Z racji tego, że staram się wyrabiać z wszystkimi obowiązkami, denerwuje się najbliższymi miesiącami/tygodniami/dniami, mam sporo załatwień z weselem, a na dodatek zespół, który miał grać na mym weselu przy podpisywaniu umowy okazał się nie tym zespołem i w efekcie na dzień dzisiejszy nie mam orkiestry (zaje***ście...) - jestem chodzącym epicentrum nerwów.
Z równowagi wyprowadza mnie nudna, zakochana w sobie koleżanka z grupy, samym swoim bytem, kolejka do promotora sprawia, że krew mi się gotuje, a niewyspanie potęguje tylko negatywne emocje.
Postanowiłam "upuścić sobie krwi" i odreagować. UWAGA! - zadziałało :D
W pewnym pomieszczeniu zwanym u mnie kolokwialnie "klopem" chwyciłam za nożyczki i obcięłam sobie grzywkę. Ot, tak po prostu. Według schematu, którego używałam już przy tym wpisie [GRZYWKA DIY] tylko pokusiłam się o krótszą wersję.
WYCINAJĄC TE PARĘ CENTYMETRÓW CZUŁAM JAK WRAZ Z NIMI ULATUJE MI POŁOWA TRUCIZNY, KTÓRA WE MNIE SIEDZIAŁA... POCZUŁAM SIĘ O NIEBO LEPIEJ :)
Lubię grzywki, dobrze się w nich czuję (młodziej:P ), ale istnieją aktualnie dwa najważniejsze plusy takiego skracanego przedsięwzięcia:
- odświeżenie wizerunku pomaga mi jednocześnie zakryć czoło, które wygląda jak po bitwie pod Grunwaldem...
- dzięki grzywce mogę malować się dużo lżej wyglądając (w moim mniemaniu, a to najważniejsze :P) względnie fajnie. A idzie lato i mniej makijażu na twarzy jest jak najbardziej oczekiwane :)
*************************************************************
Także zawsze zapuszczanie grzywki kończyło się cięciem, a to radością :)
Moja grzywka pewnie jeszcze przejdzie modyfikacje, bo za bardzo się odkształca, ale na razie nie mam na to czasu.
Nie powiem niestety JAK SIĘ WOLĘ - czy z grzywką czy bez. Wolę dopasować fryzurę do potrzeb, a zapuszczanie do ślubu i co półroczne wizyty u fryzjera mi nie urozmaicają życia na głowie.
Tym samym zauważyłam ogromną poprawę w kondycji moich włosów.
Gdy ścinałam grzywkę ostatnim razem (czyli koniec grudnia) różnica pomiędzy włosami naturalnymi a tymi po wielu farbowaniach była ogromna. Teraz udało mi się w miarę odżywić zniszczone sianko i ta linia jest dużo łagodniejsza :)
TERAZ vs GRUDZIEŃ |
Zresztą w dotyku całe włosy na długości zrobiły się dużo milsze co mnie niezmiernie cieszy...:)
Tak więc, jeśli macie chwilową nerwicę, a nie chcecie jej wyładować na wyciskaniu niespodzianek na twarzy - polecam taka formę odstresowania :)
A Wy nosicie/lubicie grzywki??
Buziaki od chwilowo prostowłosej Picoli! :* ;)
I <3 twoja grzywka :D Świetny pomysł i mną też kieruje oszczędność - nie ma to jak zakrycie wysypu na czole ;)
OdpowiedzUsuń;P
Usuńu dermatologa też byłam, ale podobno maści mają zadziałać za 3tygodnie, a ja chcę zakryć JUŻ :D
Fajną masz tę grzywkę i w ogóle jaka objętość włosów!! Ja mam zwykle cienkie i przyklapnięte :(
OdpowiedzUsuńJa mam zawsze problem z nadmiernym puszeniem i anty-przyklapem :D
Usuńdzięki ;)
noszę grzywkę od lat i nie rezygnuję. już nawet bez niej czuję się zbyt obnażona :P
OdpowiedzUsuńHaha! Obnażenie :) Ja też zawsze miewałam. Dłuższą lub krótszą, ale włosów równych albo dłuższej niż za brodę nie doświadczyłam :)
UsuńGrzywka to część mojego życia, tylko ostatnio mnie irytuje straszliwie :D Chciałabym mieć taką jak Twoja, tylko z moimi umiejętnościami fryzjerskimi ciężko to widzę, ale może spróbuję - przydałby się jakiś tutorial :D
OdpowiedzUsuńTutoriali grzywkowych jest maaaasa na youtubie :) więc jeśli odwagi nie brak, to tylko trochę poszperać :P
UsuńJa też mam grzywkę już od paru lat. Czasem nie mam czasu na fryzjera (grzywki nigdy nie odważyłabym się ściąć sobie sama xD) i grzywa urośnie - wtedy zaczesuję ją na bok, niby niedbale. Wyglądam w takiej bezgrzywkowej fryzurze o wiele poważniej. Grzywka rzeczywiście odmładza :)
OdpowiedzUsuńA no tak, Kaś to właśnie mi się kojarzy z grzywką :)
UsuńZamiast liftingów - dobrze zafundować sobie grzywkę :D
od dziś znów ścinam grzywkę :D
OdpowiedzUsuńHihi, grzywki fajnymi są :D
UsuńTeż kiedyś tak odreagowywałam. Wyobraź sobie, że wymyśliłam sobie grzywkę, która po zaczesaniu na prawo będzie grzywką po skosie, a po zaczesaniu na lewo - zakrywającą czoło. Cóż, nie wyszło i musiałam zaprzyjaźnić się ze wsuwkami na sługi czas.
