Ah, znów wracam do włosowego tematu, na punkcie którego
ostatnio wręcz zachorowałam. Ale nigdy nie byłam tak zdeterminowana, żeby
zapuścić ZDROWE włosy :)
A więc zacznę może od tego, że przede wszystkim szukam
najlepszych produktów do pielęgnacji używając każdego miesiąc i zmieniam
kosmetykowi repertuar. Dopiero, gdy zaczęłam to rozpisywać i „datować” stałam
się regularna i nie zapominam o niczym :)
* 14 WRZESIEŃ – 14 PAŹDZIERNIK *
Na pierwszy ogień przy przyspieszaniu porostu poszedł Jantar
wcierka i miesięczne picie pokrzywy. Dodatkowo aplikowałam namiętnie Jantarową
mgiełke, końcówki były chronione przez nowy jedwab z Green Pharmacy, z
szamponami(bez SLS) i maskami bywało różnie.
Normalny przyrost u mnie jest różny i zależy nie wiem od
czego? W wakacje włosy rosną mi najszybciej, potrafią wystrzelić z porostem
koło 10 cm !
Ale od jesieni do wiosny jest to około 1 centymetr…! Jak by rosły co najmniej
nie na tej samej głowie co w wakacje! Sama nie wiem jak to jest i czy to zależy
od słońca, braku stresu, czy braku suszenia???
W każdym bądź razie odkąd zrobiło się chłodniej i dzień
zaczął się skracać zauważyłam nagłe standardowe opóźnienie w rozwoju mej
czupryny.
Po miesiącu Jantaru i pokrzywy porost podskoczył do 3 centymetrów co mnie
baaardzo ucieszyło i zmotywowało do dalszej walki o długie włosy :) W tej
chwili na pasemku kontrolnym z 24 długość dobiła do 27 z paroma milimetrami –
yuppie!!
A po miesiącu intensywnej pielęgnacji kłakeny prezentują się następująco:
lewe zdjęcie z września, trochę bokiem więc wydają się długościowo takie same. Prawe z dziś :) |
Co prawda może nie widać oszałamiającej różnicy, ale ja zauważam zmiany na żywo. Przede wszystkim zaczęły się bardziej kręcić, nie są już tak sianowate i przesuszone. Coś się dzieje na tej głowie, niezaprzeczalnie :)
* NOWY MIESIĄC *
Od paru dni piję skrzyp(muszę przyznać, że jego smak mniej
mnnie odrzuca, pokrzywa była dla mnie katorgą…) i wcieram olejek
przyspieszający wzrost z Green Pharmacy z papryką. Zobaczymy jak to wszystko
pójdzie – jak to powiedział pewien znany koksu :)
Na początku go nie lubiłam, bo przetłuszczał mi włosy, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że po prostu za dużo go daję :) |
Radość jest więc wśród Was :)
A jeszcze pochwalę się trochę, bo to w sumie za sprawą
nieustannego kuszenia blogerek zakupiłam swoją pierwszą paletkę Sleeka,
ostrożnie biorąc zestaw nudziakowy Au Naturel 12. Właściwie to nie ja zakupiłam, tylko dostałam
w prezencie od mojego TŻ, który stwierdził, że należy mi się jakiś prezencik po
wypłacie :D
Używam go już od tygodnia i jestem najszczęśliwszym
stworkiem w makijażowym królestwie :) Paletki dotąd kupywane były świetne i
miały piękne kolory(ze względu na które je kupowałam) ale szybko znikały z
powieki albo się obsypywały. A w kreacjach Sleek obchodziłam całą imprezę w
szampańskim nastroju i świetnym makijażu. Ach, już koniec zachwytów! :) Teraz tylko malowanie! :)
Ja mam ten olejek w wersji ze skrzypem polnym i bardzo go lubię- świetnie działa na moje włosy (kłakeny- jak Ty to fajnie nazwałaś :D)
OdpowiedzUsuńO, może też pokażesz swoje szkła na blogu? Ja bym chętnie zobaczyła, jakie sobie wybrałaś :)
UsuńKochana, nie widzę okienka obserwatorów u Ciebie, a chciałabym się dodać do listy :)
Oooo, teraz już widzę i oczywiście wstąpiłam w szeregi Twoich obserwatorów- mam nadzieję, że dam dobry przykład i przyciągnę innych :)
UsuńCo do okularków- ja na pewno pokażę się w moich- może nikt się nie przestraszy :P
Z tym olejkiem lipy nie będzie :)
OdpowiedzUsuń