wtorek, 7 stycznia 2014

O starych, dobrych... kosmetykach?? :) + wyniki


Cześć Dziewczyny!

Pisałam, że zabieram się za parę ciekawych dla mnie rzeczy. Ciekawych, ponieważ idąc z duchem czasu i brnąc do przodu często dajemy się nabić w butelkę takimi hasłami jak "innowacyjna formuła", "całkiem nowe efekty", "nieznane dotąd receptury".

Chciałam Wam pokazać bardzo dobre kosmetyki, sprzed łohoho*, które zgubiliśmy w trakcie przeprowadzki  i... dalej są świetne.
*łohoho - czas przeszły bliżej nieokreślony, przypuszczalnie w okresie około 10lat wstecz

Nie, nie uczuliły mnie, choć pewnie część z Was zadrżała, że możnaby nałożyć na siebie coś, co dawno powinno zginąć w kosza czeluściach.

Jednak to że w chwili obecnej trzymam te dwa skarby w rękach by Wam je pokazać jest dla mnie tylko dowodem na to, że kosmetyki kiedyś wcale nie były jakieś "o dupę rozbić" (przynajmniej nie wszystkie)


Pierwszy, który totalnie mnie zauroczył to cień marki HEAN. Bajecznie napigmentowany, TRWAŁY(!) i rewelacyjny w obsłudze. Pienie się ze złości, dlaczego tak źle wyglądam w fiolecie, bo ten fiolet jest po prostu rewelacyjny! Nie wiem, czy to egzemplarz mamy, czy babci - wiem jedno, że miały nosa :)


Myślę, że swatch i kolor po muśnięciu cienia palcem mówi sam za siebie...
Choć przez bazę cień się roziskrzał, sam w sobie ma bardzo delikatne satynowe wykończenie. Z daleka wygląda prawie jak mat. Najbardziej lubię takie właśnie cienie :)


Drugi kosmetyk to szminka, którą posiadam obecnie w nowszej wersji. A mowa tu o kultowy AIRY FAIRY Rimmel. Recenzję nowej wersji możecie podpatrzeć TU, teraz jednak chciałabym popatrzeć czym się różni staruszek Airy Fairy od nowej siostry.


Przede wszystkim kolor! Który bardziej jednak odpowiada mi wersji starszej :P


 Ponadto obie posiadają złote drobiny, obie delikatnie wysuszają usta i obie wyglądają bosko na ustach... Nowsza wersja ma bardziej eleganckie opakowanie - to starsze jest ciut grubsze i całe plastikowe. 

Generalnie - ja miałam niezły ubaw przenosząc się na chwilę w przeszłość i powspominać jak się kradło mamie i babci kosmetyki... Ciekawa jestem jak to będzie za parę lat?

A teraz nie przedłużając, bardzo proszę osoby wymienione wyżej o dane do wysyłki rzęs na podany adres mailowy ( j.olcia91291@gmail.com ) :
holka modrooka
Szpinakożerca
Agata Wójcik
Sznyda
Joanna K.

Gratuluję :)

Czy Wy też macie jakieś takie prehistoryczne egzemplarze? Jak wspominacie "mamine" kosmetyki?

26 komentarzy:

  1. Bardzo ładny kolorek ma ten cień z Hean :) a wygranym gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest boski! A i pigmentacja na poziomie Inglotów :)

      Usuń
  2. stara wersja pomadki faktycznie ma fajniejszy kolor;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej delikatny i ... no po oględzinach dla mnie ładniejszy :D

      Usuń
  3. Ooo ja też miałabym takie "łohohohowe" perełki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj jakieś znaleźć :) ja niestety mam te dwa.. no i stare cienie z L'Oreal :D też super!

