wtorek, 24 marca 2015

Makijażowy trend wiosenny :)


Cześć Dziewczyny!
Gosia bloga bluebrush87 przeprowadzała ostatnio internetową ankietę o tym jaki trend powinien królować w sezonie wiosna 2015. Ankieta ta, a raczej konkurs makijażowy to wspaniała okazja by stworzyć własne zestawienia i połączyć je w jedną spójną całość, aby stworzyć pierwowzór czegoś co mogłoby wyznaczyć trend.

Przyznam, że miałam swój maleńki udział w tymże projekcie, wymyślając jego koncepcję i od początku wiedziałam co chcę zrobić :) Zapraszam Was dalej!

WIOSNA 2015
Wiosna mnie osobiście kojarzy się z... banałami! Z Wielkanocą ubraną w tandetne kurczaki stojące na sklepowych półkach, zakwitające kwiaty i budzącą się do życia przyrodę, (tu wszystkie rzeczowniki o których uczono nas przez lata, że są typowo wiosennym zjawiskiem)… Ale gdyby przyjrzeć się temu głębiej – to przecież wiosna jest sezonem życia i tworzenia się kolejnych cykli, które będziemy obserwować przez następne miesiące. Wiosna to zaczynanie czegoś od nowa, rewolucje i zmiany wiosenne, wiosenna mobilizacja.
To właśnie czasem jest główne motto ludzi zakochujących się na wiosnę(lub usilnie próbujących się wtedy sparować/sparzyć :P) i tego się trzymam!

Specyfika mojego trendu: Od zawsze stawiam na mocne oko i neutralne usta. Dlatego ogromna chęć zmian popchnęła mnie w drugą stronę – wiosenny trend będzie miał delikatnie podkreślone oko i mocne usta!!!
Dominujący kolor: Różowy w różnych wariacjach. Nie jest to mocna czerwień prawdziwej miłości, ale jedynie jej namiastka w postaci młodzieńczego powiewu zakochania.



1. Makijaż jest delikatny i nie będzie trzeba robić go w wersji odwróconej – zaczynam od nałożenia kremu DD.
2. Nakładam korektor pod oczy i w miejsca z niedoskonałościami – nie rozcieram.
3. Całą górną powiekę traktuję pudrem o transparentnym wykończeniu.
4. Załamanie powieki lekko zaznaczam brązem, mocno rozcierając.
5. Tym samym brązem rysuję kreskę nad linią rzęs i podkreślam brwi.
6. Wyczesuję nadmiar cienia z brwi – mają wyglądać naturalnie.
7. Nakładam na rzęsy bazę pod tusz, a gdy ona podsycha…
8. … aplikuję na całą długość dolnej powieki roziskrzony, mieniący się na różowo pigment.
9. Wklepuję korektor i tuszuję rzęsy.
10. Aplikuję na policzki róż w różowym kolorze :)
11. Obrysowuję usta konturówką i wypełniam szminką w kolorze ciemnego różu.
12. Aby makijaż ust był perfekcyjny poprawiam kontur ust pomadką za pomocą pędzelka i pudruję przez cieniutką warstwę chusteczki.



I to by było na tyle!
Ostatnio jest to ulubiona moja forma makijażu i prawie się z nim nie rozstaję :)

Co byście powiedziały na taki trend wiosenny? :D

sobota, 21 marca 2015

Jestem przed pięćdziesiątką - czy to po pięćdziesięciu twarzach?


Cześć Dziewczyny!

Ogarniając się powoli i podejmując ważne życiowe decyzje chciałam Wam wspomnieć dwa słowa o jakże błahym, a jednocześnie ważnym odkryciu pielęgnacyjnym w tym roku :)

Nie ukrywałam nigdy, że jestem swego rodzaju "tapeciarą", jak to zwykło się mówić :) Lubię się malować, co więcej - lubię się malować dość mocno i lubię być umalowana wychodząc do ludzi. O ile znalazłam kremy do twarzy, które doskonale sobie radzą z pielęgnacją całości, to okolice oczu często dają mi się we znaki. Objawia się to ściągnięciem, szorstkością i takim nazywanym przeze mnie efektem papieru: skóa jest chropowata i pomimo, że jeszcze gładka jak ta kartka papieru, to przez jej fakturę mam wrażenie, że gdybym ją zagięła - tak by już zostało.



