Kiedyś wspominałam o podkładzie Ever Lasting z katalogowego Oriflame, ale szybko go zostawiłam pomimo dobrej konsystencji. Dlaczego? Bo za mało krył, a ja wtedy byłam nastawiona na mocniejsze tuszowanie niedoskonałości. Teraz takie podkłady służą mi wyłącznie na wielkie wyjścia, albo gdy wiem, że będziemy pstrykać zdjęcia. Na co dzień chciałam już coś delikatniejszego i dlatego też wróciłam do Ever Lastinga.
Zdecydowanie na liście ulubieńców w kategorii lekkie podkłady króluje DD od Bell, Ladycode (popatrzcie same - klik), jednak moje trzy opakowania zapasu powoli się kończą, w Biedronce nie widziałam zapowiedzi ich powrotu, więc nadeszła pora poszukiwań i przy opisie różnych podkładów, które umieszczałam TUTAJ wybrałam Oriflame, gdyż opisałam go jako "najbardziej pasujący do mojej suchej skóry" :) Chyba powinnam ufać w to co sama sobie piszę? :)
Podkład jest w plastikowej buteleczce z pompką. Wiem, że szklane opakowania są eleganckie i ładniej wyglądają, ale zawsze serce mi staje gdy się przewróci albo spada z toaletki (zazwyczaj, gdy maluje się w pośpiechu!). Pompka działa jak natura chciała, wyrzucając z siebie dokładnie taką ilość podkładu jaki chce tego nakładająca :)
Krycie oceniam na lekko-średnie, można je stopniować, ale nie uzyskamy na pewno maski. Przykrywa drobne przebarwienia i wyrównuje koloryt twarzy jednocześnie wyglądając świeżo i naturalnie.
Konsystencja jest bardzo przyjemna - kremowa i świetnie współpracująca zarówno z palcami, jak i gąbką do makijażu.
Mój kolor to porcelanowy i po chwilowym utlenieniu idealnie pasuje do mojej zimowej bladości. Jak widzicie na zdjęciu wyżej - przykrył trochę spękanych naczynek i delikatnie zatuszował cienie zostawiając lubiane pieguski na wierzchu :)
Pisałam, że szybko schodzi z twarzy - wklepany odpowiednio i dobrze zapudrowany trzyma się nienagannie cały dzień wszędzie z wyjątkiem nosa, gdzie wypadałoby go poprawić po paru godzinach, by cieszyć się makijażem cały dzień. Ale to chyba ja mam tak z nosem, non stop dotykam go rękami przez co żaden kosmetyk sobie na nim nie pomieszka...
W zbliżeniu i oddaleniu połowa twarzy już została potraktowana podkładem, druga czeka na swoją kolej :) Prawda, że efekt jest bardzo naturalny? No ale ponieważ moje cienie pod oczami potrzebują mocniejszego działa do akcji wkraczają korektory. Pomimo nich wyglądam trochę na niedospaną, ale to przez gorączkę i szereg chorób, które mnie trzymają :) Ale makijaż w pełni już po zapudrowaniu prezentuje się w świetle dziennym / sztucznym tak:
Jestem w pełni usatysfakcjonowana, cena 29,90 złotych nie odstrasza za fajną jakość i komfort użytkowania. Jedyny minus - dostępność. Ja wiem, że jest wiele konsultantek, ale dobór odcienia przez zdjęcie w katalogu, jakkolwiek wierne by ono nie było - nie jest po prostu dobre. Mi się udało i trafiłam od razu - oby i inni mieli takie szczęście ;)
Lekkie podkłady w rozsądnej cenie - macie jakieś swoje typy?
Wygląda całkiem fajnie, ale ja jak na razie mam jeszcze kilka w kolejce do przetestowania, więc raczej sie nie skusze ;)
OdpowiedzUsuńAch, jak dobrze Cię rozumiem!! Całe szczęście to już troszkę pozbyłam się swoich zapasów, bo też było tak wiele czekających na swoją kolej, że nie wiedziałam od czego zacząć ;)
Usuńw końcu gdzieś czytam o Oriflame, a nie Avonie :) tego podkładu nie miałam, ale używam z The ONE i myślę, że działają podobnie ;)
OdpowiedzUsuńPo przeprowadzce dopiero parę dni temu znalazłam pierwszą konsultantkę Oriflame i widziałam katalog pierwszy raz od ło-ho-ho! Ale też chwaliła ten The ONE, że bardzo podobny, tylko rzadszy... Też bym chętnie sprawdziła ;)
UsuńJa niedawno kupiłam podkład z Iwostinu, ale okazał się dla mnie za ciemny, więc muszę poszukać czegoś innego. Jestem bardzo ciekawa tego z Oriflame, czy Twój odcień był najjaśniejszy?
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś próbowałam Iwostinu (dostałam próbkę-odlewkę z apteki) i był za pomarańczowy.... Mój odcień jest pierwszy w gamie kolorystycznej :) Gdybyś chciała mogę Ci podesłać odlewkę ;)
UsuńOh bardzo nie lubię tego podkładu... Też mam kolor porcelain, ale po utlenieniu to jest jakiś nie wiem sunset xD u mnie wygląda strasznie pomarańczowo... Dlatego stoi i czeka aż skończą mi się wszystkie podkłady i wróci do łask, ale i tak wie, że to nigdy nie nastąpi xD Obiecuję, że próbowałam jakoś go polubić, ale nie...
OdpowiedzUsuńJestem szoku, że Oriflame ma tak fajny podkład ;)
OdpowiedzUsuńa mi się bardziej podobasz bez podkładu :) masz naturalnie ładną cerę
OdpowiedzUsuńFajna sprawa, tez mam problemy z cieniami pod oczami :( próbowałam tych wszystkich kremów BB i nie sprawdzają się u mnie.. jedyny podkład jaki lubię to Rimmel, Wake Me Up, a kolejna sprawa to taka że ja podkład używam hm... 2 razy w miesiącu :P albo i wcale hehe
OdpowiedzUsuńPodkładów oriflame w sumie nie znam. Ten ładnie u Ciebie wygląda.
OdpowiedzUsuńużywałam go przez chwilę, fajny, lekki, delikatny podkład:)
OdpowiedzUsuń