Trochę się ostatnio byczę i staram się spędzać jak
najwięcej czasu z Narzuconym, bo też ma akurat urlop:) Mogę jednak zrobić już małe
podsumowanie produktu, co do którego miałam ogromne oczekiwania. Produktu przez
którego zerwałam z henną i naturalnymi balsamami koloryzującymi. Konkretnie
mowa tu o farbie Casting Creme Gloss marki L’Oreal, który zachwycił mnie na
głowie Przyjaciółki. Sama miałam wtedy odcienie rudości na głowie – a jeśli chcecie zobaczyć porównanie mojego i jej koloru to zapraszam [ TU ] zrobiłam małe porównanie zdjęciowe:)
No cóż, przychodzi taka chwila w życiu kobiety, kiedy jej włosy nie wyglądają tak jak powinny i wtedy zaczyna się u niektórych "włosomaniactwo" :) Wiedziałam, że w moim mysim kolorze włosów nie jest mi dobrze i farbowanie będzie czynnością konieczną, ale chęć dbania o włosy skłoniła mnie do użycia naturalnych środków koloryzujących jak choćby henny(o której nieudolnych próbach [TU] ) i koloryzujące balsamy ziołowe, które trzymały się może 3 mycia (o tym z kolei [TU] )
Wiele osób odradzało mi farbowanie ze względu na użycie henny. Jednak w kwestii koloru włosów słucham tylko siebie i farba wylądowała w trybie natychmiastowym na moim łbie. A teraz rozłożę to na czynniki pierwsze.
*****************************************************************
Jednak nie tylko za wygodę, ale również za dostępność się płaci.
W domu nerwowe rozrywanie pudełka, czytanie
instrukcji i oglądanie zawartości. Koloryzacja
pielęgnacyjna bez amoniaku- naczytałam się już o takich farbach, ale co
tam! W środku wszystko bardzo schludnie i ładnie się prezentowało (nie to co
tańsze farby :P), od razu spodobał mi się design tego zestawu do farbowania. Co
się rzuciło mi w oczy? Fajnie zapakowane rękawiczki nie z tego klejącego się i
pocącego ręce materiału! Plusik :) Wszystkie „narzędzia zbrodni” opisane, łatwo
się nimi posługiwać (nawet ciućmokowi takiemu jak ja, ze skłonnościami to
rozlewania wszystkiego i wszędzie).
Sam proces farbowania określam jako bardzo
przyjemny. Łatwa i szybka aplikacja. Choć bałam się, że może coś krzywo chwycić więc poprosiłam mamę,
żeby pomogła mi z nakładaniem specyfiku z tyłu głowy. Tak jak przypuszczałam,
potrzebne były mi 2 opakowania Castinga do równomiernego pokrycia całości
włosów. Tu lepiej sprawują się pianki do farbowania, gdyż jednym opakowaniem
mogłam zafarbować całą łepetynę. Optymalnie byłoby tak z półtorej, ale tak się nie
da :) Z nałożoną farbą miałam siedzieć 15 minut. Jednak siadłam na Blogi (a
jakże…) no i czas trochę niespodziewanie się wydłużył. Nic nie spływało mi z
głowy, nie śmierdziało bardzo i dlatego zapomniałam, że mam coś na głowie :)
Spłukiwanie koloru – standard. Trzeba wypłukiwać aż
woda będzie czysta, co zawsze mnie wkurza. Jednak wymywało się krócej niż
hennę. Odżywka dołączona do zestawu starczyła mi na dwie aplikacje. Jednak
włosy po niej nie były jakieś super hiper. Ale wierzę, że odżywka spełniła swoją
rolę czyli domknięcie łusek po koloryzacji. Włosy naprędce wysuszyłam i
przeczesałam palcami, także pięknie ułożone to one nie były, ale jak z
koloryzacją?
Moje siedzenie na blogach i przedłużenie czasu
koloryzacji zaowocowało ciemnym, czekoladowym brązem na mojej głowie. O
niesłychanym połysku i ładnym kolorze, ale wciąż – za ciemnym…
Rozjaśniane pasemka
zostały prawie całe pokryte, jednak wciąż delikatnie się odznaczają, co daje efekt takiego
naturalnego zróżnicowania koloru, a la stare pasemka od słońca.
