niedziela, 24 maja 2015

Foto z etykietą "rozwojowa wiosna" :)


Cześć!!!


Natalia z jestrudo zapoczątkowała swymi projektami wspaniałą erę pracy nad jakością i techniką u osób, które przywykły do automatycznych trybów :) Tym razem wiosenne wyzwanie składało się z 30 zadań, z których nie wykonałam dwóch. Miałam sporo frajdy, mój dobry, stary aparat stał mi się bliski jak nigdy a na każde ujęcie patrzyłam inaczej. I choć wiele, wiele jeszcze pracy nade mną - jeszcze raz chciałam podziękować Natalii za wspaniałą motywację i wirtualną pomoc! 
Poniżej mój zestaw dwudziestu ośmiu fotek, z których jestem mniej lub więcej zadowolona. 
Chciałam bardzo znaleźć inny widok na najprostsze rzeczy i akcesoria, którymi otaczamy się w codziennym życiu.

1. zdjęcie wykonane z krzesła


2. zdjęcie telefonem

3. zdjęcie czarno-białe o małym kontraście - Garnek:)

4. zdjęcie w podskoku
Pierwsze z niewykonanych - tak bardzo brak pomysłu...

5. zdjęcie niedoświetlone

6. duży kontrast kolorystyczny

7. przysłoń kadr cienkim materiałem - Gorąco dziękuję za zgodę na publikacje:*


8. zdjęcie w sztucznym świetle

9. kadr centralny - ucięłam, zdupiłam, lecz akurat piłam :)


10. żabia perspektywa - Drzwi od dołu :D

11. o zmierzchu - czyli cimno, zimno i w gratisie droga donikąd...


12. z lampą błyskową!


13. mała głębia ostrości, małe “f”/ makro - miała być jedna kropelka, ale nie mogłam się powstrzymać :)


14. do góry nogami

15. kadr oparty na regule trójpodziału


16. oświetl przedmiot bocznym światłem


17. zdjęcie zrobione z pomocą samowyzwalacza


18. kolaż zdjęć! - Dzień z życia pewnego małego człowieka...


19. zdjęcie czarno-białe o dużym kontraście

20. zdjęcie pod światło - Ola na grillu (zapraszać bez aparatu!:D)

21. mocne linie w kadrze - Pan Grzebień :)

22. zdjęcie podkreślające kształt obiektu - Okrąglaste lustro

23. porusz aparatem w trakcie robienia zdjęcia
Ni ma :( za często ruszam sama z siebie i zupełnie zapomniałam o tym punkcie...

24. zaparowany obiektyw


25. w odbiciu w lustrze 


26. intensywna obróbka w programie graficznym/aplikacji


27. oświetl przedmiot z góry

28. kolorowe tło


29.kreatywny dyptyk - że niby kulka oświetla, a kula jest pod nią, a ona ma kulke, a kulka jest obok i...aaaa...

30. zasłoń dłonią część kadru - wiem, że miała być dłoń, ale akurat noga była "pod ręką" :D

Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie mi lepiej, już teraz widzę ogromną różnicę w tym jak wygląda zwykłe zdjęcie. A wszystkie z Was, które jeszcze nie znają bloga Natalii serdecznie do niej zapraszam!!! 

sobota, 16 maja 2015

LEPSZE FOTO: doświetlanie domowe - czy warto?


Cześć Dziewczyny!

Ostatnio w wolnych chwilach(hahahaha...) chwytam z powrotem za aparat szperając przy trybach kreatywnych i próbując poskromić różne techniki na kitowym obiektywie, starając się wyciągnąć "ile się da" z każdego zdjęcia. Ogromną zasługę ma w tym Natalia z jestrudo, którą pewnie znacie, a jeśli nie - serdecznie Was zapraszam :)

Miałam ostatnio niezwykłą przyjemność przejażdżki busem pełnym licealistów, akurat w dzień niezwykle deszczowego czwartku, kiedy to auto zaniemogło i postanowiło rozkraczyć się w najmniej oczekiwanym przeze mnie momencie. Chcąc nie chcąc napłynęła mnie fala niezwykle ciekawych rozmów, a w tym o fotografii jako zajęciu-pasji.

Dowiedziałam się, że aby zainteresować się fotografią trzeba mieć kupę kasy - bo żeby robić dobre zdjęcia potrzebny dobry aparat, lampy, statywy, tła i inne duperele. Bez tego ani rusz... Snująca tą tezę na oko siedemnastoletnia dziewczyna próbowała przetłumaczyć nerwowo kiwającej głową koleżance, ze fotografia to sport dla snobów i osób, które nie mają co zrobić z pieniędzmi. 