      Usuń
  4. ostatnio znalazłam gdzieś tam w szafie za lustem zielony cień nieznanej firmy - ale już do niczego się nie nadawał.
    Moja mama od czasów jeszcze przed łohohoh nie maluje się. (;
    Ale cień wygląda cudownie!
    Serdecznie dziewczynom gratuluję (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Czyli ślady kosmetyków z przeszłości zostały napotkane :D

      Usuń
  5. Nie miałam jeszcze cieni do powiek firmy Hean. Ładny kolorek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słyszałam pozytywne opinie o teraźniejszych cieniach, więc z ciekawością obadałam to stare pudełeczko :)

      Usuń
  6. Rewelacyjny ten cień z Hean:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Łohoho, ale się uśmiałam z tego :P

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobra, jak jest czas na wyznania, to i ja powiem - mam szminkę, chyba z Avonu. Już nawet nie w koszu, ale gdzieś far far away na wysypisku powinna się znaleźć. Nigdy nie widziałam jej w katalogu, a znam asortyment katalogowy od wielu lat, więc pomyśl tylko jaka jest stara :D Ale tak ją uwielbiam, ma taki piękny, niepowtarzalny kolor, że po prostu nie mogę jej wywalić bez serca.

    Ja też kiepsko wyglądam w fioletach, zazwyczaj jakby mi ktoś oko podbił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz! Podbite oko jest świetnym określeniem i mnie w fiolecie :D

      Stara szminka z Avonu - próbuje sobie wyobrazić ten niepowtarzalny kolor... Będzie CI siedzieć w głowie :D

      Usuń
  9. super :) dziękuję pięknie i ślę adres :) a po drodze do domu po klej Duo pędzę

    łohoho to mnie zabiłaś całkiem :) kosmetyków raczej takich nie mam, zazwyczaj zużyję zanim zdąży łohoho nabrać, a jak kolor nie podpasuje to wtedy Mamie pasuje i też zużyje, choć mam kilka kredek do oczu, które okazały się porażką (teraz może troszkę pod dacie), ale nie da się ich użyć, są tak twarde, że nawet na ręce ciężko kreskę narysować, a oko to można sobie wydłubać co najwyżej :)
    za to mam 2 lakiery, które uwielbiam, używam na wielkie wyjścia i dopiero niedawno zdałam sobie sprawę że są łohoho jak sprawdziłam datę, bo trzymają się cały czas dzielnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      Twarde kredki - takich niestety nie trzymałam (również nie dałam im dożyć nabrania statusu łohoho:P) bo nie przypuszczałam, że takie twarde dziadostwo możnaby do czegoś jeszcze użyć!
      A jakie to lakiery, że wytrzymują tak długo? Moja za szybko galarecieją :(

      Usuń
    2. w tym momencie u rodziców zostały - uwaga - o dziwo Avony dwa :)
      kredki trzymam - jak żadna koleżanka nie chciała to zostały - czasem coś podkreślę czy pomaluję na kartce ;p takie drugie życie

      Usuń
  10. Kolorek cienia nie koniecznie w moim guscie, ale nowa wersja pomadki jest piękna. Taka wyrazista i... soczysta? :)
    Gratuluje dziewczynom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie dobre określenie - nowsza wersja jest bardziej "soczysta" i nasycona :)

      Usuń
  11. fajny cień, ja już niestety nie mam żadnych 'wiekowych' kosmetyków, a szkoda:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny wpis! Jak będę w domu to pokopię trochę w szufladach, może znajdę jakieś archiwalne kosmetyki sprzed łohoho. Pamiętam moją pierwszą szminkę ekhm... w podstawówce, taka cała z brokatu w srebrnej albo granatowej wersji kolorystycznej. Chyba była jako dodatek w Naszej Miss. Używałam jej na dyskoteki i wyglądałam jak wampir po przejściach. Może uda mi się ją odszukać i zaprezentować efekt na blogu :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też mam jeden taki cień no name, który ma moc ze hoho!;)
    Heh mój chłopak już drży na wieść o sztucznych rzęsach ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlaczego nigdzie nie mogę dostać kosmetyków Hean!? :( Słyszałam o nich same pochlebne opinie. A szminki Rimmela ubóstwiam :)

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się pięknie w podzięce za każdy komentarz! C;
Pisz śmiało, krytykuj konstruktywnie i dziel się swoją opinią - takie komentarze zawsze czytam chętnie nie tylko ja, ale też inni, którzy tu zaglądają.