Co się rzuciło
w oczy – skóra głowy nie była zafarbowana!! W przyciemnianiu koloru włosów
irytuje mnie zawsze zabarwiony skalp, który wygląda nieestetycznie. Tutaj nie
było takiej reakcji, co mnie niezmiernie ucieszyło i ogromny plus za to dla
Castinga! Po około 3 myciach kolor się trochę wymył i robił się coraz to
ładniejszy:)
W tej chwili jest wręcz idealny. Czekam wytrwale co
będzie dalej i do jakiego stopnia się wymyje.
Włosy są w świetnej kondycji, nie zauważyłam
przesuszenia, pielęgnuję wciąż głównie szamponami bez SLS, maską Kallosa,
wprowadzając czasem inne produkty.
Nie zauważyłam też mega wzmożonego wypadania, choć
owszem - na początku było to tych parę włosów więcej niż normalnie.
Casting nie podrażnił mi głowy ani nie szczypał
(pomimo, że trzymałam go dłużej) co zdarzało się przy użyciu niektórych farb.
PS. Wszystkie zdjęcia prócz grzywkowych są z lampą, gdyż inaczej kolor wychodził mega przekłamany, a tego nie chciałam. A tak trochę łatwiej porównać :)
*****************************************************************
Łatwa aplikacja
Nie spływa z włosów po nałożeniu podczas oczekiwania
Krótki czas farbowania
Niezbyt intensywny smród
Nie barwi skóry głowy
Przyzwoite krycie
Piękny kolor
Nadanie włosom blasku na długi czas
Nie jest agresywny, nie drażni głowy
Nie przesusza włosów na długości
Równomierne wypłukiwanie się koloru
Cena (zwłaszcza, gdy potrzebujemy 2 opakowań)
Delikatnie wzmożone wypadanie
*****************************************************************
No cóż, dla mnie jest zdecydowanie więcej plusów
niż minusów, choć wiadomo, że kolor to sprawa indywidualna. Pomimo wysokiej
ceny zostałam zachęcona do kontynuacji przygody z Castingiem i na pewno do
niego wrócę na stałe żegnając się z uciążliwą i trudno dostępną dla mnie henną :)
Podoba Wam się efekt?:)
A może miałyście okazję eksperymentować z tą farbą??
Buziaki!
Kolor (ten po lekkim spłukaniu) IDEALNY! Gdyby nie to, że we wtorek 12 lutego, w końcu (po 1,5 roku) umówiłam się do fryzjera na farbkę i strzyżenie od razu pobiegłabym do Rossmana!!!!
OdpowiedzUsuńps. chyba, że specjalista nawali... chociaż wolałabym wyjść zadowolona ;)
No to trzymam kciuki za powodzenie akcji! :) Mnie nieczęsto udało się wyjść zadowoloną do fryzjerki, a ostatni orzechowy brąz u fryzjera skończył się czernią :D
UsuńPewnie,że podoba!Myślałam i myślę o castingu.
OdpowiedzUsuńNo to mogę polecić z czystym sumieniem:)
Usuńbardzo ładny kolorek Ci wyszedł ;) i zgadzam się z cena nie jest zbyt miła ;/
OdpowiedzUsuńGdyby nie cena to byłby ideał :) a takich podobnież nie ma na świecie :D
UsuńBardzo ładny kolor :) i bardzo CI pasuje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) całe szczęście wyszedł taki jak się zamarzył :)
Usuńuwielbiam Castingi ! :)
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie!:D
UsuńKiedyś naiwnie myślałam, że Casting zmyje mi się po tych 28 myciach, ale oczywiście lipa, odznaczały się odrosty i powiedziałam farbowaniu stanowcze nie:) Co nie zmienia faktu, że Twój kolor mi się podoba i że mi także bardziej do twarzy w innym niż naturalny:p
OdpowiedzUsuńNo tak, ja też kiedyś wierzyłam że szamponetka się zmyję po paru myciach :D hehe... Producenci kłamią:)
UsuńKolor po farbowaniu niezbyt mi się podoba, jak i Tobie, ale po spłukaniu się jest bardzo ładny, naturalny i ogólnie no, co tu pisać wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńJa regularnie używałam Castinga ciemny blond i lubiłam go, na razie jestem zakochana w farbach Johna Friedy, ale w Polsce pewnie znów po nią sięgnę.
