Ufff… Dawno nie miałam
okazji posiedzieć przy alkoholu w gronie bliskich znajomych, rozluźnić się totalnie
i pogadać na wszystkie babskie tematy, na które nigdy nie ma czasu podczas
spotkań w restauracji.
Pomijając wspaniałą
zabawę, ogrom zniszczeń i moją skręconą kostkę, był to także wieczór zachwytów.
Wyjątkowo nie kosmetycznych, ale jak to bywa w damskich torebkach kryją się
nieraz takie cudeńka, że aż dech zapiera :)
Pierwszym zachwytem będzie
może coś z kulinarnej strony:) Pijane alko-żelki!! Dużo o nich czytałam,
naoglądałam się zdjęć w internecie, ale nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby
samemu takie zrobić. Dlaczego? Powód jest prosty – nie znoszę żelków! Tak, tak,
tacy ludzie naprawdę istnieją…:) Nie smakowały mi nigdy za specjalnie, już w
dzieciństwie wolałam czekoladę(i pozostaje jej wierna!) a po zjedzeniu żelków
dodatkowo bolą mnie zęby:( No ale do
sedna. Koleżanka postanowiła przynieść i podzielić się z nami napęczniałymi od
wódki miśkami. Początkowo myślałam, że znów będą mnie boleć zęby i na jednym się
skończy. Ale całe szczśęcie tak się nie stało. Miśki po skosztowaniu mają na
początku swój słodki smak, ale gdy się spróbuje rozgryźć to czuć czym były
pojone przez ostatnie dni! Po paru takich można by mówić o porządnym „wstawieniu”
:)
Drugim zachwytem jest
wypełniacz koka również z torebki :) Co prawda sposobów zawijań jest wiele,
zależy od
długości włosów, ale jestem baaardzo zachęcona do kupna! Koleżanka na
1.zdjęciu ma bardzo pocieniowane i krótkie włosy, a na 2.zdjęciu dziewczyna ma
włosy za stanik. Pomijając koka, jej stylizacja też mnie zachwyciła, mimo, że nie podniecam się za bardzo modą:) O ile ja się nie widzę w takich fryzurach i raczej zamiast
koka wolę kucyka, to raz na jakiś czas po zrzuceniu jeansów do sukienki sama chętnie zrobiłabym
sobie coś takiego na głowie:)
Trzecim zachwytem jest
otwieracz, który zupełnie mnie oczarował! Solidny, metalowy da radę każdemu
kapslowi i nie złamie się po setnym użyciu. Idealny dla konesera piw, ładny,
super wykonany i zwracający uwagę. Lubię takie pierdoły, długo później je
wspominam i chętnie bym sobie taki sprawiła :)
No i jeszcze makijażowe co nie co, czyli codzienny make-up w brązie i obsypany złotem :) Lubię go i dobrze się w nim czuje. Kiedyś gdzies wyczytałam, że niebieskookim ładnie w brązach i szarościach. Potwierdzam :)
Pozdrawiam gorąco i
wszystkim pochorowanym zdrowia, bo widzę wkoło wszyscy z chusteczkami(znów) :)
Piękny makijaż- taki subtelny i wytworny jednocześnie :)
OdpowiedzUsuńMnie zaciekawiły te miśki- żelków samych w sobie nie lubię, ale takie procentowe bym zajadała :D