Cześć Dziewczyny!
Mój tydzień offline był niezwykle owocny, ale też refleksyjny - pierwszy raz kończę rok szkolny "z tej drugiej strony" i powiem Wam że wcale nie jest lekko mając perspektywę dwumiesięcznych wakacji i nicnierobienia :D
Ale dziś o hybrydach... Skąd to to się w ogóle wzięło w moim domu? Pisałam Wam kiedyś w tym wpisie o chorobie mojej mamy, przez którą jej skóra, włosy, zęby i paznokcie są w gorszym stanie. Przy ostatnio wprowadzonych restrykcjach w diecie jej paznokcie zaczęły się kruszyć jak szalone, pomalowanie ich nie wchodziło w grę. Kosmetyczka zaproponowała jej manicure hybrydowy.
Mama była zachwycona - pomalowane paznokcie trzymały się około 3-ech tygodni, nie trzeba się było martwić o odpryski, ani szukać czasu na domowe obrzędy. Jedyny minus to regularne wizyty na zmianę manicure oraz pieniążki - co trzytygodniowe 60 złotych.
Kiedy zobaczyłam na blogu Taidy jak sama robi sobie hybrydowe mani pomyślałam - muszę to sprawdzić! I tak zaczęła się fala - szukania zestawów na allegro, porównywania, wybierania kolorów i tak oto po paru dniach sama nabyłam takowy zestaw. Na początek coś taniego - z przesyłką zapłaciłam za niego 115 złotych.
Nie wiem czy już wspominałam, ale nie znoszę malować paznokci i jest to moim przekleństwem, robię to krzywo, zawsze coś odbiję zanim lakier wyschnie, no i zawsze wysmyrgolę sobie skórki... Perspektywa jednego takiego "poświęcenia" na parę tygodni na prawdę do mnie przemawiała :D Paznokcie jak i włosy - rosną mi wolniej niż rozsądek nakazuje, więc o odrosty się ie martwię ;)
W skład zestawu wchodziło m.in. pięć lakierów wątpliwej jakości, jednak o ładnej palecie kolorów. Wybrałam czerwień, lila, miętę, oraz jasny nasycony róż i jasno-beżowy róż. Dziś pokażę Wam ten ostatni. Ach, no tak wypadałoby wspomnieć, że bałam się jakości, więc bazę i top (2w1) postanowiłam dokupić osobno.
No cóż parę słów o całym zestawie:
* Lampa śmiga cacy, ma parę trybów pracy i generalnie na nasze potrzeby jest ok.
* Waciki bezpyłowe mi nie odpowiadają, więc używam zwykłych :)
* Patyczki drewniane są fajną sprawą (tu były dwa), ale ja mam swój gumowy i zdecydowanie bardziej go wolę :)
* Pilniczki (x2) i blok polerski(x1) - cóż, jest ok, nie ma się czym zachwycać :)
* Cleaner i aceton (oba w buteleczkach po 100ml) spełniają swoje zadanie.
* Lakiery - małe, dupowate, ledwo co w nich jest :D
Co więc było i będzie?
Przełomem okazało się wymalowanie paznokci stóp i dłoni trzem babom w moim domu, po czym mogłam stwierdzić, że jestem w stanie wykonywać takie cuda. Mam zamiar zainwestować w jeden kolor lepszej marki (bardzo podobny do tego na zdjęciach poniżej) bo w takich odcieniach lubię się na co dzień ja i babcia, która również hybrydy pokochała :)
Na zdjęciu jeden z kolorów (nie pytajcie jaki numerek, jakiej firmy - myślę, że to pic na wodę:P) Jestem w pełni zadowolona, moje lenistwo paznokciowe zostało pięknie uhonorowane :D
Jednocześnie chylę czoło wszystkim paniom, które mają nie tylko zapał, chęci, ale też dryg do zdobienia paznokci (w tym szczególne schylenia dla mego guru - Puszki)
A Wy należycie do tych namiętnie malujących, chodzących (jak ja do tej pory) w odżywce, czy uczęszczacie na seanse do kosmetyczki?
Buziaki!
Kiedyś malowałam paznokcie tylko i wyłącznie odżywką. Kolorowe lakiery lądowały tylko na paznokciach u stóp, bo tam trzymają się długo, ale u rąk szczerze tego nie znosiłam. Zawsze szybko pojawiały się u mnie odpryski, pościerane końcówki i generalnie zawsze jak już pomalowałam paznokcie i przyszła pora na zmywanie, to okazywało się, że mama zużyła cały zmywacz... :P Odkąd prowadzę blog, coś mi się jednak odmieniło i obecnie moja kolekcja lakierów czasami mnie przeraża, ale polubiłam malowanie, odkryłam które lakiery są dla mnie najlepsze i jakie pędzelki są najwygodniejsze, no i problem jakoś sam zniknął :)
OdpowiedzUsuńHahaha... Jakbym czytała o sobie, jeszcze wiecznie zużyty zmywacz - zmora!!!