Na żywo to była bardzo ładna czekolada w świetle dziennym. Kiedyś kupując "czekoladowe" farby uzyskiwałam czerń a tu z tego zrobiła mi się czekoladka :D
UsuńOj w piance farby są super, o ile dobrej jakości:) Wygoda, wygoda i jeszcze raz wygoda!
Śliczne włosy, piękny efekt, ja jednak preferuję delikatne apteczne :)
OdpowiedzUsuńWidziałam właśnie na blogu i efekt bardzo mi się podobał:) ale z kolei ceny też są konkretne...
Usuńkiedyś jej spróbowałam...nie pamiętam jakie były efekty tylko:)
OdpowiedzUsuńHehe, to chyba ani szał ani masakra, bo takie rzeczy to się pamięta :)
UsuńOj czasami mnie tak korci zeby zafarbować sobie włosy :-D szczególnie zimą kiedy kolor moich włosów jest taki nijaki. W czerwcu odważyłam sie na rude refleksy, niestety efekt krótko utrzymał sie na głowie. Pozostaje wiec przy naturalnym kolorze, i czekam na lato lub wiosenne słońce bo wtedy moje włosy maja dość ciekawy kolor.
OdpowiedzUsuńJeśli na zdjęciach masz swój naturalny to bardzo ładny :) wcale nie jest nijaki :D byłam pewna że to farba :)
UsuńTo ciesze sie ze sie podoba;) ps.wlasnie jestem po nitkowaniu brwi i strefy nad ustami i jestem zachwycona!!! Zobaczyłam instruktaż na youtube i zabralam sie do roboty;) rewelka
UsuńJa poszłam w drugą stronę - zerwałam z farbami dla henny ;) Choć marzy mi się kolor właśnie taki jaki wyszedł u Ciebie zaraz po farbowaniu:)
OdpowiedzUsuńAh, no to zazdroszczę, bo chciałam się naturalnie farbować, ale ni cholery nie podeszło... aaa! widzę nową miniaturkę :D
UsuńHahah tak, przedstawia mnie po apokalipsie:D ZombieManiactwo całkowicie mnie już opętało;p
Usuńsuper :) słyszałam o tej farbie raczej dobre opinie :)
OdpowiedzUsuńja się trzymam od tych farb z daleka, bo odcień który miał nie mieć żadnych rudości złapał mi odrosty na rudo:D ale u Ciebie farbowanie wyszło pięknie:)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, czy włosy po farbowaniu mają rude refleksy? Mam podobny kolor włosów do Twojego przed farbowaniem, a w słońcu są one właśnie rudawe :( Zastanawia mnie czy po tym castingu ten efekt znika i w końcu pożegnam się z drażniącymi hmm.. przebarwieniami :)
OdpowiedzUsuńOj... mnie każda farba wypłukuje się do rudości, jaka by nie była :) fryzjerka powiedziała mi kiedyś, że mam "dużo czerwonego pigmentu we włosach" i cokolwiek to znaczy - wszystko wymywa mi się na ciepło:) Tu - kolor po nałożeniu był chłodny, ale standardowo po pewnym czasie wracał z rudawym połyskiem :)
UsuńDziękuję za odpowiedź :), czuję, że mam ten sam problem i faktycznie farby wypłukują mi się do rudego :(, próbuję wrócić do naturalnego koloru i o ile nie widać różnicy w świetle 'pokojowym', to na dworze w słoneczny dzień bardzo mi to przeszkadza. Chyba zostaje mi mimo wszystko czekać i nic nie da się z tym zrobić ;)
UsuńMoja babcia tak miała, moja mama tak ma, mam i ja (brzmi niczym wszyscy maja Mambę :D) Próbowałam płukanek i szamponów "ochładzających" ale powiem szczerze, że te które przyszło mi próbować były kiepskie i średnio z jakimkolwiek efektem... Może coś profesjonalne by dało efekt, albo regularne farbowanie, ale do tego nie mam serca a i włosów żal ;)
UsuńMoim włosom nic nie daje rady, a farby bardzo się wypłukują. Zostaje naturalna pielęgnacja i akceptacja włosów kręconych (a do łatwych to w moim przypadku nie należy ;))
Usuń