnie na łopatki- boski!
OdpowiedzUsuńNo teraz to mi zrobiłaś strasznego smaka:D
OdpowiedzUsuń