Witam Kochane!
Bardzo miło mi patrzeć jak liczba wyświetleń bloga rośnie, tak jak i liczba obserwatorów (witam gorąco u siebie:P ) Z racji tego obiecuję, że gdy styknie mi 1000 obserwacji zorganizuję konkurs na rysowany portret, żeby i inni mieli coś z tego bloga. Więc jeśli któraś byłaby zainteresowana na przyszłość pstrykajcie zdjęcia swoim pięknym buźkom, a o szczegółach kiedy indziej:)
A teraz krótkie, ale szczere podziękowanie dla Eweski za wyróżnienie w jej makijażowym konkursie. :)
No ale przechodząc do dnia dzisiejszego... Semestr zimowy jest dla mnie obfity w dwa dni wolne od zajęć(środy i czwartki) kiedy to powinnam chodzić na praktyki do szkoły, ale na razie tylko się obijam i udzielam korepetycji :) Dziś mam niestety dzień nauki, dwa rozdziały słówek na test vocabulary, ale z racji tego, że od tłumaczeń i definicji paruje mi już głowa postanowiła umilić sobie chwilę blogami - nie tylko moim, ale Waszymi :) No cóż.
Dzisiejszy wpis to włosowa historia, która jest
bardzo ważna dla mnie. Jestem alergikiem, niesamowicie silnie reaguję
wszystkimi możliwymi sposobami na sierść psią. Dlatego nigdy nie mogłam mieć
psa, czego bardzo żałowałam, gdyż żaden chomik ani kanarek nie wypełnił
dziecięcych marzeń o przytulaniu do pupila merdającego ogonem. Gdy
przeprowadziliśmy się do domu prywatnego do naszego domu dołączył bernardyn,
jednak pies spał w swojej budzie w ogródku i nie miałam z nim styczności.
We wrześniu zeszłego roku znajoma mamy zaproponowała nam
szczeniaka. Standardowo odmówiliśmy (zarówno ja, jak i siostra z mamą
alergicy..), bo uczulenie na sierść. Na co właścicielka: „Ale on ma włosy!”
Decyzja zapadła w ciemno – bierzemy! Nie wiedzieliśmy jak będzie wyglądać,
wiedzieliśmy, ze domowy i niewielki, słodki (ale w sumie każdy właściciel mówi
tak o swoim psiaku) i po paru dniach pojechaliśmy po psiaka. I to była
najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć :)
Szczeniaczek był najsłodszym stworzonkiem na świecie, do tego
łasił się i merdał ogonkiem, przytulał i wcale nie bał. Był cały bialutki z
czarną plamką na oku i uchu po przeciwległej stronie. Czarne oczka kota ze
Shreka, czarny nosek i się zakochałam. Właścicielka bardzo wyrozumiale podeszła
do naszego przygarnięcia, powiedziała, że możemy go oddać, jeśli się okaże, że
on też nas uczula. Zasmarkana i popuchnięta czy też nie – wiedziałam, że nie oddamy :)
Gdy przyjechał do nas do domku był małą istotką, która
lubiała szaleć ale jednocześnie potrzebowała wiele pieszczot i ciepła. Szybko
się zaaklimatyzował i odnalazł swoje miejsce w stadzie. Po tygodniu próbnym
odetchnęliśmy z ulgą, gdyż żadna z nas nie zaobserwowała żadnych oznak alergii.
Psiak został. Miał biały puszek do którego mogę przytulić twarz(w końcu!!) i
nic mi nie jest! Maleństwo mieściło się w ręku, uwielbiało moją szczotkę i
wylegiwanie na łóżku.
