Dzisiaj trochę o kremach
do rąk, które codziennie i regularnie używam może od około dwóch lat, ale od
niedawna zwracam uwagę na to jak działają.
Przede wszystkim rozdzielam sobie je
na dwie kategorie: używane pielęgnacyjnie w dzień i regenerujące na noc.
Nasze dłonie są
najbardziej „pracującą” częścią ciała, mają też najmniej gruczołów łojowych i
tkanki tłuszczowej. Detergenty, zimno, ciepło, tarcie – codzienne czynności
narażają nasze dłonie na uszkodzenia i wysuszenie.
Prawda jest taka, że nie
uważam, żeby któryś z kremów do rąk był zły. Wiadomo – ma się swoich faworytów,
ale w intensywnej pielęgnacji bardzo suchych dłoni – jak moje – każdy krem jest
dobry.
Poniżej malutka kolekcja i krótki, zupełnie subiektywny lecz oparty na faktach i stosowaniu opis.
1.AVON CARE – Silicone Glove, ochronny
Miałam duże oczekiwania co
do tego kremu ze względu na parafinę i glicerynę, która do tej pory dobrze
sprawdzała się na dłoniach. Efekt „silikonowej rękawiczki” jest wyczuwalny, ale
tylko przez krótki okres, gdyż krem szybko się wchłonął. Po piętnastu minutach
skóra była tylko w małym stopniu milsza i bardziej odżywiona. Delikatny zapach,
jak dla mnie jak najbardziej ok. Faktycznie tworzy jakąś warstwę ochronną. Cena
– do 10zł – raczej używam na dzień, w zimne dni.
2.AVON – Skin So Soft, soft&sensual, nawilżający
Kiedyś używałam go dość
częśto, gdy jeszcze nie szukałam innych kremów. Nie sprawdził się zupełnie,
drażnił mnie jego zapach. Nie nawilżył należycie, ale lepsze stosowanie jego,
niż niczego. Za bardzo lejący.– nie
używam go już do dłoni :)
3. AVON CARE – Krem do rąk i paznokci z Wit.E i
gliceryną, nawilżający
Ma troszkę gęstszą
konsystencję i nie jest tak lejący jak poprzednie. Delikatny zapach, ale też do
rewelacyjnych nie należy. Mimo wszystko dłonie są bardziej odżywione po
wykreowaniu ich zawartością czerwonej tubki. Lubię opakowanie, kojarzy mi się z
świętami. Często do niego wracam, często robie sobie od niego przerwy. – jestem na tak.
4. FARMONA – Migdałowy krem do rąk i paznokci, robiący wszystko:)
Ten krem trochę mnie
zawiódł, a trochę uzależnił. Szczerze, producent opisał tak barwnie na opakowaniu,
czego to krem nie zrobi ze skórą naszych dłoni, że naprawdę marny efekt po
nałożeniu mnie zaskoczył. Jest bardzo kremowy, nie lejący, ale nie gęsty. A
jestem od niego uzależniona, gdyż pachnie
przecudownie! Noszę go zazwyczaj w torebce i używam w dzień, na uczelni,
gdy gdzieś wyjeżdżam. Gdy po umyciu rąk się nim nakremuję wszyscy pytają kto ma
takie śliczne słodkie perfumy:) Sama nie mogę oprzeć się zapachowi i
rekompensuje mi on słabe działanie. Inne wersje zapachowe są tak samo apetyczne
i niedrogie! – na co dzień, by
zabezpieczyć skórę dłoni, lub się narkotyzować zapachem:)
5. ORIFLAME – Nature
Secrets Mint&Raspberry- ??
Kolejny krem, który używam
głównie na co dzień, gdyż działanie nie jest mega zadowalające, ale zapachem
kusi wszystkie dziewczyny. Podobnie jak FARMONA – nie żal mi go gdy jestem na
uczelni co chwile gdzieś biegam, ręce wysuszą się od przekładania papierów,
więc kapnę troszkę i sprawa załatwiona. – mogło
być lepiej.
6. KAMILL – Krem do rąk i paznokci, INTENSIV
Kupiłam małą buteleczkę,
na próbę. Zawiera m.in. wyciąg z aloesu, olejek avocado i miał działać kojąco,
chronić wysuszone dłonie. Na opakowaniu zaznaczono, ze nie zawiera barwników,
olejów mineralnych, parafiny i emulgatorów zawierających PEG. Cóż, muszę
przyznać, że było to jedno z większych zaskoczeń moich dotychczasowych zakupów.
Krem sprawdził się świetnie, nawet gdy wysuszyłam sobie i poobcierałam dłonie.
Jestem bardzo zadowolona i gdy tylko skończę małą wersję(którą też zabieram
zazwyczaj ze sobą bo mieści się w małej torebce) lecę po nową, wiekszą! :) – będę wierna!
7. ORIFLAME – odżywczy krem do suchych rąk!!!
Po malinowym kremie i
Avonowych średnich kremach na dzień szukałam czegoś mocniejszego na noc.
Kończyło się na tym, że pierwszej piątki stosowałam na dzień, a Kamilla na noc.
Aż mama poleciła mi wypróbowanie kremu, który jest „super”. Sceptycznie
podeszłam do jej ochów i achów, aż do chwili gdy nałożyłam krem na ręce.
Wpadłam. Krem jest cudowny! Ma gęstą konsystencję, delikatny, miły zapach i tworzy
taki śliski ochronny fil na dłoniach, który z czasem trochę się wchłania. Jest
moim numerem jeden na nocną pielęgnację i regenerację.
Dodatkowo zakupiłam
odżywczą maskę z tej samej serii i co
jakiś czas skusze się żeby założyć. Generalnie dla mnie 6 z plusem! – faworyt i zwycięzca w bitwie o piękne
dłonie!
Na chwilę obecną nie
wypróbuję raczej nowych kremów, trzeba skończyć te które już mam :) Na dodatek
wciąż na półce stoi zapasowy „pomarańczowy ulubieniec”.
Walczę teraz również z łuszczeniem rąk spowodowanym własną głupotą... Po przerzucaniu węgla na dłoniach zrobiły mi się odciski, na które nałożyłam "maść na odciski". i nie byłoby w tym nic głupiego, gdybym nie fakt, że nakłada się ją punktowo(o czym nie doczytałam) a nie rozsmarowuje na dłoni. Efekt? FUJ! No i nie mogę sobie z tym poradzić. Nawet mimo codziennych zabiegów i kilkukrotnemu złuszczaniu i peelingów itd...
Uff, zobaczyłam już plan
zajęć i mam wrażenie, że na mojej uczelni planistów po prostu zdrowo
popierniczyło… Eh, aż udzieliła się jesienna depresja…
Pozdrawiam gorąco i liczę na
jakieś propozycje lub kremowych ulubieńców? :)
Kosmetyki pielęgnacyjne z Avonu moim zdaniem są kiepskie, przez 5 minut czuć tłustą warstwę, ale niestety nie przekłada się to na nawilżenie... Co do planów, to też mam cudny i nie wiem, jak to wszystko ogarnę;/ I tak jestem grupą, która ma wszystko najlepiej rozplanowane...
OdpowiedzUsuńNo właśnie niestety po wypróbowaniu paru bubli niestety daje się instynktownie Avonowym "cudom" etykietę "marnych produktów". Powodzenia z planem - my spróbujemy jeszcze o niego powalczyć,podobno "w kupie siła" :) Pozdrawiam!
Usuń