Pomieszanie z poplątaniem!
Blogowy świat wciąga i zamiast czytać lektury potrzebne do pracy, czytam
wirtualne recenzje i szukam złotych środków. I właśnie szperając po moich ulubionych
blogach, a również i szukając nowych inspiracji w innych źródłach ostatnio często
natykam się na akcję ćwiczeń i odchudzania na przeróżne sposoby – od intensywnych
treningów aż po diety cud. Ciekawa jestem ile z tych planów zamieni się w
nicość i skończy na ambitnych zamiarach J U mnie tak zawsze
to wyglądało, wiec teraz nawet nie chcę oszukiwać sama siebie i nawet nie
obiecuje sobie, żeby się za to zabrać. Poza tym moim ulubionym sportem jest
kawa i ciastko pod kołderką :) Druga sprawa to
fakt, że w przeciwieństwie do wielu z Was od dłuższego czasu planuję przytyć z
dość kiepskim skutkiem. Postanowiłam zmienić się z bezkształtnej tyki w okrąglejsza
kobiecą istotę, jak na dwudziestolatkę przystało. Mój problem to nie tasiemiec,
ani brak jedzenia(którego sobie nie odmawiam) lecz świetna przemiana materii,
odziedziczona w genach razem z cieniami pod oczami :) Co więcej! Jak już udało mi się przytyć te dwa
kilo, to zauważyłam gdzie się podziały, gdy biust zaczął wylewać mi się obficie
z wszystkich staników. Jednak prócz tego – nigdzie indziej nie zrobiłam się okrąglejsza.
Nawet na brzuchu… Nie rozpaczam, bo niejeden o tym marzy, choć łza w oku mi się
kręci, gdy spoglądam na swój koronkowy kremowy stanik, w którego wpycham się,
bo nie mam czasu kupić nowego, ale do jasnej ciasnej – jak tu przytyć?
Ale abstrahując od tycia –
wracam do biustu, a raczej mojego ulubieńca miesiąca października, który
zajmuje miejsce ulubionych od dłuższego czasu, ale z racji zbliżającego się
denka musze mu poświęcić notkę:)
Jako posiadaczka suchej
cery miałam zawsze straszne problemy w okolicach miednicy i piersi z okropnie
przesuszoną skórą. Smarowanie zwykłym balsamem po kąpieli nie pomagało, nawet
dwukrotne. Skóra się łuszczyła, zostawała na spodniach, na staniku i generalnie
– wstyd.
* MAGICZNA KRÓWKA *
Na gwiazdkę zeszłego roku
dostałam masło do ciała z krówką serii Dairy
Fun. Nie używałam go długo, gdyż przeszkadzało
mi ręczne wydobywanie kosmetyku ze słoiczka no i dostawanie się go za
paznokcie. Ale piękny zapach w końcu mnie skusił. Wysmarowałam się nim od stóp
do głów i było to dla mnie o tyle uciążliwe, że masło jest bardzo gęste i
zwarte – lepiej rozsmarowuje mi się płynne kremy. Jednak po dwóch dniach
sprawdzając stan suchości byłam pod wrażeniem, bo w newralgicznych miejscach skóra
była nawilżona i nie sypała się! Zachęcona zaczęłam stosować namiętnie masło
jednak tylko w tych najbardziej przesuszonych miejscach, resztę ciała
traktowałam balsamem. W słoiku została mi porcja na zaledwie raz, ale mój
mikołaj już wie, że ten kosmetyk musi się znaleźć w szafce „czem prędzej” J O dziwo, skóra nie przyzwyczaiła się do niego i
wciąż działa na mnie znakomicie. Mój KWC jeśli chodzi o pielęgnacje biustu!
Cena to około 25 złotych co za taki
produkt wydaje mi się stosunkowo niewiele. Nie wiem jak inne kompozycje
zapachowe, może ktoś miał??
