Cześć Dziewczyny!
Cienie pod oczami są moją zmorą i kompleksem numer jeden odkąd tylko pamiętam, zaś wspomnienia prawdziwie MOJEGO pierwszego kosmetyku(nie podkradzionego mamie:)) kręcą się wokół korektora, którym mogłabym je zniwelować. Było to tak dawno temu, że ciężko mi dokładnie określić datę, ale z pewnością były to lata panowania katalogowych produktów kosmetycznych, które szerzyły się wśród naszych mam niczym epidemia. Wtedy to dostałam swój pierwszy korektor antybakteryjny, który śmierdział miętą, miał w sobie jakiś trupio-szary pigment i przeokropnie wysuszał. Pomimo swego przeznaczenia ściśle określonego przez markę jako wysuszający wypryski i niedoskonałości kładłam go namiętnie na okolice oczu nie zważając na szczypanie i czerwieniące się oczy, tylko ciesząc się z efektu delikatnego zamaskowania swojego życiowego kompleksu.
I tak rynek się zmienił, firmy kosmetyczne oferują nam szeroką gamę barw i odcieni korektorów o różnorakim przeznaczeniu, wykończeniu, właściwościach a także formie wprowadzając coraz to nowe wynalazki jak kamuflaże i pasty koloryzujące. Dziś chciałam skupić się na korektorach w formie płynnej, które uważam za dobre, lub naprawdę dobre jeśli chodzi o ich zachowanie w okolicach oczu.
Trzy gagatki, które mam przyjemność porównać to:
1. MAYBELLINE Affinitone nr 1 Nude Beige
2. REVLON Colorstay nr 02 Light
3. CATRICE Liquid Camouflage nr 010 Porcelain
Na wstępie zacznę może od korektora Maybelline, gdyż był dla mnie odkryciem pod koniec 2013 roku. Uznałam go za najlepszy korektor, który przetestowałam w prawie każdych warunkach i utrzymywałam się w przekonaniu, że znalazłam "tego jedynego" w kosmetycznym świecie :) Mój kuferek zasiliły trzy kolory tego maleństwa, który poprawiał mankamenty urody o każdej porze roku przy każdym odcieniu opalenizny. Moje pianie nad jego wspaniałością możecie poczytać chociażby tutaj. Jednak po tak długim związku coś zaczęło się psuć. Co jakiś czas moje oczy reagowały szczypaniem, gdy tylko zaczęłam nakładać korektor, a całkiem nowego opakowania odcienia nr 2 w ogóle nie byłam w stanie aplikować, gdyż dopadała mnie łzawica.
Boje się kupić kolejne nowe opakowanie obawiając się, że reakcja będzie taka sama, a mój ukochany korektor zrobi mi tylko krzywdę...
MAYBELLINE Affinitone concealer
Cena: 20-30 zł
Pojemność: 7,5 ml
Drugim nabytkiem okazał się Revlon kupiony przy jakichś chaotycznych zakupach. Parę dni wcześniej dałam się namówić w drogerii na korektor z Paese, który kompletnie nie dawał rady z sińcami pod oczami, więc wracając przez Galerię Krakowską upolowała korektor z serii Colorstay.
Jest delikatny, ale dość dobrze kryje. Nie obciąża i ma bardziej "mokre" wykończenie (affinitone przyzwyczaił mnie do bardziej satynowego:)) Odcień 02 ma żółte tony, przez co dobrze sprawdza się pod oczami. Jeśli chodzi o trwałość - przypudrowany daje radę cały dzień, nie "kluszczy" się ani nie waży w trakcie dnia. Dużo mniej podoba mi się efekt jaki nim uzyskuje od Affinitone, ale doceniam mniej obciążające właściwości. Ogólnie jest ok, choć cena moim zdaniem jest jednak za wysoka.
REVLON Colorstay concealer
Cena: 40-50 zł
Pojemność: 6,2 ml
Odkryciem ostatnich miesięcy okazała się płynna wersja kamuflażu od Catrice, czyli po prosu jak sam producent stwierdza: korektor o wysokim poziomie krycia :) Nie miałam w swoich zbiorach wersji słoiczkowej, gdyż podłapałam inny kamuflaż, który mnie zaspokoił, ale na płynną wersję kultowego kosmetyku musiałam się skusić. Nie widziałam nigdzie stacjonarnie, więc zamówiłam online. Na początku kolor mnie przeraził, bo jest bardziej blado-szary niż moje dotychczasowe korektory. Jednak zauważyłam, że nabiera koloru i utlenia się delikatnie zmieniając kolor, przez co idealnie stapia się ze skórą.
