piątek, 25 kwietnia 2014

Eh, Paese! Trója!!


Cześć Dziewczyny!

Dziś z szybkim postem, ponieważ tylko swatche i moja opinia na temat paru plastikowych pojemniczków mieszczących w sobie pigment. Na pewno pojawi się makijaż z ich użyciem, dziś tylko przedsmak :)


Pierwszy potrójny cień z PAESE nabyłam daaawno temu (chyba dobrze ponad dwa lata??) i na słoiczku była informacja, że "dawniej EUPHORA" (którą mam do dziś dnia:P) Zakochałam się w tych potrójnych cieniach, dałam za nie pamiętam 10zł(teraz odnalazłam go w ich oficjalnym sklepie on-line 19,90zł), a dostałam prze-świetne cienie perłowe, wykorzystywałam je do makijażu dziennego, na każdego rodzaju imprezy i... w sumie używałam nałogowo :D 

Brąz pięknie świeci na złoto, złoty jest żółtawy i robi piękną mgłę koloru, tylko z tym jednym , najbardziej brokatowym jasnym beżem nie mogłam się polubić. Bardzo się sypie, bardzo się świeci... Wolałam delikatnie mieniące, ale nienachalne wykończenie pozostałych dwóch braci.



Rok temu nabyłam z ciekawości kolejną trójkę PAESE (tym razem bez żadnych naklejek, firma zaczęła prężnie działać i doskonale się rozwijać pod nową nazwą:)) tym razem w matach płacąc już 14,50zł. Byłam ogromnie ciekawa jak się spiszą. Nie trudno nie zauważyć na zdjęciu, który jest okazał się być moim ulubieńcem :) Ten jasny, kremowy cień dawał świetne rozświetlenie bez perłowych drobinek. Dokładałam go do większości makijaży, zastąpił mi wspaniale jedyneczkę z palety Sleek Au Naterel. Róż, czy tam arbuzowy kolor jest tak silnie napigmentowany, że bałam się go gdziekolwiek używać :D Niestety u mnie na oku nie znalazł miejsca, gdyż podkreślał nie tylko popękane żyłki po nieprzespanych nocach, ale też sińce pod oczami... Nie raz spełnił jednak rolę różu do policzków, ubóstwiam jego idealny kolor. Z trzecim kolorem zazwyczaj bawię się blendując granicę cieni... czyli rzadko:D



Najnowszy nabytek - kolejna matowa trójka. Po dobrych miesiącach z kaszmirem w delikatnej wersji postanowiłam spróbować jego ciemniejszego brata. Zakochałam się w granacie, jednak w praktyce częściej używam na co dzień dwóch pozostałych cieni. Ten musztardowy to będzie taki fajny jesienny kolor! A beż, pomimo, że obawiałam się niezmiernego podobieństwa do tego z mojej starej trójki - jest czymś pomiędzy ulubionym kremem, a beżem do blendowania. Teraz za matowego Kaszmirka zapłaciłam 17,50zł(w ich oficjalnym sklepie on-line 22,90zł)  Nie wiem, czy Paese tak podnosi ceny, czy u mnie w sklepikach po prostu zaczynają się "cenić" ?? :D



Swatche na ręku, linia rozmazana, to roztarcie tego co miałam na paluchu przy swatchach powyżej. Kropki nad tymi liniami, to cień nakładany na mokro.

Co lubię w trójeczkach Paese?
+ świetną pigmentację - duża dawka koloru przy najmniejszym wysiłku i to bez bazy :)
+ fajnie skomponowane zestawienia - wiecie jakie są minusy kupowania paletek - kupisz 20 cieni, używasz czterech. Tu ryzyko zminimalizowane :D
+ solidne opakowanie - z racji na prawie cotygodniowe wyjazdy wożę je LUZEM. Żadnemu nie staje się krzywda. Pudełeczka odkręcane = nie musimy bać się o poluzowanie wieczka ani o nasze pazurki :3
+ wydajność - tu też na plus, po używanym prawie codziennie przez ponad pół roku waniliowym zobaczyłam dopiero niedawno dno :)
+ stosunek cena/jakość/wydajność - mimo wszystko za tą cenę jestem bardzo zadowolona z produktu
+ możliwość intensyfikacji koloru - nakładany na mokro daje z siebie 100% i w efekcie mamy kolor taki jak w pudełeczku :)

Czego nie lubię?
- osypywania, które przy tak mocnych kolorach jest uciążliwe, ale niweluje je mocząc pędzle :)
- dostępność - wiem, wiem... Są stoiska Paese, w moich osiedlowych drogeriach Paese też jest, ale tak mało kolorów, że nie ma w czym przebierać... Choć widzę, że przybywa i przybywa, więc może kiedyś wykreślę ten punkt? :)
- gama kolorystyczna potrójnych matów, która mogłaby być bardziej... rozbudowana!



