Uff wróciłam po weekendzie naładowana pozytywna energią:) Wytłumaczę
w dwóch zdaniach jak spędzam(a raczej leniuchuje) weekendy i może zainspiruje kogoś
do wyciszenia po tygodniu pełnym stresów, natłoku informacji i pracy - w jakimś
odludnym miejscu, może u rodziny na wsi?
Otóż prawie co tydzień na weekend wybywam do mego Lubego na
wieś. Wieś, chciałoby się rzec – zabitą dechami. Nie ma sklepu, nie ma
autobusów, wokół tylko pola i łąki, nie ma sklepu, nie ma Internetu, nie ma
zasięgu, nie ma nic :D Brak łączności z rzeczywistością przez weekend zamiast
hucznej imprezy? Od początku mi się to spodobało… Nigdzie indziej nie jestem w
stanie zebrać myśli, odpocząć psychicznie i się totalnie wyciszyć! Nie rozwijam
tematu, ale po takich dwóch dniach czuję, że następny tydzień będzie wspaniały
a nawet jeśli nie, to go znokautuję :)
![]() |
Widoki rekompensują brak zasięgu i Internetu. Jest pięknie i spokojnie o każdej porze roku. |
A zaglądam sobie dziś na bloga Trustmyself a tu już wszystkie
prace makijażowe opublikowane! Ale dziewczyny się pieknie zmalowały, tyle
kolorów i różne wymyślne wzory przeplatane z klasycznymi wieczorówkami… MMM!
Ciężko było mi siebie znaleźć wśród tego rozgardiaszu makijażowego, bo człowiek
dostaje oczopląsu!
Ale po „krótkim” wstepie chciałabym przejść do sedna i opisać
mój skomplikowany związek z octem jabłkowym domowej roboty. Na stronie
pieknieje.pl znalazłam sposób jak zrobić własny ocet jabłkowy. Stwierdziłam, że
jako posiadaczka dwóch dorodnych i nadmiernie rodzących jabłonek jestem w
stanie stworzyć sobie własną miksturę. A więc do dzieła!
PROCES TWÓRCZY JEST UCIAŻLIWY
Jabłka umyłam i rozciapałam w Thermomixie(jeszcze bałam się
używać Blendera:P ).
Otrzymaną paćkę włożyłam do dużego słoja i zalałam trzema
szklankami wody, posłodzonej trzema łyżkami cukru(1łyżka na szklankę). Na słoik
nałożyłam gazę(po dwóch tygodniach zastąpiłam ręcznikiem papierowym) i
ochroniłam gumką recepturką. Cały miesiąc roztwór siedział w szafce w kuchni,
codziennie mieszałam go silikonową łyżką. W ciągu tego miesiąca dorobiłam się
sporej hodowli muszek owocowych, a codzienne mieszanie przyprawiało mnie o
wymioty. Gdy po miesiącu przelałam ocet przecedzając go przez szmatkę do
pojemniczka wlewała się półmętna, śmierdząca ciecz. Musiałam paćkę jabłkowa
wyciskać, bo ocet sam wcale nie chciał tak od razu całkowicie odejść.
Ale już nie zrzędzę na cały proces produkcji octu
jabłkowego, który był dla mnie uciążliwy.
Dwukrotnie nakładałam go na włosy, a raczej płukałam po
myciu. Twórca artykuły radzi, by pół szklanki octu zmieszać z litrem wody i
zostawiać to na 10 minut i spłukać zimną wodą. Ja przygotowywałam sobie pół
litra z mniejszą ilością octu(na oko a jakże…) i nie chciało mi się siedzieć
10-ciu minut. Raz było to płukanie od razu, a za drugim razem skusiłam się na 5
minut.
Co zauważyłam?
Gdy odcisnęłam wodę po spłukaniu octu włosy niesamowicie
błyszczały. Przyglądałam się im z zaciekawieniem, bo jeszcze nigdy nie
widziałam, żeby moje włosy tak lśniły! Pomyślałam „Wow! Będę robić tak co
mycie!” Jednak moja radość nie trwała długo. Gdy tylko moje nieszczęsne loczki
wyschły – cały błysk gdzieś wyparował. Jedynie przy głowie włosy bardzo ładnie
błyszczały. Nawet w słońcu rewelacji nie było.
![]() |
Oba zdjęcia w słońcu - pierwsze rano, drugie parę godzin później po przepłukaniu octem(włosy po lewej dodatkowo żyją swoim życiem jak to kręconki - nie zawsze chcą mi się podporządkować:P ) |
No cóż, może jest to wina moich jeszcze nie zregenerowanych
do końca puchatych kłaczków? Podobno przy regularnym stosowaniu włosy się mniej
tłuszczą i mniej wypadają. Jeśli chciałabym sprawdzić, zaopatrywałabym się jednak
w sklepowy ocet.
Może ktoś ze zdrowszymi włosami odważył się zrobić swój ocet
i jest zadowolony z efektów?:)
PS. Biorę udział w grupowym zapuszczaniu włosów
organizowanym przez frombodytohair!! W sumie to fajnie tak coś zrobić wspólnie, nie trzeba być zalogowanym,
wystarczy wysłać do 1 listopada aktualny włosowy stan :) Gorąco polecam, bo na
pewno świetnie się będzie oglądać włosowy przyrost u innych po zakończeniu
akcji:) Ach jak przyjemnie …
Ja używam tylko płukanek z octem malinowym i jestem zachwycona efektami :)
OdpowiedzUsuńCieszą mnie takie reakcje na widok biżuterii :) Niektóre z tych rzeczy są już sprzedane, ale mam jeszcze trochę innych cudeniek których nigdzie na razie nie wystawiłam, a jakby któraś z biżuteri która jest już nie dostępna bardzo by cię zainteresowała to być może udało by się stworzyć taką samą dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńfajnie!
OdpowiedzUsuńu mnie do wygrania bransoletka z kryształkami Swarovskiego, zapraszam : http://madame-chocolate.blogspot.com