DLACZEGO? GDZIE? ZA ILE?
Wybrałam się z mamą do Rossmana, gdyż rodzicielka poszukiwała nowego kremu pod oczy. Tak jak i mnie doskonale służy jej masło shea(to po niej odziedziczyłam suchoskórność) więc szukałam czegoś z tym składnikiem. 
Różne kartoniki przewinęły mi się przez palce, ale w końcu trafiłam na bardzo fajny krem, taki przeciwzmarszczkowy od AA - Aktywny Lifting. Skład mi się spodobał, dodatkowo posiadał ten jakże pożądany przez nas shea butter! 
Był on jednak oznaczony cyferkami "50+" a mama nie może się przekonać, że to tylko napis na opakowaniu i kazała mi odłożyć krem na półkę. Szukałam więc czegoś z napisem "40+", żeby ukoić jej sumienie, ja natomiast wpakowałam sobie krem dla szalonych pięćdziesiątek, żeby wypróbować go na sobie. Koszt takiego cuda to niecałe 20 złotych(o ile mnie pamięć nie myli około 18?)



DZIAŁANIE
Uwaga, dość ważna informacja w związku z tym, że ostatnio wiele rzeczy nakładanych w okolice oczy powoduje u mnie łzawienie, pieczenie i uczulenie - krem mnie nie podrażnił!:)
Jest dość treściwy i chwilę zajmuje mu wchłonięcie. Jednak skóra po jego użyciu naprawdę "odżywa" i jest w zdecydowanie lepszej kondycji! Czy jest bardziej nawilżona? TAK! Oczywiście nie liczyłam, że krem zlikwiduje moje pierwsze małe bruzdy powstałe na wskutek  ciągłego cieszenia paszczy, ale jego wkład w świetną kondycję skóry w okolicach oczu rekompensuje mi wszystko.
Kremu używam regularnie od początku roku i za niedługo będzie się kończył. Nakładam go rano po przemyciu twarzy czekając aż ładnie się wchłonie, ale też na wieczór wklepując go delikatnie. 
Nie sprawił, że nagle wyglądam jak 50-letnia kobieta, nie przeciążył mnie ani nie wygładził. Jedyne co mi zafundował to dobra dawka nawilżenia i ukojenie w chwilach ściągnięcia.

W sumie pogodziłam się ze stosowaniem kremu dla grupy wiekowej ponad 25lat dojrzalszej niż ja sama. Jednak ostatnio robiony przeze mnie test mentalnego starzenia(jak chcecie się sprawdzić wystarczy jeden -klik-) wykazał, że ze swoją mentalnością mogłabym z powodzeniem stosować ten krem... Hmm...?

Ja polecam! ;)

piątek, 6 marca 2015

KOBIETA ZANIEDBANA | PSYCHOLOGICZNE ROZWAŻANIA

Moja koleżanka często przychodziła do szkoły bez makijażu. Nie bez podkładu, korektora, czy tuszu - jej twarz była po prostu totalnie GOŁA. Nie miała z tym nigdy problemów. Na większą imprezę też mogła przyjść sauté i miała to gdzieś. Wtedy zaczęłam się zastanawiać:
Co do cholery ze mną jest nie tak???

Nie mam problemów z odstawieniem podkładu, różu, czy też cienia, ale nie potrafię rozstać się z paroma kosmetykami, a już na pewno nie z korektorem pod oczy! Dlaczego ona czuła się NORMALNIE (jakkolwiek ta normalność jest rozumiana) bez grama kosmetyku, a ja bez jednego elementu wolałam zaszyć się pod kołdrę udając, że zjadł mnie potwór spod łóżka, niż wyjść do ludzi?

Miałam kiedyś bardzo ciekawy wykład u niesamowitej wykładowczyni, która przybliżała nam tajemnice ludzkiego umysłu. To były chyba jedyne zajęcia podczas których słuchając o różnych symptomach ścisnęło mnie w gardle. Bo KAŻDY ma w sobie jakąś "skazę".

Ta skaza definiuje naszą perspektywę w przyszłości, najczęściej w postrzeganiu siebie, przez co rodzą się kompleksy wszelakiej maści, ale nierzadko wpływa też na zachowanie. Wiele z młodych ludzi u progu dojrzałości próbuje znaleźć siebie, tego "prawdziwego" siebie, tak bardzo chce się jakoś zdefiniować, zaliczać do JAKIEJŚ grupy, wiedzieć KIM się jest, podczas gdy filozoficzne myśli w rozwoju emocjonalnym i cielesnym domagają się jakiejś odpowiedzi JUŻ! TERAZ! Wtedy największą popularnością cieszą się testy osobowości, psychologiczne, horoskopy, parowanie z koleżanką/chłopakiem, analiza snów etc...

