Cześć Dziewczyny!!
Co prawda wracam zaledwie na chwilę z mojego długiego blogowego urlopu, ale potrzebuję trochę pokosmetykować, bo żyjąc samą pracą i obowiązkami człowiek by zwariował. Dziś wyjątkowo skończyłam 1,5 godziny wcześniej i postanowiłam ten nieplanowany wolny czas przeznaczyć właśnie na bloga :)
Jak i pół blogosfery i ja poleciałam do Rossmana na to słynne -49%, ale nie o tym dzisiaj będzie. Dziś o produkcie, który być może można było tam upolować podczas przecen, jednak ja mam go(je) już od dłuższego czasu. A mowa tu o siostrach-konturówkach, które wyszły w swoich srebrnych, błyszczących opakowaniach z fabryki Bell. Miano "sióstr" zyskały po tym, jak przygarnęłam drugą z kredek oznaczonych kuszącą nazwą PRECISION i okazała się totalnie inna od tej pierwszej - czyli dokładnie tak samo jak ja z moją rodzoną, która mogłaby uchodzić za moje przeciwieństwo(a przecież też wyszłyśmy z jednej fabryki:) )
Pierwszą z sióstr była ta z numerkiem 3. Kupiona w małej, pobliskiej drogerii za 12 złotych z jakimś rabatem. Zakochałam się w niej już po pierwszych użyciach! Jest wyjątkowo miękka, ale i precyzyjna. Trwała, ale nie wysuszająca delikatnych okolic ust. Z powodzeniem można nią pokryć całe usta i zamienić tym samym w bardzo trwałą, matową... szminkę! :) Stwierdziwszy, że te konturówki to hit nad hity poszłam do drogerii po kolejną sztukę - coś nudziakowego, na wieczorowe stylizacje z przydymionym okiem.
Niestety - jasna konturówka oznaczona numerkiem 7, prócz miękkości, precyzji i braku przesuszania - w przeciwieństwie do ciemnej siostry z ust znikała bardzo szybko. Jednak bardzo dobrze sprawdza się jako baza pod bardziej kremowe szminki :)
Za co lubię obie konturówki?
Za opakowanie, które ZAWSZE jestem w stanie znaleźć w torebce :)
Za to, że nie trzeba ich strugać, aby wykonać starannie kreskę bez poprawek.
Za kremową, miękką konsystencję, przyjazną dla skłonnych do przesuszeń ust.
Tak prezentują się na ustach a poniżej w "całości" przy makijażu. Bardzo żałuję, że jaśniejsza konturówka nie odznacza się tak fajną trwałością jak ciemna, która u mnie jest naprawdę zachwycająco trwała, jednak obie bardzo lubię używać zwłaszcza podczas wyjść - gdy chcę uzyskać trwały makijaż ust.
Tymczasem ja zmykam dalej pisać pracę magisterską, bo... okazało się, że sama się nie napisze :D
Opinie o tych konturówkach czytałam raczej negatywne - jeśli taką miałaś/masz - bardzo proszę napisz jaki numer i jak sprawuje się u Ciebie? (nie wiem czy inwestować w inne kolory, czy to ewenement 3:))
Buziaki!
Ja mam zazwyczaj tak, że to co sprawdza się u każdego, to u mnie akurat nie, a innych buble są moimi hitami :DD
OdpowiedzUsuńHehe, to przynajmniej wiesz na jakie wpisy polować :D
UsuńJa szukam swojej idealnej nudziakowej konturówki, ale to bardzo ciężkie zadanie :D
OdpowiedzUsuńTa jest spoko jeśli chodzi o kolor albo funkcję "jako podkład" pod nudziakową szminkę. Z takich jaśniejszych to lubię z Yves Rocher :)
Usuńpięknie Ci w tej ciemnej :) zdecydowanie bardziej do mnie przemawia
OdpowiedzUsuńa próbowałaś konturówek Essence ?
Hmm... Z Essence chyba jeszcze nie miałam ani jednej?? (Do Natury mam około godziny drogi i mało tam zakupuję :P)
Usuńto jak przyjedziesz następny raz to pójdziemy razem, bo też nie mam po drodze i nigdy mi się nie chce ;p
UsuńTen ciemniejszy kolor super! :)
OdpowiedzUsuńNa moich ciemnych ustach nude nie wygląda korzystnie :P
O proszę, a myślałam, że formuła jest ta sama, widać nie :)
OdpowiedzUsuńPiękna z Was siostry :)
jasna pasowałaby mi do pomadki :)
OdpowiedzUsuńCiemniejsza z kredkowych siostrzyczek bardzo mi się podoba :D A z rodzeństwem tak to już jest. Mam młodszego brata( o zgrozo) i jesteśmy jak ogień i woda :P
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądasz w tej ciemniej:) ja od siebie mogę polecić konturówki z Essence, tyle, że je niestety trzeba strugać:(
OdpowiedzUsuń