Uff… Jeśli chodzi o
marzenia, to musze się wrócić trochę do przeszłości, kiedy to zaczęłam dogłębne
rozkminy na temat swojej egzystencji:D Ponad siedem lat temu zaczęłam pisać
pamiętnik. Zebrało się do dziś już dwanaście zapisanych starannie zeszytów –
jedne z notatkami regularnie pisanymi dzień w dzień, z czasem coraz rzadsze,
podsumowujące. Ale gdy sięgam po te pierwsze, kiedy byłam jeszcze w gimnazjum i
zaczynałam podrywać mojego lubego (hihi:P) pisałam sobie wtedy pełno notatek
upewniając sama siebie, że „marzenia się
spełniają, wystarczy tylko w nie uwierzyć”.
Mimo, że od tamtej pory minęło tyle się wydarzyło, ja nie
mam już piętnastu lat, a on nie jest maturzystom, to wciąż wierzę w to
stwierdzenie. Ostatnio naszło mnie by stworzyć sobie listę rzeczy do których
dążę. Cos na styl tablic „BEFORE I DIE” i mam dwadzieścia parę życzeń, które są
może nie mają takiej wartości materialnej, co ogromną wartość dla mnie. Wśród
przejażdżki limuzyną i posiadaniem piosenki zadedykowanej dla mnie nie mogło
też zabraknąć zapuszczenia włosów :) Osobną listę stworzyłam Pt. „Materialna
masturbacja” czyli rzeczy, którymi mam zamiar się zadowalać, ale są to już
bardziej materialne sprawy. Tu wykreśliłam ostatnio olej kokosowy, nowy
sweterek, paletkę Sleek’a i ładną
bieliznę. Wszystko noszę ładnie zawinięte w portfelu, co powstrzymuje mnie
przed byciem nadto rozrzutnym:) Dziewczyny TAGują się teraz jesiennymi
rozwiązaniami na depresję. Jak jestem zmęczona po całym dniu na uczelni albo po
prostu mam zły humor patrzę sobie na to i wiem, że mam do czego dążyć i jeszcze
tyyyle miłych rzeczy przede mną.
A marzenia, jeśli chodzi o kategorię coś z bardziej
blogowych spraw? Może jeśli ktoś ogląda, czyta, przegląda bloga Anwen miał
okazję widzieć moje ołówkowe bazgroły :) Mam na myśli rysunek, a zdjęcie na którego podstawie rysowałam baaardzo mi się spodobało, no i mogłam choć w jednej setnej odwdzięczyć się autorce czczonego przeze mnie bloga za reaktywację swoich włosów:) Uwielbiam
rysować i ogromnie ubolewam nie tylko nad brakiem czasu(który mimo wszystko
jestem w stanie znaleźć w ciągu tygodnia) ale też nad brakiem jakiejś weny,
nowej twarzy… Chciałbym kiedyś zorganizować konkurs, w którym możnaby wygrać
swój portret :) Potrzebuje czegoś nowego, bo powtarzam w kółko te same(kochane
i bliskie mi ale mimo wszystko te same) twarze. Ostatnio miałam okazję
zorganizować cos takiego na Facebook’u, a że jeden zwycięzca to za mało, więc
prace powędrowały do trzech szczęśliwych osób:) Nie wstawiam niestety tych fajnych zdjęć prac, bo zazwyczaj nim zrobię takowej zdjęcie - już oddaję właścicielowi...:( Wrzucę jednak conieco, a coby nie było, że gadam we świat :)
ołówkowe krzywe mordki + pierwsze nieudolne próby w kolorze :) całe życie rysowałam tylko ołówkiem.... |
* MAKIJAŻ PROSTY CODZIENNY NA UCZELNIĘ *
Jeśli zaś chodzi o makijaż to ostatnio brałam udział w paru
konkursach i muszę powiedzieć, że zupełnie przekonałam się do kolorów! Mam
szaro-niebieskie oczy, które w kolorowych oprawach nie czuły się nie najlepiej.
Zaliczałam wpadki typu filetowe smokey, w którym wyglądałam jakby mnie ktoś
pobił, niebieskie kolorki, które były za ciężkie i moje oczy wydawały się
jeszcze bardziej wyblakłe niż są w rzeczywistości i lista była naprawdę
pokaźna. Nawet nie wstawiam zdjęć, bo się wstydziłabym sama za siebie:) W końcu
wyczytałam GDZIEŚ, że niebieskookim najlepiej w brązach i szarościach. Zakupiłam
pierwsza paletkę Lovely, która była świetna i dobrze czułam się w kolorach
które zawierała. I tak to przez parę ładnych lat na powiekach mych gościły
naprzemiennie szarości i brązy. I mimo, że dzięki konkursom chwytam chętnie za
kolorki, to niezmiennie dzienny prosty makijaż to u mnie brąz i złoto. Wraz z
kupnem paletki Sleek byłam bardzo rada, że są to moje dzienne, wspaniałe
kolory, ale można z nimi coś pokombinować. Z ostatnich ulubieńców wymienić
muszę Paese trójkolorowy, który wciąż uwielbiam:) I tu zrodziła się myśl, żeby
porównać złoto o brąz z trójkącika Paese a także złoto i brąz z paletki Sleek. I
tak oto dziś pomykałam w jednym oku o ciut innych odcieniach niż w drugim. Po
całym dniu musze stwierdzić, że oba spisały się nieźle, choć ku mojemu ogromnemu
zdziwieniu Paese mniej powchodził w załamania i po tylu godzinach wygląda lepiej! (wyniki badań
na podstawie obserwacji, cienie BEZ UŻYCIA BAZY!)
Różnica jest naprawdę niewielka, prawdopodobnie niezauważalna dla niewiedzących, ale głównie widoczna na złotych
pigmentach gdy się rozjaśni, natomiast na żywo w sposobie „mienienia się”. Więc jeśli
ktoś nie ma paletki a chciałby się poczuć jak ze Sleekiem Nude Au NAturel– Paese Luxus nr 105 daje radę! :)
A teraz wyzwanie dla tego kto zaglądnie – które oko według
Was jest lepsze i które to Sleek, a które Paese ???? :)
TRY TO GUESS!
SLEEK czy PAESE? W trwałości bez bazy wygrywa PAESE ! :) |
Ja widziałam tą notkę u Anwen i jestem totalnie oczarowana tym rysunkiem- kolejnymi Twoimi pracami zresztą też. Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej o konkursie na fb- z chęcią wzięłabym udział, bo marzę o tym, by mieć swój własny portret (ależ to narcystyczne). Ogromni zazdroszczę Ci talentu do rysowania!
OdpowiedzUsuńGRATULACJE! :*
UsuńKasia a Ty za tyle pozytywnej energii i komentarze powinnaś mi wysłać parę swoich ulubionych zdjęć, ja bym sobie coś wybrała i narysowała. :) Co Ty na to? :) Ale mam radochę!
UsuńGratz wygrałaś u Trust!!!!!! :D Nie wiem jakim cudem ale ja wygrałam to rozdanie OMG jaka radość
OdpowiedzUsuńWiedziałam że wygrasz piękną pracę stworzyłaś !!!
no to dzielimy dziś radochę:D
No mamy dzień radości :D
UsuńOgromny talent! ;o
OdpowiedzUsuńPięknie! A te oko :D Od razu pomyślałam o tym blogu, dziewczyna też ma talent kjsdesign.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPięknie rysujesz :) Ja również lubię rysować :)
OdpowiedzUsuń