* BYŁA KRÓWKA WIĘC BĘDZIE KOLORÓWKA *
Ulubieńcem października
jeśli chodzi o kolorówkę jest paletka Sleek, która towarzyszy mi w codziennym
życiu i w której znalazłam odpowiedni dla siebie kolor fioletu(no, mniej więcej
fioletu) w którym akceptuje swe oblicze J generalnie jako
osoba z cieniami pod oczami unikam fioletów i na pytanie: "jak znoszę fiolet?" odpowiedź jest krótka i brzmi : ŹLE. Każdy kontakt z nimi kończył się
mhm… źle. Zestawienie ze zdjęcia powyżej baaardzo przypadło mi do gustu,
wygląda super jako dzienniak i co najważniejsze – nie podkreśla mi worów pod
oczami. Na żywo prezentowało się to świetnie, zdjęcia są stare, gdyż aktualnie
jestem w stanie „nie do pokazywania się publicznie”
Szykuje się, żeby opisać włosową historię, taka dość nietypową, ale która jest dla mnie bardzo ważna :) Na razie nie zdradzam więcej.
Dziękuję miłe Panie za odwiedziny i za wszystkie pozostawione miłe komentarze!
Uwielbiam takie masełka. Lubię kiedy konsystencja jest bardzo gęsta, a wręcz stała :) taki ze mnie dziwoląg. :)
OdpowiedzUsuńJaki dziwoląg? gdybyśmy wszystkie lubiły to samo, jakby firmy kosmetyczne działały?? :)
UsuńWitaj :) Bardzo ci dziękuje za komentarz , jest mi niezmiernie miło,że tak odbierasz moje posty :)Tematyka twojego bloga jest mi bliska, dlatego tez chętnie będę obserwować , może ty tez się skusisz :) CO do krówki, ahhh ile razy się nad nią zastanawiałam, chyba tez namówie swojego mikołaja na taki prezencik ;) Makijaż oka , piękny ... taki jesienny ;) Pozdrawiam i zapraszam na dłużej
OdpowiedzUsuńCo do worów i cieni - jedno słowo: korektor. Ja fiolety kocham, nie tylko na oczach, ale wszędzie :D
OdpowiedzUsuńZ krówki miałam tylko sól do kąpieli (w identycznym opakowaniu) o zapachu karmelizowanego jabłka. Zapach super, działanie przeciętne. Może skuszę się na to Twoje masło, bo cena bodyszopowego trochę mnie zaczyna przerażać :)
Ja byłam mile zaskoczona i zadowolona. Boobs also :D hehe...
Usuńduzo razy kusił mnie opakowanie krówki ale nie wzielam,teraz chyba nie przejde obojetnie;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj miałam okazję kupić krówkę, ale jakoś nie jestem przekonana. Może czas to zmienić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mam identyczną krówką (balsam i peeling) :) Pachną nieziemsko!
OdpowiedzUsuńMoże dzisiaj jak wygram 50 mln to się z Tobą podzielę i będzie jak znalazł na dwie piękne "chałupy" ;)
Jak przytyć? A no bardzo prosto- przychodzisz do mnie, ja Ci po znajomości oddaję parę kilo i gra gitara :D
OdpowiedzUsuńZ krówką też się teraz zaznajamiam. Mam peeling o zapachu mango i brzoskwini czy jakoś tak... mango jest w nim na pewno :) Pachnie pięknie, opakowanie ma boskie, ale po co wpychali do niego parafinę?! Przez to po peelingu muszę jeszcze raz myć ciało żelem pod prysznic :(
Dali do peelingu parafinę? Szczerze na razie był to mój pierwszy "krówkowy" nabytek, nawet nie wiem jaki ma skład, bo wyrzuciłam dawno ulotkę :) Więc nieświadomie CO, ale stwierdziłam, że działa:)
Usuńteż kupiłam niedawno to cudo i jeszcze nie otworzyłam :) na razie pięknie wygląda na półce ;P
OdpowiedzUsuń