środa, 1 października 2014

Mały - wielki powrót :)


Cześć Dziewczyny!

Wróciwszy szczęśliwie z podróży poślubnej w końcu dosiadłam się do klawiatury i mogę co nieco naskrobać. Jeszcze nie potrafię wbić się w szarą rzeczywistość, czeka mnie sporo załatwień i cała masa pracy, ale przecież nikt nie powiedział, że poweselna gorączka przejdzie szybko :) Chciałam poruszyć parę kwestii "dla potomnych".

W jednym wpisie z serii Ślubnych Rozważań poruszyłam kwestię swoich obaw. Jakimś szczęśliwym zbiegiem okoliczności ominęło mnie większość nieprzyjemności - kobiece dni, pryszczyca stresowa jedynie delikatnie zaatakowała od frontu, nie złamałam nogi, nie miałam dnia Paszczaka, a zapominanie w trakcie wesela okazało się całkiem zabawne :)

No tak... dzięki Bogu jakimś cudem stres dotrzymywał mi towarzystwa wyłącznie do pierwszego tańca. Potem wszystko ze mnie spłynęło (prócz makijażu:D) i bawiłam się... REWELACYJNIE!!! Nigdy na żadnej zabawie/weselu/imprezie nie wyszalałam się tak jak na własnym weselu, a zakwasy towarzyszyły mi potem jeszcze długo, długo... 

Mła i Tatinek :)

No cóż... Oczywiście zaliczyliśmy parę wpadek, między innymi:
- gdy tort wjechał na salę i goście chcieli zaśpiewać znane wszystkim "sto lat" para młoda (czyt. MY) byliśmy w bliżej niezidentyfikowanym miejscu i wbiegliśmy na sam koniec :D
- wielu rzeczy nie mieliśmy już czasu dogadywać z orkiestrą szczegółów, więc nie wiedzieliśmy kompletnie co się będzie dziać ani kiedy, oni nie wiedzieli nic co my byśmy chcieli, ale generalnie było świetnie :D
- moja przemowa podziękowaniowa dla rodziców zamieniła się w długą litanię przypominającą bardziej jakieś ogłoszenia parafialne, ale z nerwów jakoś tak nie potrafiłam przestać gadać :D
- gdzieś koło północy moja suknia została zgrabnie rozdarta przez jedną z ciotek, przez co następne pół godziny przesiedziałam na podłodze z przyjaciółką podszywającą mi koronki na dole sukni,
- suknia nie tylko była rozdarta ale i uplamiona, bo raz Grzegorz wylał na mnie sok porzeczkowy, a drugi raz upaprałam się w fontannie czekoladowej!
- zupełnie zapomniałam o welonie :D 
- zgubiłam zestaw biżuterii, który kupiłam specjalnie na ślub... Oczywiście odnalazł się dwa dni po uroczystości... ;)
- jeden gość złapał gumę!
- a inni się zgubili i byli podobno na trzech innych ślubach, zanim dotarli na nasz :D
- grzywka jednak była za krótka do podpięcia i w pewnym momencie się zbuntowała. Dzięki Bogu moja kochana przyjaciółka jest fryzjerką i wraz z "zestawem awaryjnym" schowanym w torebce naprawiła szkody wyrządzone intensywnym rzucaniem głową podczas tańca :)
- niewielka część mojej rodziny w bardzo nieładny sposób w pewnym momencie pojechała do jednej ciotki oglądać mecz siatkówki...(?!?!) Chyba powinnam się obrazić, czyż nie? :D


Najśmieszniejsze w całym przedsięwzięciu były trzy rzeczy:
1. Pomimo dużej ilości jedzenia byłam tak głodna, że mój brzuch chciał eksplodować przez donośne burczenie. Powód? Było tyle tańca i tak dobrze spędzało się czas przy stolikach gości, że na jedzenie brakowało już czasu :D
2. Cały dzień i noc miałam wrażenie, że jestem nie na swoim ślubie/weselu, tylko u kogoś :) To było przedziwne uczucie i gdy cała sala wołała "gorzko, gorzko" potrzebowałam zawsze trochę czasu, żeby zajarzyć, że to przecież o nas chodzi! Grzesiek miał dokładnie takie same odczucia :P Chyba przez to zupełnie się wyluzowaliśmy i tak rewelacyjnie bawiliśmy.
3. Tańce były przeplatane donośnymi śpiewami mojej rodziny, ale też wstawkami orkiestry "POLSKAAAA! Biało-czerwoni!!" Przez to jakoś tak zrobiło się swojsko pomimo, że tyle ludzi przecież się nie znało:)

Z najwspanialszymi świadkami - dziękujemy!!!