Płakać mi się zachciało.

Każdy, kto kocha robić zdjęcia zazwyczaj zaczynał na jakichś pożal się boże cyfrówkach, których liczba megapixeli była kilkukrotnie mniejsza niż w dzisiejszych czasach posiada przeciętny smartfon. Nie od razu ma się cały osprzęt, z którym podbija się świat, bo chcąc zaczynać od sprzętu bez wiedzy można się ostro przejechać (dziś polecę drugi link - Ani, która pisała o podobnym problemie w niezwykle życiowy sposób). Ja zaczynałam na Minolcie Dimage z2, która miała 4mpx, ale dała trzeba było się nagimnastykować, żeby coś STWORZYĆ, pomimo tego rady wciągnąć. Wtedy to nastała era DOŚWIETLANIA, żeby zdjęcie było ostre. ładniejsze i podkreślone we właściwy sposób. 
Wtedy to ja miałam 17lat, zero funduszy i jedynie folię aluminiową pod ręką. 
To wystarczyło i wystarcza do dziś :)

Każdy wie jakie mamy zasoby ładnego światła dziennego w naszym kraju biorąc pod uwagę, że znaczna część roku jest szaro-buro-ponura. Można doświetlać przedmioty używając różnych lamp:
- błyskowej wbudowanej, którą ma większość aparatów,
- reporterskich na gorącą stopkę i nie tylko, z dyfuzorami i bez...
- softboxy, lampy z parasolami odbijające światło...
- ukochane przez blogerki lampy pierścieniowe.

Ja posiadam tylko dwie, których na dodatek używam niezwykle rzadko starając się maksymalnie wykorzystywać światło dzienne. Niech wyznacznikiem rzadkości będzie fakt, że targając ze sobą ostatnio softboxa do Szpinakożercy zdałam sobie sprawę, że wtyczka jest zepsuta(ostatnio używałam go chyba 1,5 roku temu??). Reporterska lampa używana jest tylko na eventach i to wieczornych typu komersy, wesela, święta itepe - ja tam co sobotę na takich nie bywam :)

Najtańszym rozwiązaniem na studencką kieszeń był powrót do folii aluminiowej i jeśli skrzywiłaś się czytając to zdanie - popatrz jaką naprawdę ma ona śMOC :) Wszystkie zdjęcia robione na tych samych ustawieniach z i bez użycia folii :)


Przede wszystkim pięknie podkreśla oko przez co skupiamy na nim uwagę(a to przecież najważniejsze miejsce w portretach:)), doświetla twarz i likwiduje cienie tworzące się m.in. pod nosem, na podbródku. Nawet w gorszych warunkach oświetleniowych da się coś z tym zrobić:) Różnicę można zauważyć na włosach, gdzie odbija się ładnie błysk. Można zwiększyć intensywność padania na jedną ze stron np. popatrzcie na moją rękę po prawej i lewej.


Mówiłam o oku - dodatkowe doświetlenie odbitym światłem jest świetną pomocą w fotografii makijażu - ja akurat na zdjęciach powyżej mam makijaż bylejaki, że to tak nazwę "na zakupy", ale większość zdjęć staram się robić właśnie tak. Różnica fenomenalna - zwłaszcza przy zdjęciach telefonem na instagrama :D (i okropny korektor pod oczy, z którym się pożegnałam po jednym użyciu - widzicie te bruzdy pod oczami???? Fuj.. :D )


Pomimo mody na usta w wersji matowej błyszczyki nie zniknęły z rynku i często są stosowane, żeby podkreślić czyjeś soczyste usta, tudzież ich kolor :) Ni tak pięknie nie podkreśli tafli błysku jak doświetlenie górnej warki od dołu usuwając przy tym jej naturalny cień i równając kolor obu warg.


Odcinając się od człowieka i tego jaki wpływ ma doświetlenie folią na poszczególne elementu chciałam zwrócić jeszcze uwagę na to jak folia aluminiowa działa na przedmioty. Zdjęcie po lewej jest przed oknem i światło pada z lewej strony. Z racji ułożenia pierścionek nie łapał światła, a na tym mi zależało. Z prawej strony doświetliłam pierścionek układając po prawej folię. Nawet widzicie ile czasu mi to zajęło(wraz z przeniesieniem folii z pokoju obok :D) Każde zdjęcie ma swoje plusy i minusy - wszystko zależy od efektu jaki chcemy osiągnąć.

