Majówka, majówka, no i po majówce... szczerze? Nawet nie zdążyłam się nią nacieszyć a już się skończyła... Wizję upragnionego ogniska zmył deszcz z gradem, a potrzeba wypoczynku została wyparta przez konieczność wyprodukowania kolejnego rozdziału pracy.
Dziś to koniec smutania, mam parę śmigłych, małych rad jak otrzeźwić spojrzenie po ciężkiej nocy :)
Jest parę fajnych zasad:
- Zamaskować wory pod oczami (lepiej nałożyć dwie cienkie warstwy korektora niż jedną grubą)
- Rozświetlić oko w strategicznych miejscach (kącik + łuk brwiowy + przedłużenie dolnej powieki)
- Podkreślić brwi i linię rzęs
- Zastąpić wszelkie czernie brązami(kredki/linery/tusze...)
- Wymodelować ciemnym cieniem w załamaniu oka
- Na powiekę nałożyć cień...
I z tym cieniem bywa różnie. Pomarańcz i jego odcienie "budzą" spojrzenie i człowiek wydaje się wypoczęty. Aczkolwiek już dawno zapewne się przekonałyście, że nie każdy kolor każdemu pasuje. Otóż jest w tym trochę prawdy. Jednak firmy kosmetyczne wychodzą nam naprzeciw i tworzą naprawdę ogromną paletę kolorów. I tak oto ja (której w pomarańczu za dobrze nie jest) znalazłam piękny odcień brzoskwini, który naprawdę ożywia mi spojrzenie na kacu :) Cień powinien być lekko rozświetlający i nie mówimy tu o brokatowym wykończeniu, tylko delikatnym pobłysku, bądź satynowym wykończeniu. Mój pojedynczy Golden Rose daje radę :)
Ponadto - na sam środek ruchomej powieki możemy dać jeszcze kropę z jasno-beżowego, kremowego, albo ewentualnie delikatnie rozetrzeć biały cień nałożony w minimalnej ilości.
Mam tu takie małe co nieco w graficznej formie, bo wiem, że wiele z Was jest wzrokowcami i lubi popatrzeć na takie głupotki :)
No i jeszcze, żeby obronić swoich tez (popartych niejednokrotnym odratowywaniem po-imprezowego wizerunku:P) chciałam zaprezentować małą symulację graficzną odzwierciedlającą powyższe zasady:
No i jeszcze tylko tuszujemy rzęsy i wsjo! :)
A właśnie jeśli chodzi o rzęsy, to i tu również mam małe ogłoszenie parafialne ;)
Otóż moim ulubieńcem jeśli chodzi o świeży wygląd jest maleństwo Rimmela, które wpadło w moje ręce przez przypadek ;) (biorąc pod uwagę ile przypadkowych kosmetyków zawładnęło moim sercem rozsądnym zakupom mówię stanowcze NIE :P)
W Naturze była promocja - micelarny płyn Marion z tym tuszem było za 18zł - więc się skusiłam bo ooo... chciałam i jedno i drugie :)
Dopiero w domu okazało się, że mój nowy tusz nie jest czarny, ale... brązowy! Jednak nie był to brąz, jaki miałam kiedyś okazję używać (taaaki chamski brązowy po którym rzęsy wyglądały jak sztuczne). Oznaczony nazwą black brown niezwykle przypadł mi do gustu.
Z fleszem widać to brown :) |
Przede wszystkim - ma świetną szczoteczkę, która naprawdę świetnie rozczesuje rzęsy i można nią śmiało manewrować. Jest to szczoteczka z włoskami (średnio lubię plastiki, choć są wyjątki)
I teraz największe zdziwienie - po nałożeniu na rzęsy nie powiedziałabym na pierwszy rzut oka, że nie są one pomalowane czarnym tuszem! Różnica w kolorze jest niewielka, ale za to efekt jest widoczny gołym okiem.
Zapomniałam napisików... Na górze Essence na dole Rimmel |
Oko staje się "młodsze" a spojrzenie świeże i lekkie. Rzęsy ładnie podniosły i ułożyły moje przykrótkie rzęsy w ładny wachlarzyk i muszę powiedzieć, że byłam ogromnie zdziwiona! Nie kruszy się, nie skleja rzęs, nie obciąża ich jak niektóre tusze. Bardzo mi pasuje!
I tak skończyła się moja niechęć do brązowych tuszów, kresek itd. A Rimmela nazywam najlepszym przyjacielem na kaca :) Mam go i mam już jakiś czas, mając nadzieję, że posłuży mi jak najdłużej.