W paru słowach? Z pewnością ulubieńcy :) Na pewno polecam, na pewno zachęcam do spróbowania na ręku jeśli tylko możecie zobaczyć na żywo, na pewno będę chciała wypróbować inne zestawy (nie, na single się nie skuszę :D)

Poniżej tylko małe zdjęcie makijażu robionego w niecałe 10 minut BEZ MOCZENIA PĘDZLA delikatnie muskając powiekę kolorem. Minimalny kolor, bardzo ładny efekt z nową matową trójeczką :)


Ciekawa jestem czy macie jakieś cienie Paese i jak Wasze odczucia? Czy jeszcze nie inwestowałyście w cienie Paese?
PS. Przypominam, że dziś za cztery godziny kończy się konkurs, w którym wybieracie sobie same nagrodę :) Jeśli tak jak ja jesteście z tych co robią wszystko  zawsze "na ostatnią chwilę" to zapraszam :D

13 komentarzy:

  1. Podoba mi się makijaż. :D Mam pomysł - Ty przyjedziesz do mnie po Color Tatoo, a Ty w zamian za to, że Cię ugościłam zrobisz mi makijaż. Pasi? :D
    Ja ma trójkę cieni Paese, ale takich ułożonych pasami i je lubię,. nawet bardzo. :) Tylko jedyne co im mogę zarzucic to to, że czasami lubią się osypać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie ma sprawy, już kupuję bilet :D :D
      Sypanie się owszem, wkurzające... Trójki "w paski" jeszcze nie miałam okazji spotkać/macać :)

      Usuń
    2. Obmacaj sobie jak będziesz miała okazję ;)

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się Twój makijaż. :) chciałabym umieć robić takie ślicznie kreski jak Twoje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, ile się nieraz unarzekam na te krechy :D Na pewno będziesz mistrzynią kresek, trzeba tylko... dużo kreślić ;) Ale dziękuję bardzo za miłe słowa :*

      Usuń
  3. Już myślałam, po tytule, że opinia nie będzie pochlebna a tu prosze:) Ja bardzo lubie produkty tej marki, mam do nich doskonały dostęp ponieważ siostra jest kierowniczką jednej z wysp:P Najbardziej uwielbiam płyn micelarny, który od paru miesięcy nie jest dostępny;/ Cienie, używam nałogowo. Nie wiem czy nawet nie mam tej pierwszej trójeczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, to zazdroszczę!! :) Ja wyspę mijam tylko w Galerii Krakowskiej, ale zawsze jakoś człowiek zabiegany i nie mam czasu podjeść...
      O płynie micelarnym od Paese pierwsze słyszę :D Myślałam nad bazą, ale muszę poczytać opinie :)

      Usuń
    2. heh właśnie tam pracuje moja siostra:) w Galerii Krakowskiej:P pewnie nie raz ją widziałaś:D baze testowałam i wygląda i sprawuje się jak siostra bliźniaczka kobo i Artdeco:) Mają zabójczo dobry płyn:) Zużyłam już z 5 opakowań tego cuda. Mam tylko nadzieje, że nie wycofają:) i wznowią jego sprzedaż:):O

      Usuń
    3. Hahaha, no tak, to wstyd :D bo ja zawsze obładowana jak ten przysłowiowy "rumun" i idę tylko zwalniając kroku żeby się "napatrzeć" :D
      Wiesz, boje się, żeby nie zadziałała tak zwana "trzecia zasada produktu", która mówi, że "jeśli produkt zaspokaja wszystkie Twoje potrzeby, to znaczy że równie szybko go wycofają"... :/

      Usuń
    4. czas pokaże, może jednak wznowia sprzedaż:) Heh zatrzymaj się na dłużej wspomnę siostrze o Tobie to moze i jakis rabacik udzieli:D Tylko musisz na nią trafić, ale mysle, że z tym nie bedzie problemu bo to pracoholik jest wiec częściej w pracy niz wolne;)

      Usuń
  4. zawsze dostaję matowe [dawno cieni nie kupywałam] a mam ochotę na błyszczące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te błyszczące mają ciekawe wykończenie :) a no i maty się też nudzą jak tylko je się używa :)

      Usuń
  5. uwielbiam mieszać mat z perłą. ładna pigmentacja, nie spodziewałam się tego.

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się pięknie w podzięce za każdy komentarz! C;
Pisz śmiało, krytykuj konstruktywnie i dziel się swoją opinią - takie komentarze zawsze czytam chętnie nie tylko ja, ale też inni, którzy tu zaglądają.