Cześć Dziewczyny
Naprawdę bardzo starałam się wczoraj zachować spokój... I naprawdę byłam bliska opanowania. Jednak chamstwa zwyczajnie "NIE ZNIESE"!
Był kolejny ciepły październikowy ranek. Zwlekłam się leniwie z łóżka wciągając na siebie ulubione dresy, przetarłam twarz i zaczęłam schodzić na dół, żeby upolować sobie jakiegoś tosta na śniadanie. Pomiędzy czwartym a piątym schodem usłyszałam z podwórka donośne trąbnięcie. Resztę schodów pokonałam żwawym susem, żeby jak najszybciej wyjrzeć za okno. TO KURIER Z MOIM MARZENIEM!!! Nałożyłam pierwsze pod stopą buty i wybiegłam radośnie do bramy może trochę zbyt radośnie krzycząc:
"Dzień dobry!!!"
Nie spotkałam się z odpowiedzią... Pomyślałam sobie, że jako przedstawicielka płci pięknej zaraz po przebudzeniu(czyli w wydaniu totalnie odwrotnym do znaczenia słowa piękno) może wystraszyłam Pana Kuriera i głos uwiązł mu w gardle??
Jednak okazało się, że nie... Pan Kurier był po prostu chamem i prostakiem w pełnym tego słowa znaczeniu... Moja paczka, dość ciężka i niewygodna w niesieniu szybko wylądowała w ramionach mego Narzuconego. Rozpakowaliśmy ją, a moim oczom zamiast mojego Wielkiego Marzenia ukazało się.... wiele kawałków Marzeń porozbijanych w kawałeczki...
Są takie chwile, kiedy ściska Cię w gardle, pomimo tego, że naprawdę się starasz zachować spokój i przyjąć olewczą pozę. To był ten moment.
Zaczęłam dopytywać o protokół szkody itd. a opryskliwy Pan Kurier rozmawiał ze mną jakby miał pretensje o to, że żyję zapewniając mnie, że to "na pewno było już takie wysłane". Przy czym towar widziałam na własne oczy przed wysłaniem i NIE BYŁ TAKI.
W pewnym momencie myślałam, że zbiorę kawałki szkła z mojego Marzenia i poderżnę mu gardło (no dobra, trochę przesadzam) ale wciąż mając na uwadze, że to tylko jego praca i że to tylko człowiek w pewnym momencie zaczęłam coraz bardziej stanowczo dopytywać o zaistniałą sytuację i jej następstwa. Kiedy szanowny pan Kurier miał mnie już ewidentnie w dupie przyznaję, podniosłam głos i mój Narzucony popatrzył w moim kierunku jak gdyby co najmniej zobaczył ducha.
Niestety Pan Kurier okazał się chamem i prostakiem, firma "Ups! Zepsuliśmy Ci Marzenie" pozostaje u mnie na czarnej liście dzięki temu Panu, a ja siedzę przyglądając się mojemu Marzeniu w kawałkach i nie mając pojęcia co z tym wszystkim zrobić...
A tak do rzeczy... Moje Marzenie, to prześliczna toaletka, w kolorze jabłoni z waniliowymi wstawkami i oświetleniem, która miała być moim pierwszym meblem w nowym domu. Niestety... Pomimo zapakowania w umacniany karton ślady na pudełku mówiły same za siebie - pomimo zaznaczenia, że towar jest delikatny, znajduje się tam szkło i inne pierdoły - skończyło się jak się skończyło. Ja dalej malować będę się na parapecie i biorąc pod uwagę zgryźliwe uwagi Pana Kuriera - na jakiekolwiek rozwiązanie (pozytywne) nie mam co liczyć...
Jednak co Poniedziałek, to Poniedziałek!
Dziś jest wtorek, i pochwalę Wam się... Zostałam odznaczona!!!! :)
Dołączam do grona Mrucznych Fanów z orderem na piersi! :D
A Wy miałyście jakieś przykre/śmieszne przygody z Kurierami?
Napiszcie koniecznie!