Cześć Dziewczyny!
Jako mała dziewczynka często bawiłam się po cichu klockami lego w swoim pokoju, zajęta całkowicie żyjąc w swoim świecie. Rodzice inwestowali w coraz to nowe opakowania małych plastikowych elementów, widząc, że ta właśnie zabawa pochłania mnie całkowicie i nie trzeba się wtedy mną "zajmować". Pewnego razu oderwałam się od klocków i poleciałam do łazienki do mamy z jakąś głupiutką prośbą, albo bardzo wówczas ambitnym pytaniem z dziedzin egzystencjonalnych, kiedy to zobaczyłam TO...
Mama zdzierała sobie płatami skórę z twarzy i wyglądało na to, że nie tylko ją to NIE BOLI, ale najwyraźniej chyba też sprawia jakąś dziką przyjemność! Patrzyłam tak zupełnie wmurowana, wszelkie dziecięce dylematy rozpłynęły się w nicość, a moje mopsie oczy robiły się coraz większe i większe...
Takie było moje pierwsze przeżycie z maseczką typu peel-off...
Po latach, kiedy sama zaczęłam zamieniać zabawki na kredki do oczu i maseczki stały się częścią moich rytuałów kosmetycznych maseczki typu peel-off zdecydowanie nie przerażały mnie tak bardzo jak owego feralnego dnia z mojej młodości :)
W moje łapki wpadło fioletowe opakowanie maseczki od Oriflame, które służyło mi naprawdę dłuuugo... Ten egzemplarz określono jako złuszczająco-ujędrniający.
Ma lekko różowy kolor(widoczny również na twarzy) i setki malutkich, świecących drobinek. Standardowo, po zaschnięciu i odczekaniu określonej ilości minut z twarzy maseczkę zrywamy. Ta ma akurat silne właściwości przywierające i ściągając ją z twarzy mam wrażenie, że zdzieram ją z własną skórą :) A nie daj Boże zechce wtopić się w jakiegoś małego włoska przy brwiach!
Jednak skóra po zabiegu jest niesamowicie gładka, miła i... chyba naprawdę bardziej napięta. Aż miło dotykać twarzy :) Maseczka dobiegła końca, ja ceniłam ją za walory estetyczne jak i działanie. Nie wiem, czy jest jeszcze dostępna - nie lubię w produktach katalogowych tego, że asortyment wciąż się zmienia i nawet jeśli uda nam się wyłapać jakąś perełkę - trzeba być psychicznie przygotowanym, że za parę katalogów może przestać istnieć...
Może polecicie mi jakiegoś godnego tej maseczki zastępce?
Buziaki!
Avon też taką posiada i to chyba w stałej ofercie - ale ręki sobie nie dam uciąć :) w serii planet spa :)
OdpowiedzUsuńHmm... katalogu nie widziałam od łohoho albo i dłużej!
Usuńha teraz nawet sklep internetowy mają - choć ostatnio nic już nie kupowałam
Usuńnienawidze tego typu specyfików ,, trzeba miec cierpliwosc ja nie mam:(
OdpowiedzUsuńWolisz zmywane/wchłaniające się? Ja uwielbiam skrobać (czy to skórę schodzącą z pleców po opalaniu, czy maseczkę z ryjka :P)
Usuńja też pamiętam jak moja mam ściągała takie maseczki, a ja myślałam tylko 'blee wygląda to jak z horroru':D ale cóż przyszedł i czas na nas, ja mam taką maskę też z Oriflame'u tylko taką mniejszą z jakiejś taniej serii, chyba coś koło 10zł kosztowała:)
OdpowiedzUsuń