Cześć Dziewczyny!
No cóż, nie jest to niestety mój cytat, ale mojej dobrej znajomej, która powiedziała tak po użyciu produktu, który dostała ode mnie i koleżanek w prezencie, a który chciałam Wam dziś opisać :) Dlatego też czuje się rozgrzeszona cytując ten jakże obrazowy wpływ kosmetyku na włosy i w tym przypadku - plecy :D
Joanna, albo Dżoana - nazywamy tak, jak lubimy, a czy lubimy, to zależy już tylko od naszej skóry, włosów i upodobań. Tak się składa, że miałam już dość trochę produktów Joanny i z większością się polubiłam. W [TYM] poście opisywałam swoje przeżycia związane trochę z szałem na olejek arganowy w kosmetykach i krótki opis kuracji firmy Marion. Nie przyniosła ona ochów i achów, wręcz mały zawód, więc dość sceptycznie podchodziłam do Eliksiru Joanny.
No cóż, więc zostaje mi tylko szybko popodniecać się jego działaniem, a potem porównać Eliksir do Kuracji. Różnica przede wszystkim wizualna - Joanna mieści się w masywniejszej, szklanej buteleczce z superową pompką i jest żółciutka! Ale jest jej o 20 ml mniej. Moim zdaniem też gęstsza i bardziej kleista. Na dodatek naprawdę ładnie pachnie, a włosy po Eliksirze Joanny są milutke i zabezpieczone. Zapach utrzymuje się jakiś czas na włosach, tak samo uczucie "miłego" włosa :) Delikatnie nabłyszcza, choć stosowałam go tylko na końcówki, które dzięki niemu wyglądały zdrowo i nie rozdwajały się pomimo ciągłego tarcia o kurtki, szaliki i czapki.
Producent obiecał:
-zmysłowy połysk
-aksamitną gładkość
-zdrowy piękny wygląd
-jedwabistą miękkość
-ochronę przed puszeniem się
No cóż, zdarza się to podobno tylko w bajkach, ale producent miał rację i wywiązał się z obietnic! :) Dajecie wiarę? Sprawiło to, że jest to bezapelacyjnie mój ulubiony preparat i wyciskam ostatnie kropelki szykując się na nowe opakowanie :)
A więc krótka i zwięzła rozprawa nad jednym i drugim:
Myślę, że są to kosmetyki, o których ciężko coś więcej powiedzieć... Używałam go zamiast jedwabiu do włosów, zabezpieczałam moje pocieniowane końce. Jedna, wielka różnica polega na trwałości uzyskanych efektów, które w przypadku Marion po jakimś czasie zwyczajnie znikały. Najśmieszniejsze porównując składy jest to, że perfuma w Marionie niby jest o jedno oczko wyżej, a mój nos nie jest na nią czuły :D Natomiast Eliksir Joanny wyczuję z zamkniętymi oczyma!
Jest to ten jeden z przypadków, kiedy muszę się zgodzić, że naprawdę bardziej opłaca się kupić droższe opakowanie, którego jest mniej, niż tańsze, którego jest więcej. I teraz najciekawsze: kurację Marionu zużyłam szybciej niż Joannę. A to dlaczego? Bo gdy efekt elastycznego włosa nagle wyparował i na powrót moje końcówki robiły się sianowate - nakładałam kolejną porcję, żeby wyglądały dobrze. I tak w kółko. Joannę zaś nakładałam po myciu RAZ a dobrze przez co starczyła mi na około 3 miesiące(jeszcze z niej trochę wycisnę:))
Moim zdaniem Eliksir Joanny to zakup udany i lecę po niego do Drogerii Polskich(tam najczęściej spotykam).
A Wy miałyście do czynienia z Joanną w wersji arganowej?
Czy dzielnie nie dałyście się skusić producentom na arganowe szaleństwo?:)
"Mizing" - loooooooool xD
OdpowiedzUsuńPicola, uwielbiam Cię! Twoje notki (czytane przeze mnie najczęściej późnym wieczorem, kiedy inni domownicy już śpią) sprawiają, że nie mogę się powstrzymać i po prostu śmieję się w głos xD Ty byś potrafiła mnie zaciekawić nawet notką o pupci Maryni xD
Co do eliksirów na końce włosów- chętnie kupiłabym ten Joanny (moje plecy też chciałyby poczuć orgazm....), ale muszę najpierw zużyć giganta z Delii, resztki Green Pharmacy i prawie nowego Biovax'a :P
A no to kolejka jest dość spora :) A wiadomo - mało kto lubi czekać w kolejce :)
Usuńdobrze wiedzieć, że odgłosy nocy, to nie tylko chrapanie ale też śmiech :D
Nie widziałam tej joanny nigdzie, ale się rozejrzę, jak skończy mi się jedwab. Ogólnie argan na twarz mi się nie sprawdził. Na włosy w sumie też, ale w tej odżywce, którą miałam był razem z kokosem więc pewnie dlatego był puch, że uch...
