czwartek, 29 listopada 2012

Szminkowe przeżycia cz.2

Witajcie Kochane!


Niestety przez konieczność dzielenia się komputerem z domownikami mam do niego mniejszy dostęp, więc staram się jak tylko mogę wykorzystać dany mi czas na 100% :)

Zostając w kolorystyce czerwieni i podśmiewając się trochę z ogórkowej szminki Miss Sporty(o której mowa TU) chciałam Wam pokazać z czym miałam już do czynienia jeśli chodzi o czerwone szminki. Bardzo chciałam się do nich przekonać i z każdą kolejną umacniałam się w przekonaniu, ze to niestety nie dla mnie.





Te cztery maleństwa to:
Mój ulubiony GOSH
Mniej lubiany Sensique
W ogóle nie lubiany AVON :)
I Oriflame.

O ile pierwsza trójca przenajświętsza to czerwienie i różne jej warianty, to Oriflame jest w odcieniach różu. O mojej ukochanej pomadce z Oriflame już pisałami nie zmieniam zdania, że jest to mój numer jeden wśród wszystkich wypróbowanych (nie tylko tych co widzicieJ) szminek.

Kapeczkę  porozdrabniam się nad każdą z nich.




1.GOSH ma rewelacyjne krycie, bez żadnych shimmerów ani brokatu, a delikatne aksamitne wykończenie i najbardziej mi się podoba, bo usta wyglądają na zdrowe, nawilżone i piękne. Nie podkreśla suchych skórek, nawilża i maskuje i robi to co każda pomadka robić powinna! Skusze się chyba na bardziej różowy odpowiednik :) Poza tym ta czerwień przypomina mi mój naturalny kolor ust gdy są przewiane i mocno zaczerwienione. W nim czuje się w miarę dobrze, choć wstydzę wychodzić do ludzi :)





2. AVON jest bardzo miękką pomadką. Łamie się, klei i generalnie nawet nie podoba. Krótko się u mnie trzymał i łatwo roztarł. Niestety bardzo szybko mi się zepsuła i zaczęła łamać. Dlatego przy nałożeniu muszę posiłkować się pędzelkiem. Choć bez niego i tak ciężko było nałożyć kosmetyk równo.
  




 3. Sensique pomimo tego, że nie podoba mi się za bardzo to przypomina pomadkę AVONU.
Jedynie kolor jest bardziej pomarańczowy moim zdaniem. I zdumienie roku – kolejna rzecz, która lubi się z obiektywem – szminka Sensique świetnie wychodzi na zdjęciach w świetle dziennym :)

 

4.Oriflame jest przyjazną mi szminką, ale nie ulubioną. Ma trzy "warstwy" w tym środkowa częśc jest bezbarwna, zewnętrzna matowa a środkowy pieścień pomiędzy nimi to roziskrzona partia szminki. Razem dają efekt miłych, gładkich i nawilżonych ust, które lubię:)

Jednak z dwojga złego wolę jej siostrę, która ma zupełnie satynowe i delikatnie wykończenie - takie, jakiego oczekuję od takiego kosmetyku.

  
Biorąc pod uwagę wnikliwe obserwacje stwierdzam uroczyście, że wciąż moim numerem jeden zostaje Oriflame i pomadka o której zachwyty znajdziecie TU. Choć uwielbiam efekt wybielenia zębów po użyciu czerwieni… Mniam!


Czerwone szminki w najbliższej przyszłości wykorzystam chyba ewentualnie przy skrzacim makijażu do Mikołajkowego przebrania :)

9 komentarzy:

  1. Mi się najbardziej podobasz w Sensique, ale ja lubię pomarańczowe korale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no anuszka pisałaś ostatnio o tym :) Więc wzięłam jedyną o takim lekkim odcieniu :) Choć typowo wpadającej w pomarańcz nie mam :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Mam tylko jedną, ale jeśli generalnie mają taki efekt, to podpisuje się pod tym stwierdzeniem :)

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o kolor to ostatni z Oriflame jest moim faworytem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam pomadki gosh wlasnie za to, ze mozna dobrac naturalny odcien, ze nie daja błyskotek i ze SUPER nawilzaja!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, że podobasz mi się w każdej :)
    zapraszam na moje pierwsze rozdanie cieni Inglot- http://makeupmilomania.blogspot.com/2012/12/moje-i-rozdanie-zapraszam-fanki-inglota.html

    OdpowiedzUsuń

Kłaniam się pięknie w podzięce za każdy komentarz! C;
Pisz śmiało, krytykuj konstruktywnie i dziel się swoją opinią - takie komentarze zawsze czytam chętnie nie tylko ja, ale też inni, którzy tu zaglądają.