A jakie Wy znacie sekretne sposoby, żeby po ciężkiej nocy przywrócić się do porządku? :)
Buziaki!
ja po prostu nie wychodzę z domu :D
OdpowiedzUsuńPrewencyjnie :D Też sposób :)
UsuńJa dzień po imprezie zazwyczaj planuję w taki sposób, aby spędzić go leniwie w domowym zaciszu. Mi pomaga szybki prysznic z żelem o energetyzującym zapachu i maska na twarz, którą ożywi i rozświetli cerę. Od razu wyglądam lepiej :) A jeśli już muszę gdzieś wyjść to koniecznie dobry makijaż, który ukrywa zmęczone powieki i rozświetli spojrzenie :)
OdpowiedzUsuńOj i tu przyznam Ci rację, bo odpowiedni żel pod prysznic też jest ważny, bo zbyt słodkie mulaste zapachy tylko pogarszają sprawę :)
Usuńbardzo fajnie wyglada ten tusz, musze go szukac:)
OdpowiedzUsuń:) niespodziewanie...polubiłam :D
UsuńMiałam ten tusz, ale oddałam mamie, bo u mnie w ogóle się nie sprawdzał:/ U mnie podstawa to po prostu korektor i krople do oczu:)
OdpowiedzUsuń:) moja mama też mi go podkrada. I nie ukrywając - naprawdę jej lepiej :)
UsuńA jak nałożysz 5 warstw, to będziesz miała rzęsy do brody :D
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam, co się dzieje po dwóch warstwach, to pomyślałam o pewnym niecenzuralnym zwrocie ;)
Lecę do sklepu!
Hehe, szczerze nie próbowałam aż pięciu warstw :P
UsuńFajnie, że się podoba :)
ta pastelowa brzoskwinia wygląda absolutnie cudownie i ja też chcę taką... powiedz czym konkretne malowałaś?
OdpowiedzUsuńTo pojedynczy cień z Golden rose numerek 204, ale ciężko się z nim współpracuje... Mimo wszystko uwielbiam go właśnie za kolor :)
UsuńBrązy z paletki naturalnej Sleeka :)
trudno, że ciężki. kolor niesamowity. muszę go dorwać! dzięki! :)
UsuńDzięki za dobre rady:) Piekne oko!
OdpowiedzUsuńAleż prosze bardzo;) i dziękuję, fajnie że się podoba :)
UsuńFajny efekt daje ta maskara, a makijaż idealny na kaca :D
OdpowiedzUsuńHehe, no nie tylko sen i prysznic dają dużo :)
UsuńOstatnio, gdy na studiach mam urwanie głowy, taki ratunek na pewno przyda mi się przed zaliczeniami :) Co do tuszu Rimmel - pamiętam jak skuszona promocją sięgnęłam po ScandalEyes i niemiło się rozczarowałam. Teraz do tego typu kosmetyków firmy podchodzę z dużym dystansem, ale ten tusz wygląda naprawdę dobrze. Nie wiem czy poradzi sobie z moimi rzęsami, ale warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja po komentarzach teraz widzę, że nie każdemu pasuje. Ale u mnie działa i to na 5 :)
UsuńTeż mam teraz urwanie i dużo nocek, więc ratuje się jak mogę :)
Miałam ten tusz, ale oddałam. U mnie nie dawał takiego ładnego efektu.
OdpowiedzUsuńNo widać nie każdemu podejdzie. U mnie jest super :)
Usuńtez mam ten tusz i dla mnie jako blondynki,mam cienkie jasne rzęsy nie daje takiego efektu jak u Ciebie :) ale nie jest tez beznadziejny, nie obsyuje sie,delikatnie wydluza :)
OdpowiedzUsuńHmm... Pewnie najlepiej by się sprawdził w wersji makijażu a la "no make-up" :)
UsuńSok pomarańczowy ! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoj blog, dodaje od obserwowanych :)
Oj, sok pomarańczowy pewnie też by mnie orzeźwił, bo nie lubię :D
UsuńNiezmiernie mi miło, że się tu podoba :)
Fajnie się prezentuje ten tusz ;>
OdpowiedzUsuńA instrukcja makijażu bardzo przydatna, szczególnie teraz, gdy grille będą co chwile :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili:)
Wszystko ok, ale ja akurat nie lubię brązowych kredek i tuszy do rzęs. Natomiast pasują bardzo do niebieskookich dziewczyn.
OdpowiedzUsuń