UsuńJa dawno temu lubiłam malować pazury (gdy poszłam do liceum i można było mieć kolorowe mani w szkole) no i... była to świetna wymówka do tego, żeby się nie uczyć :D
Też robię hybrydy w domu, jedynie swojej mamie bo mi szkoda paznokci, a po drugie lubię często zmieniać na nich kolory :)
OdpowiedzUsuńCo do szkodliwości słyszałam że znikoma. Piszę, że słyszałam, bo sama jakoś jestem za bardzo podekscytowana wygodą żeby się szkodliwością przejmować :D
UsuńJa też nie przepadam za malowaniem paznokci, do tego w mojej pracy lakier czasem nie wytrzymywał pięciu minut. Około dwóch miesięcy temu kupiłam zestaw z Red Carpet Manicure, skorzystałam z promocji i z dwoma lakierami zapłaciłam 60 funtów i był to zdecydowanie jeden z moich najlepszych zakupów ever :) Dodatkowo żelowy lakier zdecydowanie chroni moje paznokcie i są w znacznie lepszym staniem i już się prawie wcale nie łamią. Ostatnio wystarczyły dwa dni w pracy bez żelu na nich i poleciały od razu dwa paznokcie.
OdpowiedzUsuńO widzisz, nawiązując do komentarza wyżej - moja mama też mówi, że jej pazurki wcale nie są jakieś złe jak ściąga kolor, wręcz takie grubsze (no i niestety delikatnie żółtsze) się zrobiły... :)
UsuńU mnie nie ma odbarwień, to już pewnie kwestia jakich lakierów konkretnie używamy. Moje paznokcie są zdecydowanie grubsze :)
Usuńmówiłaś, że Ci krzywo wychodzi ;p a wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńpaznokcie robiłam "profesjonalnie" może ze 3 razy i było ok., choć mnie nie porwało - przy odrobinie chęci na pełny manicure, sama potrafię lepiej to zrobić (pomijając skomplikowane wzory - do tego nie mam ręki ;p) no i kilkadziesiąt złotych zostaje w kieszeni "na nowy lakier" :))
tych wakacji to Ci zazdroszczę, że nawet nie wiesz :) ja dziś zakończyłam (taką mam nadzieję, że wszystko do przodu) ostatnią w życiu sesję na studiach :))))))))))))))))))))))))) lalalalalalala i choć po ostatnich kompletnie nieprzespanych nocach padam powoli na nos - to mam ochotę tańczyć ;p w końcu wolne weekendy będą ;p
jak Ci ten nadmiar wolnego czasu będzie dokuczał - wpadaj - coś wykombinujemy :))
Haha... Słuchaj, jak mam perspektywę tego, że nie będę musiała zmywać i poprawiać na następny dzień, to starałam się jak mogłam, żeby było równiutko :D
UsuńGratuluje sesji!!!! Ja choć mam wszystko jeszcze przed sobą, to już mam dość... A Ty jak masz ochotę na dzikie pląsy - Kraków na pewno oferuje wiele atrakcji na parkietach żeby się "wyżyć" i świętować:D
Boję się co kryje się pod słowem "wykombinujemy" ;)
kiedyś miałam coś podobnego, ale trochę się zawiodłam, nie działalo tak, jak powinno i nie ochroniło mojego nadwyrężonego paznokcia :D
OdpowiedzUsuńHmm... Ja miałam raz żele, tylko bez przedłużania nałożone... Po ściągnięciu moje paznokcie falowały przez następne pół roku jak pszenica na wietrze... FUJ!
UsuńEj, zarumieniłam się! :* :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei mam zestaw do hybryd, ale z niego nie korzystam (przynajmniej nie na sobie i nie za często) właśnie ze względu na to, że często zmieniam wzory noszone na paznokciach. Jednak dla kogoś, kto tego nie robi, hybrydy są świetnym rozwiązaniem :)
ladny efekt :D
OdpowiedzUsuńi ja naleze do tych leniwcow... zdecydowanie :D
Bardzo ładny kolorek, świetnie wygląda na pazurkach :)
OdpowiedzUsuńTeż nienawidzę malować paznokci :) Ostatnio byłam u koleżanki która zrobiła mi hybrydy i miałam chwilę spokoju :)
OdpowiedzUsuńBałam się że to osłabi moje paznokcie ale hybryda ładnie odeszła a paznokcie się powoli regenerują , nie osłabiło mi to strasznie paznokci :) Ja mam strasznie twarde paznokcie i szybko mi rosną , dlatego nie miałam ich długo bo szybko było widać mi odrosty :) Ale chyba wolę zainwestować w szybko schnący lakier :)
cudowne, jacie sunę ... zazdroszczę strasznie !
OdpowiedzUsuńświetnie to wygląda, ja hybrydy robiłam raz u kosmetyczki i strasznie się zawiodłam, bo po 2 dniu się zrobił odprysk, a 3 i 4 dzień to już w ogóle na te paznokcie nie mogłam patrzeć i nie wiem czy to wina kosmetyczki czy moich paznokci:D też nienawidzę jak lakier mi tyle schnie, bo zawsze muszę gdzieś pacnąć, ale odkąd kupiłam Seche Vite to kurde naprawdę działa i nawet kilka warstw lakieru wysycha dużo, dużo szybciej:)
OdpowiedzUsuń