Przyszła zima i okazało się, że mimo, iż jest to piesek
typowo domowy (kanapowy wręcz!) to uwielbia śnieg. Okazało się, że jego puchate
włoski rosną w zatrważającym tempie (ach, żeby mnie tak rosły!) i szybko nie
było wiadomo gdzie ma oczy! Psiak wygladał jak mop, nie wiadomo było gdzie przód a gdzie tył, więc konieczny był psi fryzjer. Teraz, gdy okazało się, że z częstotliwością przycinania jego włosów byśmy na tym zbankrutowali sami przeprowadzamy regularne i udane strzyżenia :) Dodatkowo robiłam z niego małego pedałka wiążąc mu
kokardy i chusteczki, które świntuch nosił dumnie :D
Maleństwo urosło troszkę, ma się dobrze i jest komiczny. Nie
wspomniałam chyba o rasie? Jest to Coton de tulear – francuski piesek
antydepresyjny :) Generalnie Dino (bo tak się wabi) jest śmiesznym psiakiem,
który ma pyszczek, jak gdyby cały czas się śmiał. Wciąż najbardziej lubi się
przytulać i bawić. Gdybym zostawiła jakiś kosmetyk na podłodze – zaraz będzie
go podkradał (wie co dobre:P). No a opisując jego charakter jest to pies
zaczepno – obronny: najpierw zaczepia, a potem trzeba go bronić :) Pilnuje domu przez szybkę w drzwiach i cieszy wszystkich
swoim szaleństwem i energią. Potrafi się cieszyć tak wdzięcznie, że nawet
największy twardziel wymięknie! Co się w nim zmieniło, to czarne włoski "wyblakły" i zrobiły się szare. Co prawda ślicznie wyglądał gdy ten kontrast z bielą był większy ale teraz przynajmniej widać mu oba czarne oczka :) Co do pielęgnacji - nie było zaleceń od weterynarza co do specjalnych szamponów, dlatego kupujemy mu po prostu szampony do sierści jasnej, czasami myję mu moim Savon Noir, ale ciężej i dłużej wtedy mi to schodzi, a on nie lubi kąpieli :) A gdy się go zmoczy ma ryjek jak szczurek i ogólnie wygląda wtedy na 3 razy chudszego niż jest. Bardziej musimy zwracać uwagę na jego dietę niż "kosmetyki" i częste czesanie włosków. Z tego co mi się wydaje Yorki też mają włosy? Tylko są one takie lśniące. Dlatego też dziwi mnie, bo Dinuś gdy hasa po ogrodzie w dużej trawie wygląda bardziej jakby był małym barankiem i taką też ma sierść :)
Tak, jak dzieci wnoszą wiele ruchu do domu, tak ta mała
psina wniosła w nasz dom.
A Wy macie psiaki w domu? A może któraś z Was ma alergię na sierść i jakoś sobie radzi??
Pozdrawiam ciepło!
Jest śliczny i słodziutki! Wygląda jak pluszak :D Mam kotkę i ona wnosi senność zamiast ruchu :D
OdpowiedzUsuńJest super słodziutki :)
OdpowiedzUsuńJa mam Yorka, więc też zamiast sierści ma włosy. I jest moim najukochańszym skarbeńkiem :D
ogólnie nie przepadam za psami, ale ten jest przeuroczy ! :)
OdpowiedzUsuńhehe jakie cudo ! psy to najlepsi przyjaciele czlowieka :)!
OdpowiedzUsuńJaki cudowny! Ja zwierzaka takiego jak piesek czy kotek będę mogła mieć dopiero gdy będę miała własny dom a to z zakazu rodziców którzy po prostu chcą być wygodni i nie musieć zamartwiać się zwierzakiem. A mojemu chłopakowi niedawno zdechł piesek, którego miał 8 lat :(
OdpowiedzUsuńJaki słodki:)
OdpowiedzUsuńEhh mi marzy się Beagle ale coś nie mam szczęścia do zakupu psa poza tym domowniczka nie życzy sobie psa w domu a ja chcę podusię.
Moi rodzice też nigdy nie chcieli zwierzaka i też obiecałam sobie, że jak już będę na swoim to nadrobię zaległości. Na razie mam 2 koty, ale czaję się na więcej. I nie wyobrażam już sobie, jak ja mogłam żyć bez nich. Wracanie do domu, gdzie czeka na Ciebie taka stęskniona istotka, która cieszy się, jakby rok Cie nie widziała... :)
Usuńjaki słodziak, po prostu napatrzeć się nie mogę! Cudowna psina :)
OdpowiedzUsuńsłodziak :) Ja mam shih-tzu i też taki misiu :)
OdpowiedzUsuńzaprosiłam cie do tagu jeśli masz ochotę :)
OdpowiedzUsuńO jaaaaa! Uwielbiam notki o psach :)
OdpowiedzUsuńJa mam westa, który też podobno dysponuje włosami- ja się za bardzo na tym nie znam, nie mam alergii na sierść- rasę wybraliśmy z innego powodu :) Kiedy tak czytam o Twoim Dino, okazuje się, że jest bardzo podobny do mojego Olisa- mój west też ma charakter zaczepno obronny. A te kulki ze śniegu na zdjęciu... gosh, u mnie to samo! Po każdym spacerze w zimie odmrażanie :/ Dłonie sobie przemrażam, bo odmrażam mu te kulki w dłoniach, bo nie lubi suszarki :/ Teraz mój west śpi na mojej poduszce i chrapie bezczelnie xD
Pozdrowienia dla Ciebie i Dina! :)
Bardzo się cieszę, że znalazłaś swojego przyjaciela, który Cie nie uczula. Wtedy życie od razu nabiera kolorów. Ponoć w przypadku kotów też są rasy, które nie uczulają :) Ja od moich kotów pozbyłam się alergii na pyłki, którą wcześniej miałam przez wiele lat, a teraz nic.
OdpowiedzUsuńPodobnież koty częściej wywołują alergię :) Mnie koty nie ruszają, a psy na potęgę. Ale ciekawa zależność z tym wpływem na pyłki - pierwsze słyszę o takim dobroczynnym wpływem kociaka:)
Usuń