Zdjęcia na razie mam tylko ze swojego aparatu, więcej na pewno wrzucę gdy dostanę :) Może znajdzie się gdzieś zbliżenie na makijaż (TAK - robiłam go sama, TAK - trzymał się rewelacyjnie do końca przetrwawszy wszystkie poty i buziaki od gości i NIE, nie drżała mi ręka, ani nic z tych dziwnych rzeczy, przed którymi mnie przestrzegały pani kusmetyczki)
Z ręką na sercu odpowiadam wszystkim na pytanie "Jak było?"

BYŁO LEPIEJ NIŻ MOGLIŚMY SOBIE TO WYMARZYĆ, ZAPLANOWAĆ I PRZEMYŚLEĆ!

PS. Zapraszam na mojego świeżego stosunkowo fanpejdża - tam ogarniałam rzeczywistość nawet w Grecji :D

27 komentarzy:

  1. Gratulacje!
    Pięknie wyglądałaś i dopóki nie doczytałam, to nie zwróciłam uwagi na brak welonu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Później się odnalazł i był na chwilę wpięty, bo chciałam go mieć na oczepiny :D Ale amnezja totalna :D
      Dziękuję :*

      Usuń
  2. wszystkiego najlepszego :* i witamy z powrotem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też na swoim weselu bawiłam się naaajlepiej :D
    Wspaniale wyglądałaś! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje! Wyglądałaś przepięknie i niezwykle promiennie! :) Z Twojej strony wpadki były malutkie, ale rodzina, która w trakcie wesela pojechała oglądać mecz siatkówki, powinna się nad sobą mocno zastanowić :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdeczne gratulacje i wielu lat szczęścia, miłości i cierpliwości ;) Widać, że wesele udane, i dobrze, takie właśnie powinno być.
    No i wyglądałaś przepięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję! Piękna suknia ślubna! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. gratulacje kochana !!tyle przygotowan i wszystko super poszlo brawo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratki :D Wyglądałaś pięknie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. GRATULACJE!!!! <3

    Najpiękniejsza Pani Młoda jaką widziałam, a na niejednym weselu byłam :D
    Cieszę się, że wszystko się udało - makijaż mimo braku zbliżenia - IDEAŁ!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  10. ps. też byłam na weselu i też (w trakcie) oglądałam półfinały :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje kochana i wyglądałaś pięknie! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję i życzę Wam dużo szczęścia ! Pięknie wyglądałaś ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Prześlicznie wyglądałaś Olu i makijaż super wyszedł :) a wszystkie przygody teraz będziesz mieć za anegdoty :))
    czekam na więcej zdjęć :)) i opowieści

    OdpowiedzUsuń
  14. Aleś Ty piękna <3 Gratulacje :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudownie wyglądałaś, czytając wpis nie mogłam przestać się uśmiechać, przeżyłaś cudowny dzień! Najserdeczniej Ci gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana moje wielkie gratulacje! :) przepięknie wyglądałaś!

    OdpowiedzUsuń
  17. wreszcie jesteś, już się bałam, że mąż dał Ci bana na blogowanie:D wyglądałaś przepięknie, świetnie że podeszliście do wszystkiego na luzie i fajnie się bawiliście:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wyglądałaś przeeepięknie! *.* Fajnie, że ślub się udał <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam ten psot z takim bananem na twarzy, że aż mnie rozbolały policzki od tego uśmiechania się do monitora i dobra, niech będzie - pod koniec nawet uroniłam łezkę wzruszenia. Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, ze wszystko tak cudownie się udało i przede wszystkim, że jesteście tak szczęśliwi, zakochani, a ten dzień był dla Was piękny - oby teraz tak już całe życie!

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże, jesteś taką pozytywną osobą :-) wszystkiego dobrego n nowej drodze życia, wyglądałaś przepięknie i z Twojego opisu było bardzo fajnie ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Brałyśmy ślub tego samego dnia! :-) Wszystkiego dobrego :-*

    OdpowiedzUsuń
  22. gratuluję:) Mi tez reka nie drżała- trochę wprawy i wszystko wyjdzie

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się pięknie w podzięce za każdy komentarz! C;
Pisz śmiało, krytykuj konstruktywnie i dziel się swoją opinią - takie komentarze zawsze czytam chętnie nie tylko ja, ale też inni, którzy tu zaglądają.