Zdjęcia-selfie z racji tego, że nie mam obracanego wyświetlacza powstają z udziałem lusterka i ich produkcja wygląda jak na lewym zdjęciu poniżej, zegarek fotografowany był w warunkach takich jak po prawej :)



Dla osób, które chcą się pobawić a wkurza ich szelest/giętkość folii aluminiowej:
Składany osprzęt do pracy w terenie/dokładniejszego doświetlania - parę kartek A4 z bloku technicznego obklej jednostronnie folią i sklej razem. TA-DAM! Masz właśnie składany, łatwy do ustawienia zestaw doświetleniowy :D (mam taki, jedynie w drugim domu - jak tam zawitam koniecznie zrobię Wam zdjęcia i wrzucę na mojego fejsbuka :P)
Do fotografowania potrzebne są przede wszystkim CHĘCI i czasem prowizorka w połączeniu z zapałem jest dużo lepsza niż sprzęt za kwotę z trzema miejscami po przecinku. To przyjdzie z czasem:)

A Wy jak sobie radzicie z brakiem światła? Używałyście kiedyś folii? :D

środa, 13 maja 2015

Siostrzyczki - tak bardzo inne.

Cześć Dziewczyny!!

Co prawda wracam zaledwie na chwilę z mojego długiego blogowego urlopu, ale potrzebuję trochę pokosmetykować, bo żyjąc samą pracą i obowiązkami człowiek by zwariował. Dziś wyjątkowo skończyłam 1,5 godziny wcześniej i postanowiłam ten nieplanowany wolny czas przeznaczyć właśnie na bloga :)

Jak i pół blogosfery i ja poleciałam do Rossmana na to słynne -49%, ale nie o tym dzisiaj będzie. Dziś o produkcie, który być może można było tam upolować podczas przecen, jednak ja mam go(je) już od dłuższego czasu. A mowa tu o siostrach-konturówkach, które wyszły w swoich srebrnych, błyszczących opakowaniach z fabryki Bell. Miano "sióstr" zyskały po tym, jak przygarnęłam drugą z kredek oznaczonych kuszącą nazwą PRECISION i okazała się totalnie inna od tej pierwszej - czyli dokładnie tak samo jak ja z moją rodzoną, która mogłaby uchodzić za moje przeciwieństwo(a przecież też wyszłyśmy z jednej fabryki:) )


Pierwszą z sióstr była ta z numerkiem 3. Kupiona w małej, pobliskiej drogerii za 12 złotych z jakimś rabatem. Zakochałam się w niej już po pierwszych użyciach! Jest wyjątkowo miękka, ale i precyzyjna. Trwała, ale nie wysuszająca delikatnych okolic ust. Z powodzeniem można nią pokryć całe usta i zamienić tym samym w bardzo trwałą, matową... szminkę! :) Stwierdziwszy, że te konturówki to hit nad hity poszłam do drogerii po kolejną sztukę - coś nudziakowego, na wieczorowe stylizacje z przydymionym okiem.


Niestety - jasna konturówka oznaczona numerkiem 7, prócz miękkości, precyzji i braku przesuszania - w przeciwieństwie do ciemnej siostry z ust znikała bardzo szybko. Jednak bardzo dobrze sprawdza się jako baza pod bardziej kremowe szminki :) 

Za co lubię obie konturówki?
Za opakowanie, które ZAWSZE jestem w stanie znaleźć w torebce :) 
Za to, że nie trzeba ich strugać, aby wykonać starannie kreskę bez poprawek.
Za kremową, miękką konsystencję, przyjazną dla skłonnych do przesuszeń ust.




Tak prezentują się na ustach a poniżej w "całości" przy makijażu. Bardzo żałuję, że jaśniejsza konturówka nie odznacza się tak fajną trwałością jak ciemna, która u mnie jest naprawdę zachwycająco trwała, jednak obie bardzo lubię używać zwłaszcza podczas wyjść - gdy chcę uzyskać trwały makijaż ust. 


Tymczasem ja zmykam dalej pisać pracę magisterską, bo... okazało się, że sama się nie napisze :D
Opinie o tych konturówkach czytałam raczej negatywne - jeśli taką miałaś/masz - bardzo proszę napisz jaki numer i jak sprawuje się u Ciebie? (nie wiem czy inwestować w inne kolory, czy to ewenement 3:))

Buziaki!