OdpowiedzUsuńAha, i w grzywce wyglądam BARDZO źle (chociaż często ją nosiłam).
Oo, to grzywka bardzo ciężka do zrobienia! Ale zazdroszczę finezji wymyślenia tej dwu-nośniczej (ale określenie..:p) grzywki!
UsuńNie potrafię sobie wyobrazić bez grzywki (tyle co ze zdjęć kojarzę;)
pasuje Ci taka grzyweczka, ja siebie od zawsze uwielbiałam w grzywkach, raz zapuściłam, znowu ścięłam i w końcu pożałowałam. chyba czas na odmianę i w końcu zapuścić grzywkę raz a porządnie :D
OdpowiedzUsuńmi też każdy mówił że młodziej wyglądam w grzywce :D
To chyba dobrze?? ;)
UsuńZależy od tego jak kto się czuje. Jeśli się lubisz, to na pewnym etapie zapuszczania pewnie dojdzie do momentu "eee tam... lepiej w grzywce" i od początku :P
Ale zaczepiasta grzywka :D Ja mam grzywkę, ale tak mnie wkurza, że ją zawsze zaczesuję. Choć jak mam zły humor to ją sobie opuszczam w dół i wyglądam śmiesznie ;D
OdpowiedzUsuńHehe, grzywki to typowe kobiety : potrafią być niezwykle humorzaste :)
Usuńna dniach ide sie zapisac do fryzjera, po rozjasnieniu mam popalone wlosy i mimo, ze chce zapuscic bede musiala je jeszcze dlugo podcinac, zwlaszcza,ze sa mega nierowne.. mysle tez o grzywce, chociaz takiej typowej nigdy nie mialam..nie mam zbyt wysokiego czola,wiec nie wiem:D
OdpowiedzUsuńOj... to włoski podżyły i teraz Cię będzie czekać rekonwalescencja... :(
UsuńMoże nie na prosto ale na bok się skusisz, skoro już tniesz? ;)
ale masz gęste włosy :) też myślę nad grzywką.. ale dzisiaj lecą końcówki, bo są w opłakanym stanie!
OdpowiedzUsuńDzięki :) faktycznie są dość gęste, choć nie zawsze tak widać. Mnie o dziwo i na szczęście końcówki nawet mi się nie rozdwajają. Może jednak będzie grzywka?:)
UsuńCudownie wyglądasz :) Ja podczas obcinania włosów w nerwach zawsze sobie robiłam krzywdę :D No i na lato musiałam się z grzywką pożegnać z wygody i lenistwa :( Musiałabym ją prostować by po kąpieli w jeziorze/morzu nie wyglądać jak pudel :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :* A no widziałam cię w grzywce i bardzo ładnie wyglądałaś w niej i bez niej. A skoro Tobie się wywija to na lato można zrezygnować.
UsuńMnie tak się wywija jak reszta włosów (o ile nie suszę) więc jest ok :)
kurcze jakos sama nie umiem sie odwazyc na taki krok
OdpowiedzUsuńa Tb bardzo pasuje :)
Pierwsze razy też miałam stresa, a potem naoglądałam się tutoriali i szło fajnie :) dziękuję Ci bardzo!;)
UsuńSuuuper!
OdpowiedzUsuńBez grzywki osobiście nie czuje się sobą :))
Oj mysiu, ale wstyd! Zapomniałam, ze mnie odwiedzasz, a ja tu z takimi moimi "wyczynami" wyjeżdżam ;P
UsuńA nie wyobrażam sobie teraz Ciebie bez grzywki :)
Ja też jestem fanką grzywki poniekąd z przymusu (mam czoło jak stąd do Warszawy)... niestety ostatnio byłam u fryzjerki, która chwyciła za nożyczki do degażowania i niewiele myśląc ( ja też nie myślałam) zaczęła mi moją piękną prostą grzywkę wygryzać, wygryzać, wygryzać i zrobiła mi pseudogrzywkę z lat 80. MASAKRA! Teraz tylko czekam aż mi to cholerstwo odrośnie i idę do jakiegoś normalnego fryzjera się ratować. Inna natomiast schrzaniła koloryzację i mam teraz taką rudą ciapolapę na głowie ;/
OdpowiedzUsuńDo twarzy Ci w grzywce!:) Ja raz mam grzywkę, raz zapuszczam.Różnie to u mnie.:)
OdpowiedzUsuńJa mam długą grzywkę, ale ostatnio obcięłam sobie włosy ;D wokół całej głowy ;D Także wiem jak to działa na nerwy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili:)