Nie będę się rozgadywać - bez żadnego wahania mogę go nazwać ulubieńcem roku:)
Nie obciąża, ma piękne, satynowe wykończenie, doskonale stapia się ze skórą jednocześnie zapewniając bardzo dobre krycie bez efektu częściowo "zamalowanej" twarzy w newralgicznych punktach(czyt. pod oczami:)), dobrze radzi sobie też z niedoskonałościami :) Minusów nie odnotowałam, prócz słabej dostępności stacjonarnie, ale teraz i tak wszystko można dostać w sklepach internetowych bez łażenia po drogeriach, więc ten minus się nie liczy :D Zapach niespecjalnie przypada mi do gustu, ale dzięki Bogu nie utrzymuje się na skórze i nie zawraca mi nosa.
Catrice dostaje ode mnie szóstkę z plusem za stosunek jakości do ceny!
CATRICE Liquid Camouflage High Coverage concealer
Cena: ~20 zł
Pojemność: 5 ml
Porównanie efektów - polecam kliknąć, żeby się powiększyło :) |
NIE wiem, czy do końca na zdjęciach widzicie o co mi chodzi dokładnie - zdecydowanie Catrice daje najlepsze krycie i niweluje sińce oraz drobne plamki, którymi mam ozdobioną całą twarz. Z drugiej strony Revlon daje bardzo naturalny efekt takiej "niedopracowanej" twarzy i również z chęcią po niego sięgam. Jeśli jednak mam być szczera - wiem, że za tą cenę jest to moje pierwsze i ostatnie opakowanie :)
Korektory płynne to temat rzeka, ja zraziłam się do wersji pędzelkowych i wolę badać te gąbeczkowe. Dzisiejsze trzy propozycje uważam za naprawdę godne polecenia, jednak uczciwie walkę o pierwsze miejsce zdobywa Kamuflaż w płynie Catrice swoją trwałością, wykończeniem, kryciem i ceną.
A może macie jakiś korektor w płynie do polecenia dla korektoromaniaczki? :)
Buziam!
Ja mam Catrice ale w słoiczku i uwielbiam - kryje wszystko :)
OdpowiedzUsuńCatrice w słoiczku tylko macałam, ale mnie osobiście nie nadaje się zbytnio pod oczy, za to wersja płynna - jak najbardziej ;)
UsuńRany... Ledwie wróciła i już kusi... Serio mnie kusi tej korektor... Rozejrzę się za nim stacjonarnie:) W sumie dla mnie zawsze te wszystkie badziewia pod oczy za mało kryły. Co prawda nigdy nie katowałam się antybakteryjnym korektorem pod oczy, ale często pod oczy na krem a czasem i bez kremu, używałam zwykłego podkładu... Cóż, przynajmniej twarz była scalona^^
OdpowiedzUsuń:D Właśnie bardzo dużo osób z mojego otoczenia nigdy nie używało korektora, jedynie podkładu pod oczy i to wystarczało, no cóż - każdy ma inne potrzeby, dla mnie to był must have! :D
UsuńJeśli masz możliwość stacjonarnie polecam podglądnąć! Ja niestety do stacjonarnego stoiska Catrice mam 60km :(
Uległam i kupiłam... Ale był tylko ten w musie (za 16zl) i nie jestem pewna czy on się nadaje pod oczy, bo jest bardzo gęsty, trochę "suchy" jak dla mnie. Chyba będę go musiała rozcieńczać kremem...
UsuńMa Affinitone i od niedawna Catrice. Affinitone jest naprawdę dobry i jeśli nie mam ochoty na eksperymentowanie to on ląduje pod oczami - u mnie nie wystąpiło łzawienie, ale ja mam mało wrażliwe oczy. :D Ten z Catrice wydaje mi się z lekka za jasny, jestem na etapie "przekonuję się do niego". Zobaczymy, jak dalej mi pójdzie. :D (P.S Swój dorwałam stacjonarnie, hurra! :D)
OdpowiedzUsuńCatrice stacjonarnie? Chylę czoła :D Wszystkie, które widziałam na żywo były zmacane do granic wytrzymałości i nie mówię tu o testerach! Catrice jest jasny, trochę różowych/chłodnych tonów, delikatnie ciemnieje i ociepla przy utlenianiu :)
UsuńMoim problemem też od zawsze były cienie pod oczami, ale nigdy nie używałam korektora na stałe, bo wszelkie próby jego użycia kończyły się zawsze porażką. Może po prostu trafiałam na kiepskie, a może ja coś nie tak robiłam. Ale jak patrzę na Twoje zdjęcie to ten 3 korektor Catrice daje fajny efekt. Może powinnam dać korektorom jeszcze jedną szansę... :)
OdpowiedzUsuńAle dlaczego porażką?? :)
UsuńZ korektorem jak z wszystkim innym - trzeba sobie wypracować współpracę z każdym żeby dawał takie efekty jakich oczekujemy :) Te są o tyle fajne, że wszystkie można stopniować - od delikatnego, naturalnego efektu po duże krycie i to u nich uważam za duży plus :)
tez mam wielki problem z sińcami pod oczami ;/ tylko boje sie ze ten odcien catrice bedzie dla mnie za ciemny, bo mam bardzo jasna karnacje ;/
OdpowiedzUsuńwitam w klubie :P
Usuńszczerze mowiac, mam wersje 010 (jasniejsza) i jestem bladziochem (150 buff revlon:P) - musze przyznac ze gdyby nie ciemnial odrobine bylby moim idealem, ale niestety.
