Niestety przez konieczność dzielenia się komputerem z domownikami mam do niego mniejszy dostęp, więc staram się jak tylko mogę wykorzystać dany mi czas na 100% :)
Zostając w kolorystyce czerwieni i podśmiewając się trochę z ogórkowej szminki Miss Sporty(o której mowa TU) chciałam Wam pokazać z czym miałam już do czynienia jeśli chodzi o czerwone szminki. Bardzo chciałam się do nich przekonać i z każdą kolejną umacniałam się w przekonaniu, ze to niestety nie dla mnie.
Mój ulubiony GOSH
Mniej lubiany Sensique
W ogóle nie lubiany AVON :)
I Oriflame.
O ile pierwsza trójca przenajświętsza to czerwienie i różne jej warianty, to Oriflame jest w odcieniach różu. O mojej ukochanej pomadce z Oriflame już pisałami nie zmieniam zdania, że jest to mój numer jeden wśród wszystkich wypróbowanych (nie tylko tych co widzicieJ) szminek.
Kapeczkę porozdrabniam się nad każdą z nich.
1.GOSH ma rewelacyjne krycie, bez żadnych shimmerów ani brokatu, a delikatne aksamitne wykończenie i najbardziej mi się podoba, bo usta wyglądają na zdrowe, nawilżone i piękne. Nie podkreśla suchych skórek, nawilża i maskuje i robi to co każda pomadka robić powinna! Skusze się chyba na bardziej różowy odpowiednik :) Poza tym ta czerwień przypomina mi mój naturalny kolor ust gdy są przewiane i mocno zaczerwienione. W nim czuje się w miarę dobrze, choć wstydzę wychodzić do ludzi :)
2. AVON jest bardzo miękką pomadką. Łamie się, klei i generalnie nawet nie podoba. Krótko się u mnie trzymał i łatwo roztarł. Niestety bardzo szybko mi się zepsuła i zaczęła łamać. Dlatego przy nałożeniu muszę posiłkować się pędzelkiem. Choć bez niego i tak ciężko było nałożyć kosmetyk równo.
Jedynie kolor jest bardziej pomarańczowy moim zdaniem. I zdumienie roku – kolejna rzecz, która lubi się z obiektywem – szminka Sensique świetnie wychodzi na zdjęciach w świetle dziennym :)
Biorąc pod uwagę wnikliwe obserwacje stwierdzam uroczyście, że wciąż moim numerem jeden zostaje Oriflame i pomadka o której zachwyty znajdziecie TU. Choć uwielbiam efekt wybielenia zębów po użyciu czerwieni… Mniam!
Czerwone szminki w najbliższej przyszłości wykorzystam chyba ewentualnie przy skrzacim makijażu do Mikołajkowego przebrania :)
Mi się najbardziej podobasz w Sensique, ale ja lubię pomarańczowe korale :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się:)
Usuńa no anuszka pisałaś ostatnio o tym :) Więc wzięłam jedyną o takim lekkim odcieniu :) Choć typowo wpadającej w pomarańcz nie mam :)
UsuńGOSH! super sa te szminki
OdpowiedzUsuńMam tylko jedną, ale jeśli generalnie mają taki efekt, to podpisuje się pod tym stwierdzeniem :)
UsuńJeśli chodzi o kolor to ostatni z Oriflame jest moim faworytem :)
OdpowiedzUsuńZ obecnego kręgu moim również :)
Usuńuwielbiam pomadki gosh wlasnie za to, ze mozna dobrac naturalny odcien, ze nie daja błyskotek i ze SUPER nawilzaja!
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że podobasz mi się w każdej :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na moje pierwsze rozdanie cieni Inglot- http://makeupmilomania.blogspot.com/2012/12/moje-i-rozdanie-zapraszam-fanki-inglota.html