Dziś szybki post, inspirowany trochę notką Ady o makijażu jednego cienia. Co prawda Ada użyła pięknego MACa, ja pokusiłam się o używaną codziennie paletkę Sleeka naturalka, ale sam pomysł spodobał mi się o tyle o ile z takim własnie makijażem rodzą się przemiłe wspomnienia.
W Liceum posiadałam jedną paletkę pięciu cieni Lovely zawierających piękny błyszczący srebrny, matowy ciemno szary, połyskujący ciemny rudo-brązowy, roziskrzony wyblakły złoty i perłowo biały. Malować się uwielbiałam, jednak jak to wyglądało? Nakładanie JEDNEGO cienia na całą powiekę, a następnie rozcieranie czarnej kredki narysowanej wzdłuż linii rzęs. I tyle. Jednak nigdy nie czułam się źle w takim zestawieniu :) Choć rodzice oczywiście narzekali, że maluje się za ciemno, że nie powinnam tak masakrować swoich powiek itd... Jak sobie teraz pomyślę o nakładaniu tej twardej kredki a potem rozcieranie jej to aż mi żal moich powiek... :)
Pokusiłam się więc na tę wersję makijażu, jednak aby wyglądał on trochę lepiej manewrowałam tym jednym cieniem aby sprawić wrażenie, że nałożyłam tam coś jeszcze :) Efekt? Same oceńcie.
No cóż, muszę przyznać, że faktycznie wyglądało to jakbym użyła dwóch cieni, mimo zwykłego rozcierania. Użyłam brązu o nazwie MINERAL EARTH i dodałam standardowo czarną roztartą kreskę :) Bardzo mi się podoba taki make-up bo mimo, że ciemniejszy dobrze się czułam i na co dzień chętnie "wkładam" brąz :)
Dolną powiekę tylko pociągnęłam lekko tuszem według zasady - im bardziej niewsypana jesteś, tym mniej nakładaj na dół. O ile nie zawsze jestem temu wierna, to zazwyczaj trick ten niweluje w pewnym stopniu efekt podkrążonych oczu z którym mam i tak problem :) Oczy były hynotajzing! :)
A Wy zmieniłyście ja nawyki makijażowe na lepsze i zdrowsze, czy macie ten sam styl od dawna? :)
Pięknie Ci wyszedł ten makijaż :) Najlepsze w tym jest to, że jeden cień, ale dobrany do koloru oczu i odpowiednio nałożony potrafi pięknie podkreślić naszą urodę :) Nie potrzeba wypchanej toaletki aby ładnie się pomalować.
OdpowiedzUsuńI faktycznie - przywołuje wspomnienia ;) ale dobrze, że teraz "świadomość kosmetyczna" jest większa ;)
też się cieszę z tego powodu dla własnego zdrowia:D
UsuńDziękuję bardzo, w sumie to przyznaję rację - najważniejsze jest dobranie cienia do siebie. Choćby nie wiem jaki był piękny fiolet - na mnie byłoby to okropne :)
Mimo, że jednym cieniem to makijaż i tak piękny i rzeczywiście wygląda jakbyś więcej cieni położyła na powieki :) Ja lubię malować zjednym kolorem, ale jasnym - najlepiej liliowym :)
OdpowiedzUsuńA ja znów nie umiem posługiwać się i nieładnie mi w jasnych, dlatego zazdroszczę liliowego :)
Usuńefekt?bardzo zalotny i przykuwajacy spojrzenie!:)
OdpowiedzUsuńDzięki Bery :* Miło słyszeć bo znasz się na rzeczy :)
UsuńJakbym miała zgadywać, to powiedziałabym, że użyłaś dwóch, a może nawet trzech cieni - super! :)
OdpowiedzUsuńTeż byłam zaskoczona, jak fajnie może to wyjść :) Dziekuję :)
UsuńOj a ja się zgłosiłam do konkursu a jeszcze nic nie dostałam :(
OdpowiedzUsuń:) Soon :)
Usuńprostota to jest to dziś jestem taka sobie prosta zakamuflowana z tuszem brzoskwiniowym różem i czerwonym liptintem na ustach. styka tak mi najlepiej
OdpowiedzUsuńNo i elegansio! :) Czasem tak codziennie się maluję, że aż miło wrócić do prostoty wykonania :)
UsuńMam ten sam styl od dawna - nie maluję powiek, bo nie umiem albo po prostu nie chce mi się próbować nauczyć:) A jak już próbuję, to jedno oko wychodzi fajnie, a drugie spieprzę maksymalnie:P Mocny makijaż, ale podoba mi się!
OdpowiedzUsuńHahaha! Mi tak zawsze rysując szkice - jak jedno oko wyszło, to drugie musiałam spierniczyć... "i cały misterny plan" że tak zacytuję :D
UsuńDa się?:) da się;) i to z jakim fajnym efektem
OdpowiedzUsuńmakijaż w ciepłym kolorze, taki idealny na te ponure dni :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie podkreślone oko :) Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje dwa blogi :)