Włącza się też baczniejsze obserwowanie środowiska w którym żyjemy, a mnie też - jak i wielu przypadkom - włączyło się porównywanie. Porównywanie do innych jest krzywdzące i im wcześniej zdamy sobie z tego sprawę tym zdrowiej dla naszego umysłu :)
Porównywałam się do koleżanek, które lubię i tych, których nie znosiłam. Porównywałam sposób ubierania, mówienia, odbierania przez środowisko, na ocenach kończąc. Nie mogłam pogodzić się z tym, że tak bliska mi dziewczyna jest tak totalnie odmienna, podczas, gdy wszystkie rozwiązywane przez nas testy miały prawie identyczne wyniki!

Po latach wiem, że nie malowała się, bo nie miała kompleksów na punkcie swojej twarzy, którą ja wtedy schowałabym w piach. Za to dopiero po latach zdałam sobie sprawę, jak rzadko widziałam ją w krótkich spodniach, odkrytych kolanach - tak często wspominała, że się ich wstydzi!
A ja zapatrzona we własne problemy byłam głucha na obiektywne ocenianie rzeczywistości. A może za młoda i za głupia? :)
Każdy ma jakąś skazę!!!
Ja, Ty, Pani, która Cię uczyła Matmy, Szakira i Kasia CiChłopek. 

Dlaczego o tym piszę?
Mój mały skrawek internetu raczej nie zmieni czyjegoś światopoglądu, większość rzeczy po prostu trzeba przeżyć samemu, bo... inaczej nie dotrze.

Siedziałam ostatni tydzień w szpitalu, totalnie zaniedbana i choć lubię być "zrobiona" to w poważaniu miałam co kto o mnie myśli. Gdy zaczęłam wracać z martwych włączyło mi się rozmyślanie i chęć rozrywki. Dla własnej satysfakcji z rozkmin uczelnianych postanowiłam zrobić test. Poprosiłam Męża o przywiezienie korektora pod oczy i w jeden dzień, gdy akurat czułam się słabiej - zatuszowałam swój odwieczny mankament - cienie pod oczami. Panie pielęgniarki są naprawdę wygadane i potrafią pokrzepić słowem w odpowiednim momencie, na co też liczyłam :)
Pomimo ogólnej mega-bladości i sinych ust usłyszałam, że "Dużo lepiej wyglądam!" :D
Jakiś czas później faktycznie mi się poprawiło, ale nie użyłam magicznego kosmetyku. I co?
"Hmm... Na pewno dobrze się czujesz??" - po czym odesłano mnie na dodatkowe badania...

Czuj się dobrze we własnym ciele :) (Dla mnie akurat jest to to ciało podrasowane korektorem :P)

A teraz pośmiejcie się ze mną choć chwilę!
1. Najgorsza zupka ever. Przepijałam wodą, bo woda ma lepszy smak, choć któryś raz z rzędu ktoś mi próbuje wmówić, że woda nie ma smaku. Nie! Ta zupa nie miała smaku!! :)
2. Prezent od Męża na nudę. Stwierdził, że za dużo kminię, więc powinnam coś zdrapać ku chwale majątku ;)
3. Moje obdarte pazury i pierwsza od dawna książka po polsku! Nie podobała mi się w cholerę :D Nie lubię recenzować książek, po prostu to totalnie nie mój typ pisania. 
4. I fragment książki który rozbawił cały Oddział - sekretarki w europie zarabiają po 5 tysięcy dolarów :) Wyprowadzam się do tej Europy! :D


Niestety jak po każdym pobycie w szpitalnych progach muszę pozbyć się paru centymetrów, żeby dać głowie odpocząć. Ostatnio prezentowały się jak wyżej, mam nadzieję, że fryzjerka będzie łaskawa i zlikwiduje w końcu tą dziurę po OSTATNIM PIEKIELNYM STRZYŻENIU!

Tym poszpitalno-rozkminowym postem przepraszam za opóźnienia w odpisywaniu, jeszcze chwilę potrwa zanim się odnajdę w czasoprzestrzeni :) (dziś na przykłąd poszłam krok 
naprzód - dowiedziałam się że jest piątek:D)
Buziole!!!