OdpowiedzUsuńNa odżywkę z arganem się nie kusiłam, ale to mnie zaspokoiło :) Jeśli masz w pobliżu Drogerie Polskie to powinno tam być :)
UsuńOstatnio się na nią zastanawiałam ale wolę kupić czysty olejek arganowy. Szczególnie, że pojęcia nie mam co oznaczać dla moich włosów mogą cl-ce itp. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też nie mam pojęcia :P Ale wychodzę z założenia, że jak coś działa, to niech se będzie i kupa łosia!
Usuńheh też chcę taki orgazm na plecach !!!! :)
OdpowiedzUsuńpodpisuję się obiema łapkami pod pierwszym komentarzem, czytałam to wczoraj w nocy i się ośmiałam :)
a taki olejek koniecznie muszę mieć, koniecznie !!!!
:D
UsuńKażdy włos i każde plecy potrzebują trochę dopieszczenia :)
Chyba nastepnym razem sięgne po nią i bede sie miziać :D tak swoją drogą warte uwagi tym bardziej, ze ja zazwyczaj zwracam uwage na kosmetyki kolorowe niz na pielęgnacyjne :)a przydałoby się podpieścic włoski po zimie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie po zimie należy im się to co najlepsze! :)
UsuńA no i z taką ręką też bym tylko rozglądała się za tym co kolorowe, co by nowe cuda majstrować :)
Ostatnio tytuły Twoich postów są baaardzo prowokujące! Joanna produkuje bardzo porządne kosmetyki, dlatego nic dziwnego, że Olejek się sprawdził :). Kurczę, jakbym jeszcze umiała profesjonalnie analizować składy tych kosmetyków...
OdpowiedzUsuńJa już nie wnikam w te składy. Przez cztery miesiące buszowałam i próbowałam się poduczyć. Znam podstawy dla własnej świadomości o dobrze wiedzieć jak co działa. Ale jak jest dobre - nie obchodzi mnie skład :)
UsuńKosmetyk zaprezentowałaś wyjątkowo :) Podoba mi się recepta:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) recepta z autopsji :D
UsuńSuper, właśnie się przymierzałam do zakupu jakiegoś argana na włosy, popatrzę za Dżoanną, bo cena wydaje mi się być bardzo przyjemna :)
OdpowiedzUsuńNa początku porównując do Marion myślałam, że drogie, ale z perspektywy czasu - zwraca się inwestycja :)
Usuńrecetpa na plecowy orgazm zaczyna się od umycia włosów :D a więc dobrze! haha.
OdpowiedzUsuńnormalnie nie przepadam za takimi olejkami.
no cóż, może bez umycia też by poszło, ale be uczucia komfortowej świeżości :D
UsuńChętnie bym przytuliła ten eliksir z joanny tylko gdzie go dostać?:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:)
napewno w sieci Drogerii Polskich ich oddziały TU >> http://drogeriepolskie.pl/drogerie.html
Usuńuwielbiam Twoje posty, pisanei o rzeczach na pozór zwykłych w sposob niezwykły i smiesnzy czestpo hehe;)
OdpowiedzUsuńja narazie odkładam na psiego fryzjera dla fokusa wiec moje włosy musza poczekac na to cudo:D
Idzie wiosna, pies też musi się podrasować doskonale rozumiem :D
UsuńMój Lowelas też idzie na (ś)cięcie przed okresem ciepła:)
nie używałam nic ;P
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ja jestem nie normalna, czy moje włosy aż tak złe, ale mnie moje włosy nigdy nie mizing, tylko irytująco gilgoczo-swędzą :( Anyway, ja próbowałam olejku arganowego z HASK i byłam z niego bardzo zadowolona, ale w końcu skusiłam się na czysty, organiczny olej arganowy i jestem w fazie testów ;)
OdpowiedzUsuńOo, ja odpuściłam naturalny argan przez cenę... A u mnie włosy są bardzo szorstkie z natury, więc jak uda mi się doprowadzić je do stanu "mizing" to jest "full satisfaction" ;D
UsuńWiesz mi też się wydawało, że cena będzie zaporowa, ale kosztował mnie 14 funtów za 200ml i uznałam, że przy takiej pojemności nawet w przeliczeniu na złotówki warto jest spróbować, bo większość serum do końcówek też kosztuje od 25zł, a chcę podreperować fizycznie włosy, nie łudzić się silikonami (którymi też nie gardzę stosowanymi świadomie oczywiście).
UsuńPrzeczytałam tytuł i... nie wiedziałam co mam o tym myśleć, a Ty tu o olejku do włosów rozprawiasz. Oj, Picola, co z Ciebie wyrośnie. :D
OdpowiedzUsuń"Kulfon, Kulfon co z Ciebie wyrośnie!" I teraz będę przez Ciebie śpiewać aż nie zasnę :D
UsuńPo takich ochach i achach muszę go kupić, bo moje włosiska bo obcięciu grzywki i codziennym prostowaniu są w rozsypce (dosłownie :)) .
OdpowiedzUsuńA po przeczytaniu tytuły i zobaczeniu zdjęcia byłam pewna, że to olejek do masażu :D
Po części jest do masażu :D Plecków!! :D
UsuńNo prostowanie grzywki jest rujnujące... ale uzależniające :)