duzo lepiej (przynajmniej w moim przypadku) sprawdza sie korektor z NYX (takze plynny) w odcieniu 01 jesli dobrze pamietam :)
Oj nie jestem bladziochem wielkim, dla mnie wręcz chyba Catrice jest ciut za jasny, ale jak się rozblenduje to jest całkiem ok :) MAM jednego znajomego bladzioszka, muszę na niej sprawdzić :D
UsuńŚwietny jest ten korektor Catrice :)
OdpowiedzUsuńja na razie nie potrzebuję tak mocnego krycia :)
OdpowiedzUsuńostatnio straciłam już cierpliwość, gdy wszystko zaczęło mi się warzyć lub inne psikusy sprawiać pod oczami ;/ wczoraj kupiłam Catrice i liczę na cud
OdpowiedzUsuńWesołych świąt Olu! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana!! Ja się odcięłam totalnie na święta od internetowej cywilizacji, oddałam się za to w całości psim pieszczotom i tak minęło nawet nie wiem kiedy...
UsuńŻyczę Ci gorąco wszystkiego co naj w nadchodzącym Nowym Roku :*
mam Catrice i jest ok, ale moich doło-sińców nic w pełni nie zakryje i jeszcze mi wchodzi w zmarszczki, ale na razie lepszego nie znalazłam, przyjrzę się Revlonowi:)
OdpowiedzUsuńPóki co nie mam potrzeby używania korektora. Nie maluje się też zbyt często. Masz śliczne zdjęcie profilowe na blogu. Odnoszę wrażenie że sympatyczna z Ciebie dziewczyna :) :)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych.
Zapraszam w wolnej chwili do mnie na konkurs :)
Pozdrawiam
jA UWIELBIAM REVLON.
OdpowiedzUsuńJa używam Catrice:) jest całkiem ok
OdpowiedzUsuńJest zdecydowanie ok :) Jednak miałam okazję próbować na wielu osobach i w większości na zaniedbanej skórze bez odpowiedniego nawilżenia jest za ciężki...
UsuńMi korektor z MAYBELLINE zdecydowanie odpowiada ;)
OdpowiedzUsuńZawsze miło do niego wrócić! Choć ostatnio próbowałam korektor z astora i również warto się koło niego zakręcić a niewiele droższy :)
UsuńKiedy Pani wróci na bloga? Bardzo ciekawie Pani pisze + fantastyczne makijaże. Blog odkryłam przypadkiem w czasie szukania info o zdjęciu dyplomowym :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitam :) przydałoby się wrócić po roku leniuchowania, ale codzienne obowiązki skutecznie wypełniają mi czas więc ciężko znaleźć chwilę, żeby stworzyć coś sensownego. Dziękuję za miłe słowa i kopa motywacyjnego ;) Pozdrawiam ciepło!
UsuńWitam :)Genialny blog i bardzo pomocny! :) Używam od jakiegoś czasu MAYBELLINE Affinitone nr 3, pani w rossmannie mi go poleciła, że niby najbardziej schodzi i jest trwały. Jestem z niego bardzo zadowolona ale szukam korektora z jeszcze większym kryciem, mam dosyć widoczne sińce pod oczami i jak przeczytałam tutaj recenzję odnośnie CATRICE to mam ochotę go od razu kupić. Ale boję się, że jego kolor będzie za jasny do mojego podkładu bo niby korektor powinien być jaśniejszy o ton od podkładu... :( Używam revlon colorstay normal/dry 180. A może ten korektor affinitone nr 3 jest za ciemny i lepszy byłby nr 1... nie mam pojęcia, który byłby najlepszy. Może Pani mi coś doradzi? :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDroga Kasiu, ja używam tego kamuflaża Catrice dwójeczki do Revlona 150 którą czasami mieszam z bardziej opalonym odcieniem i bardzo ładnie się stapia :) odcień 01 z tych płynnych kamuflaży jest bardzo chłodny, aż różowawy i raczej go unikam, ale myślę, że do 180 Revlona będzie w sam raz :) Pozdrawiam ciepło!
UsuńMam catrice odcień właśnie w płynie i niestety może on potencjalnie wysuszać skórę pod oczami :( a szkoda bo krycie super :) Używam dłużej niż 3 miesiące.
OdpowiedzUsuńMi osobiście poleciła ten korektor od catrice koleżanka, która zna się na takich rzeczach jak nikt inny. Na początku myślałam że jest tani i że może nie zadziałać, lecz później nie miałam wątpliwości. Moim największym kompleksem również są cienie pod oczami no i bladość. Ten korektor sprawia, że nic nie ma, a za dnia nwet nie czuję że cokolwiek mam na twarzy!:)
OdpowiedzUsuń